*** Kasia***
Mój jakże piękny sen musiał przerwać Louis. Wpadł do mojego
pokoju krzycząc i skacząc na łóżko.
Okazało się, że nie ma jego ukochanych marchewek. Jeny, czasem mam go naprawdę
dość, ale on potrafi rozśmieszyć wszystkich. Wygramoliłam się z Harrym łóżka i
poszliśmy na dół do kuchni. Wchodząc poczułam zapach pysznych naleśników. Z
uśmiechem na twarzy usiadłam do stołu a Ola podłożyła mi pod nos naleśniki.
Przywitałam się ze wszystkimi, podziękowałam Olce i zabrałam się za
konsumowanie. Po zjedzeniu moja przyjaciółka poprosiła mnie o rozmowę. Nie
wiedziałam o co chodzi, ale poszłam do jej pokoju porozmawiać.
- O czym chcesz porozmawiać ?
- Chodzi o to, że ja jutro wyjeżdżam do Polski. Wakacje się kończą
i muszę wracać. – powiedziała ze smutkiem. Całkiem o tym zapomniałam. Ja tu
zostaję bo rodzice znaleźli lepszą pracę a Olka musi wracać. Niestety.
- Dlaczego nie chciałaś tego powiedzieć przy wszystkich? –
zaciekawiłam się. Przecież to nie jest jakąś tajemnicą. Wiedzieli, że
przyjechałyśmy tutaj na wakacje.
- Nie wiem, chciałam pierw z tobą porozmawiać. – odpowiedziała.
Przytuliłam ją i poszłyśmy na dół do chłopaków. Oczywiście musieli się
dopytywać o co chodzi, ale mówiłam że dowiedzą się w swoim czasie. Robili
smutne minki.
- Szkoda tylko że to na mnie nie działa – uśmiechnęłam się
triumfalnie do nich. Spojrzeli po sobie uśmiechając się. Ze strachem spojrzałam
na nich i w tym momencie rzucili się na mnie łaskocząc mnie. Śmiałam się bardzo
głośno, ale nic im nie powiedziałam. Niech Olka im powie, a nie ja.
- Nie katujcie już ją. – uratowała mnie od tego moja najlepsza
przyjaciółka o imieniu Ola.
- Dzięki – odpowiedziałam jej i przesyłając jej spojrzenie w stylu
„ powiedz im w końcu, bo mnie tutaj zaraz zabiją”
- Jutro wyjeżdżam – powiedziała i od razu spuściła głowę. Była na
pewno smutna. Tak jak zresztą każdy.
- Co? – krzyknęli wszyscy patrząc się na Olkę.
- Normalnie, wakacje się kończą. Tak jak mój pobyt tutaj. Dzwoniła
do mnie mama i powiedziała, że mam samolot jutro o siódmej rano. – zaniosła się
teraz płaczem. Podeszłam do niej i ją przytuliłam. Po chwili zrobiła to reszta.
- W takim razie robimy dzisiaj imprezkę! – krzykną uradowany
Louie. Wszyscy się zgodzili i zaczęły się przygotowania. Mało będzie osób, bo
zaprosimy tylko tych których tutaj poznałyśmy. Nathan tylko przyprowadzi swoich
kupli, mówi że są spoko więc jemu wierzę. Jak zawsze podzieliliśmy się pracą.
Pojechałam z Harrym do sklepu po kilka rzeczy których brakowało. Szybko
wróciliśmy do domu, przebrałam się w luźniejsze rzeczy i wzięliśmy się z Harrym
do roboty.
- Kaśka, nie mamy sukienki na imprezę! – zrobiła wejście smoka
Ola. Miała rację. Uśmiechnęłam się do Harolda słodko.
- Eh… podwieźć was? – zapytał się zrezygnowanym głosem spojrzałam
w stronę Olki, która zachęcająco kiwała głową z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Jak byś mógł…- nie dokończyłam bo Harry wziął mnie na ręce.
- No jasne, takim razie ja czekam na dole w samochodzie. – postawił mnie na ziemi i razem z Olą
pobiegłyśmy szybko do pokoju się przebrać i doprowadzić do porządku. Po
dziesięciu minutach byłyśmy gotowe i zeszłyśmy na dół. Harry już czekał w
samochodzie i nad czymś myślał. Wsiadłam do samochodu i dałam jemu całusa.
Uśmiechną się do mnie promiennie i dopalił silnik. Szybko dojechałyśmy na
miejsce.
- Jak będzie cie wracały to daj mi znak to przyjadę po was.
- Dobra i dzięki. – jeszcze raz dałam jemu buziaka i wyszłam z
samochodu. Ola już na mnie czekała przed wejściem. Widząc mnie podchodzącą do
wejścia uśmiechnęła się.
- To od jakiego sklepu zaczynamy? – zapytałam się. Zawsze to ona
znała się lepiej na takich rzeczach.
- Wchodzimy do wszystkich sklepów. – wzruszyła ramionami i
zaczęłyśmy chodzić. Dużo było sukienek, ale żadna nie przypadła nam do gustu. W
końcu znalazłam sukienkę, a dodatki które miałam w domu ciekawie dopasowywały
ubiór ( http://stylistki.pl/imprezowy-166791/).
Ola z kolei wybrała sobie (http://stylistki.pl/bez-nazwy-30672/).
Ślicznie wyglądała. Harry po nas przyjechał szybko i jak tylko wróciłyśmy poszłyśmy
na górę się szykować. Gdy już się wykompałyśmy zrobiłyśmy sobie pasujący
makijaż. Z włosów zrobiłam sobie kłosa, a Ola pofalowała je i rozpuściła. Jak
schodziłyśmy na dół wszystko było już przygotowane i schodzili się po mału
goście.
- Hej – zawołał Nathan posyłając uśmiech. Też się do
niego uśmiechnęłam i razem z Olą podeszłyśmy do niego. Stał z czwórką
chłopaków.
- Hej – powiedziałyśmy równo do nich. Przytuliłam
Nathana, a po mnie Ola.
- Jestem Tom. – powiedział chłopak w czarnych włosach
i kolczyku w uchu. Miał na sobie ciemnoniebieską koszulkę i dżinsy
ciemniejszego koloru i adidasy.
- A ja jestem Max – chłopak w najkrótszych włosach,
jasno niebieskiej koszulce z napisem, ciemnymi dżinsami i też z adidasami mnie
przytulił.
- Ej, to nie fair! Też tak chcę. – powiedział tom
i przytulił mnie. Max się tylko zaśmiał.
- Ja jestem Jay – powiedział chłopak w kręconych,
jaśniejszych włosach. Ciemno zielona bluzka a na to koszula w kratkę. Ciekawie
to wyglądało. Czarne spodnie i tak jak wszyscy adidasy. Przytulił mnie a ja
sobie dopiero teraz przypomniałam, że się im nie przedstawiłam.
- Jestem Siva – uśmiechną się chłopak o ciemniejszej
karnacji, czarnych włosach, brązowej koszulce, czarnych spodniach i oczywiście
adidasach.
- A ja jestem Kasia. – uśmiechnęłam się do nich.
- A ja jestem Ola. – powiedziała i też się
uśmiechnęła. Jeszcze chwilę porozmawialiśmy i ja poszłam do poszukać Harrego, a
Ola została z nimi. Wydają się być mili i spoko. Idąc spotkałam znane mi osoby
i z każdą chwilkę porozmawiałam i przy okazji pytając się czy wiedzą gdzie jest
lokowaty. W końcu znalazłam burzę loków
rozglądającym się gdzieś po pomieszczeniu. Podeszłam do niego od tyłu i się
zapytałam.
- Kogoś szukasz? – szybko się odwrócił uśmiechną się
do mnie i założył się
- Tak, szukałem ciebie, ale już znalazłem – podszedł
do mnie jeszcze bliżej i pocałował. Przywitałam i poznałam kilka osób i poszłam
z Harrym trochę potańczyć. Już po godzinie niektórzy byli pijani. Nie mogłam
przez moją ciążę poszaleć. Od czasu widziałam Ole. Wyglądała na zadowoloną.
Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Też się z tego cieszyłam. Trochę się
zmęczyłam więc poszłam do kuchni zobaczyć co jest tam do jedzenia.
- Możemy porozmawiać na osobności? – usłyszałam za
sobą głos Zayna. Odwróciłam się do niego i kiwnęłam głową chociaż nie wiem o co
jemu chodzi. Poszliśmy więc do jego pokoju i zamkną je na klucz.
- Więc o czym chciałeś pogadać? – zapytałam.
- Nie może zostać tutaj Ola? – zapytał ze smutkiem.
Jest smutny, że Ola musi jutro jechać. Czemu się jej nie zapyta? Pomyślałam.
- Też bym chciała, ale ona mieszka w Polsce. Może nas
odwiedzi jak będzie mogła.- odpowiedziałam jemu i przytuliłam, bo myślałam że
zaraz się tu popłacze. Chwilę tak staliśmy i poszliśmy na dół do reszty. Zayn
od razu podszedł do Oli i ją pocałował. Ładnie razem wyglądali. Liam co chwilę
zerkał w stronę siostry. To było Takie dziwne jak to nam powiedziała. Ale widać
że się do tego przyzwyczaiła. Ja bym chyba tak nie umiała. Od tyłu podszedł do
mnie Harry i mnie przytulił. Czułam jego oddech na mojej szyi. Na parkiecie
ludzie tańczyli jakieś wygibasy. Cała impreza się udała. Każdemu uśmiech nie
schodził z twarzy. Impreza trwała do późna gdy byłam zmęczona poszłam z Harrym
do pokoju i szybko zasnęliśmy w tuleni w siebie.
- Dobranoc Kochanie – szepnął mi na ucho Harry.
- Dobranoc Kochanie i się wyśpij bo pojedziemy
odwieźć jutro Olę na lotnisko.
- No tak, prawie zapomniałem, to mnie obudź jak coś. –
dał mi buziaka. Jutro rano wylot ma Ola. Będzie mi jej tutaj brakowało. Mama tylko
nadzieję, że szybko znów się spotkamy.
-----------------------
Heej :* Jeny, zła jestem na siebie, że tak rzadko dodaję rozdziały i jeszcze jest taki krótki i beznadziejny, Grrrrr... na górze dałam sondę ( obczaiłam jak się to robi brawa dla mnie hahaha) jestem ciekawa ile was to coś czyta. Miłego weekendu i mam nadzieję, że się wam podoba jak coś to piszcie w komentarzach. Do następnego rozdziału! I jak wam podoba się mowy wysrtuj bloga. xoxo xD lol hahaha :*