poniedziałek, 23 stycznia 2012

Rozdział 6


Obudziłam nie w swoim pokoju. Nie wiedziałam o co chodzi. Powoli zaczęłam przypominać sobie co zdarzyło się wczoraj. Do oczu napłynęły mi łzy. Dlaczego akurat teraz? Wczorajszy dzień nie można zaliczyć do szczęśliwych. Liam i Ola byli rodzeństwem, a do tego telefon cioci. Poczułam ciepłe ręce Harrego na moich ramionach. Nie odwróciłam się do niego. Nie chciałam, aby zobaczył, że płaczę.
- Co się stało? – zapytał miłym głosem. zaczęłam mocniej płakać. Harry jeszcze bardziej przesunął się do mnie i objął mnie w pasie. Głowę położył na moim ramieniu.
- Ciocia dzwoniła do mnie. Powiedziała… - nie dokończyłam . nie byłam w stanie tego powiedzieć na głos. Jeszcze mocniej płakałam. Harry nie chciała mnie męczyć. Uspokajał mnie abym przestała płakać. Otarł mi łzy z policzka. Pocałował w czoło. Wtuliłam się w jego tors.
- Razem to przejdziemy – ucieszyła mnie nieco wiadomość. Trzymaliśmy się tak aż w końcu przestałam płakać. Postanowiłam powiedzieć co się stało że tak zaczęłam płakać. Spojrzałam na jego twarz. Malowało się na niej ból, zmartwienie. Próbował się nieco uśmiechnął dla poprawienia humoru.
- Harry… - nie wiedziałam jak zacząć. – ciocia zadzwoniła do mnie ponieważ moja siostra jechała do mnie. Leciała z Polski. Chciała zrobić mi niespodziankę. – powstrzymałam się od płaczu. Harry przytuliła mnie. – Miała wypadek samochodowy… i … zmarła na miejscu.- nie wytrzymałam i popłakałam się. Harry też. Teraz oboje płakaliśmy. Ciąg dalszej historii nie musiałam jemu mówić. Wiedział co było dalej. Chwilę jeszcze tak byliśmy a potem Harry poszedł do kuchni zrobić śniadanie. Powiedział że najlepiej gotuje więc to sprawdzę. Ne chciał abym jemu pomogła. Kazał tylko mi leżeć jakbym była chora. Położyłam się na poduszki ale zaraz do moich uszu doszedł krzyk.
- Louis! – to z pewnością był Harry. Ale o co jemu chodziło? Pomyślałam. Zachwalę znowu Harry krzyknął. Wstałam z łóżka i poszłam w stronę kuchni.
- Harry co się tak…- nie skończyłam patrząc na to co leżało w kuchni. Pewnie też nie uwierzylibyście.  W końcu Louis przyszedł. Zrobił wielkie oczy i rzucił się na to w kuchni.
- Louis. Powiesz mi może co robią tu te marchewki? – zapytał się grzecznie Harry. Pewnie go krew zalała. Całą kuchnie wypełniały marchewki. A Lou jak niby nic zaczął je wcinać. Zaczęłam się śmiać z niego. Śmiesznie to wszystko wyglądało.
- Przegrałem zakład… i musiałem… zamówić te marchewki. – co chwilę przerywał aby zjeść marchewkę w krótkim czasie zjadł ich 10. Sięgnęłam ręką po jedną marchewkę. Louis popatrzyła się na mnie typu „ Ani mi się waż”. Rzuciłam w niego tą marchewką. Oczywiście zaraz ją zjadł. Nie mogłam już wytrzymać i zaniosłam się śmiechem. Poszliśmy z Harrym do Liama i Olki, u nich coś zjeść. Nasza kuchnia była zajęta przez marchewki Lou. Otworzył nam Liam dziwnie się na nas patrząc.
- Co tu robicie?- spytali się obydwoje jednocześnie. Harry wzruszył rękami. Zaczęłam się śmiać jak przypomniałam sobie naszą kuchnię.
- Nasza kuchnia jest zajęta i nie mamy jak zarobić śniadanie. – odpowiedział im normalnie Harry. Popatrzyli się na nas dziwnie. Teraz obydwoje się śmialiśmy. Liam i Olka wyszli. Pewnie aby zobaczyć co się u nas stało. Zaraz przyszli też śmiejąc się.
- Dobra, róbcie śniadanie. My już zjedliśmy więc kuchnia jest do waszej dyspozycji. – powiedział Liam. Podziękowaliśmy mu i poszliśmy do kuchni. Zrobiliśmy sobie jajecznicę i grzanki.
- Już zapomniałaś o tum telefonie? – pokręciłam przecząco głową. Pamiętałam dobrze. Poleciał mi łezka. Harry szybko otarł ją z mojego policzka. Uśmiechnęłam się, odwzajemnił szerokim uśmiechem. Pozmywaliśmy po sobie i posprzątaliśmy. Wróciliśmy do naszego pokoju. Oczywiście Louis jeszcze siedział i wcinał marchewki. Do tego kibicowali jemu Zayn i Niall. Ku mojemu zdziwieniu nie było już połowy marchewek. Jeszcze chwilę byliśmy u chłopaków. Potem poszłyśmy do domu. Louis zjadł wszystkie marchewki. Nikogo to nie zdziwiło. W drodze powrotnej powiedziałam Oli o tym co się stało. Usiadłyśmy na ławce tam gdzie wczoraj i płakałyśmy. Pewnie to dziwnie wyglądało. Dwie dziewczyny, siedzące na ławce w parku płaczą nie wiadomo z jakiej przyczyny. Nie interesowało mnie to. Opanowałam się i poszłyśmy do domu. Ciocia siedziała na kanapie i płakała. Wzięła sobie pewnie dzień wolny. Koło niej  było pełno chusteczek. Podeszłam do niej i ją przytuliłam.
- W piątek będzie pogrzeb. – powiedziała łamiącym głosem. To już za trzy dni. Pokiwałam twierdząco głową i tak jak ciocia zaniosłam się płaczem. Zdziwiłam się że jeszcze mam czym. Ola poszła w nasze ślady.
Kolejne dni mijały powoli i smutno. Chłopcy powiedzieli że przyjdą na pogrzeb. Ucieszyłam się z tego. Z pogrzebu niewiele pamiętam. Płakałam i przytulałam się do Harrego.
Minął już tydzień. Powoli zapominałam. Odwiedzaliśmy się nawzajem. Kilka razy wpadł do nas Nathan. Widać, że Ola bardzo go polubiła.
Wieczorem poszłam z Harrym do kina. Nie chciał mi mówić na co idziemy. Dopiero dowiedziałam sę w kasie. Oczywiście musiał być to horror.
- Harry wiesz że ja się boję i nie lubię horrorów? – zapytałam się go. Uśmiechną się do mnie i przytulił.
- Nie masz się czego bać. Jestem przy tobie. – usiedliśmy na miejsca i zaraz zaczął się film. Już na samym początku się wystraszyłam. Cały czas trzymałam się kurczowo Harrego. Widać było że jemu to pasowało. Po to się zabiera dziewczynę na horror aby cały czas się jego tuliła. Film się wreszcie skończył i odetchnęłam. Powiedziałam jemu, że następnym razem to ja wybieram film. Zgodził się i pojechaliśmy do niego. Już na samym wejściu wszyscy nas przywitali. Zdziwiłam się bo była tam Ola z Nathanem. Powiedzieli nam swoją propozycję aby zrobić imprezkę. Dawno nie mieli więc najwyższy czas ją zrobić. Ola się przygotowała i wzięła z mojej szafy ubrania na imprezkę. Oczywiście zgodziliśmy się wszyscy poszli się zająć przydzieloną robotą. Ja z Harrym mamy zrobić przekąski, reszta dekoracje i ogarnięcie apartamentu . Wzięłam się za robienie koreczków, a Harry zrobił ciasteczka i sałatkę.
- Tylko uważaj na siebie – objął mnie w pasie Harry. Specjalnie zrobiłam tak jakbym miał się przeciąć. Szybka reakcja loczka doprowadziła mnie do śmiechu, dopiero potem zakapował o co chodzi i pogroził mi palcem śmiejąc się.
- Jak ci idzie? – spytałam się.
- Dobrze, ciasteczka już zrobione. A sałatka prawie. Może mi pomożesz? – przez ten jego uśmiech zgodziłam się i zaraz już wszystko było gotowe, wyszłam żeby się przebrać. Goście już się schodzili. Ubrałam to co Ola mi przyniosła. Czyli fioletową tunikę z napisem Party start time, do tego leginsy i czarne buty na koturnie. Zrobiłam sobie lekki makijaż i zeszłam na dół. Nie było dużo osób i szybko się z nimi zaprzyjaźniłam. Przyszła nawet siostra Harrego. Gemma. Jest bardzo miła. I bardzo do niego podobna. Niall krzyknął słowo butelka, zaraz wszyscy w to grali. Po godzinie grania, znudziło mnie to i poszłam do pokoju się położyć. Harry poszedł razem ze mną i zasnęliśmy razem w hałasie bo reszta nie mogła się uspokoić. Cały czas z czegoś się śmiali. Obudziłam się wcześnie jak na mnie, czyli o ósmej. Harry bawił się moimi włosami, które pokręciły mi się w czasie spania. Zobaczył, że już nie śpię i jak zwykle uśmiechnął się do mnie. Objął mnie w pasie w pasie i delikatnie pocałował w usta. Leżeliśmy i rozmawialiśmy jeszcze przez godzinę.
- Choć, zobaczymy co wszyscy robią. – powiedziałam. Wstaliśmy i poszliśmy do pokoju gdzie odbła się impreza. Wszyscy jeszcze spali. Zayn spał na kolanach Liama, Niall na podłodze a koło niego siostra Harrego. I wszyscy byli porozrzucani po pokoju i spali. Nie było tylko Oli i Nathana. Zaczęłam ich szukać. Znalazłam ich w łazience. Spali w wannie. To był śmieszny widok. Uśmiałam się i wyszłam. Nie będę im przecież przeszkadzać. Słodko razem wyglądali. Oh, zapomniałam wam wspomnieć. Na tą imprezkę przyszła reszta chłopaków z The Wanted. Poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Harry gdzieś się zgubił. I musiałam sama sobie robić. Kuchnia była cała. Nie było marchewek. Zrobiłam sbie grzanki i herbatę. Jak wyszłam z kuchni już wszyscy wstali. Chyba Harry ich obudził. Ola jakoś tak dziwnie patrzyła na Zayna a on na nią. Zabrałam ją do innego pokoju i pogadałyśmy tam.
- Czy ja o czymś nie wiem? – spytałam się jej. Przeraziła się, chyba wie o co mi chodzi. Westchnęła zrezygnowana.
- Wczoraj Zayn mnie pocałował i powiedział też że mnie kocha… ja też go kocham. Mieliśmy zrobić tak żeby tego nikt nie zauważył. Ale tak się nie da. – nie zdziwiłam się że to mi właśnie powiedziała. My takie rzeczy sobie mówimy. Wyszłyśmy i Ola powiedziała Zaynowi, że już chyba wszyscy podejrzewają że są razem. Poszła się przebrać się w świeże ciuchy. Ja z resztą zrobiłam to samo.
●●●
Zayn jest taki słodki. Trochę dziwnie się czułam kiedy się obudziłam w wannie razem z Nathanem. Jest on dobrym przyjacielem. Wyszłam z łazienki i kierowałam się do pokoju Liama, bo tam miałam swoje rzeczy. Przy wszystkich Zayn dał mi buziaka w policzek i objął mnie w tali.
- Ekhm… Czy my przypadkiem o czymś nie wiemy? – spytał się nas zdziwiony Harry. Popatrzyłam się na Zayna, uśmiech nie znikał jemu z twarzy. Potem razem popatrzyliśmy na resztę która się na nas gapiła nie wiedząc o co chodzi. Powiedzieliśmy im że jak widać jesteś my razem. Słyszeliśmy takie „aha”.
- Nudzi mi się… idę coś zjeść – oczywiście Niall wiecznie głodny. Z nudów Idze coś zjeść. To już się stało jego hobby. Uśmiałam się i wkońcu poszłam do pokoju się spakować. Oczywiście z Zaynem.
-----------------
Dziękuję wam za ponad tysiąc wejść. Kocham was. I oto kolejny rozdział. nie wiedziałam co napisać. Ale jest. Nie za bardzo mi się on podoba ale daję wam go do ocenienia. I jeszcze jedno podoba się nowy wystój bloga? 

wtorek, 17 stycznia 2012

Rozdział 5


W dniu koncertu.
Ubrałyśmy się i poszłyśmy na dół. Czekał już na nas na dole Liam. Przywitał się z nami i pojechałyśmy do ich apartamentu. Okazało się że wszyscy, prócz oczywiście Liama byli w samych gaciach. No ale już zaraz ubrali się do wyjścia widząc nasze miny. To znaczy Olka się zarumieniła widząc ich w gaciach. Koncert mieli nie daleko więc szybko dojechaliśmy na miejsce. Przy okazji patrzyłyśmy na Londyn, a oni jak zwykle się wygłupiali. Na próbach szło im bardzo dobrze oprócz w tedy gdy nie mogli powstrzymać śmiechu. Patrzyłam na miejsca, które zaraz miały być zajęte przez fanki. Spokój i tylko śpiew chłopców. To się teraz słyszało. Lecz za dwie godziny tu będzie wrzeszczący tłum fanek i cała chla nimi zapełniona.
- Załóż tą sukienkę – usłyszałam głos Harrego za sobą. Obróciłam się i ujrzałam śliczną czarną sukienkę, Kasia zresztą miała taką samą od Liama. Popatrzyłam się na Harrego, a on się tylko uśmiechnął. Wzięłam od niego sukienkę i razem z Kasią poszłyśmy do garderoby. Ten czas szybko zleciał i zaraz zaczął się koncert. Gdy tylko wyszli wszyscy zaczęli krzyczeć na ich widok.
- Fajnie że zabiorą nas na scenę i zaśpiewają dla na s co nie? – powiedziała do mnie Ola. Popatrzyłam na nią wzrokiem typu ‘ coś cię boli, bo wydaje mi się że mocno walnęłaś się w głowę’. Nic nie odpowiedziała. Nadszedł ten moment gdzie miałyśmy wyjść. Oczywiście Ola z chęcią poszła. Mnie musieli wypychać na siłę. Dosłownie. Nieudało by się im to gdyby nie to że założyłam szpilki. Scena była wielka  a tłum jeszcze większy. Z głośników poleciał muzyka do WMYB. Uśmiechnęłam się bo to była moja ulubiona ich piosenka. Nie umknęło to uwadze loczka i też się uśmiechną i przytulił mnie do siebie. Nadeszła kolej na Harrego. Cały czas był wpatrzony we mnie. Nie odrywał ode mnie wzroku. Dopiero teraz ujrzałam jego piękne oczy . nie umiały one kłamać i widać było, że jest zadowolony, że tutaj jestem. Uśmiechną się do mnie widząc, że patrzę się na niego. Też się uśmiechnęłam i jeszcze bardziej mnie do siebie przytulił. Jakby nie chciał żebym z stąd poszła.

Było mi ciepło i miło. Poduszka była bardzo wygodna i ciepła. Lóżko miękkie, co się po części zdziwiłam bo nigdy tak nie było. Ale się tym nie przejęłam by mogło to być ze zmęczenia. Wczoraj był przecież koncert chłopców i mało co z niego pamiętam. Nagle poczuła że ktoś głaszcze mi włosy i przesuwa się w dół. Pogłaskał mój policzek a ja się jeszcze bardziej przytuliłam do poduszki. Nie chciałam w stawać a zawsze jak musiałam ciocia czochrała mi włosy i przejechała po policzku. Tylko że coś się tu nie zgadzało. Jak by to była ciocia to by coś gadała że muszę wstawać. A było teraz cicho. A po drugie nie pamiętam od kiedy to moja poduszka idzie w górę a potem w dół. Powoli otworzyłam oczy i wiedziała jedno. Nie jestem w swoim pokoju. A zaraz zobaczyłam moją poduszkę. Nie była to poduszka tylko klatka piersiowa Harrego. A ja na niej leżałam. Chciałam krzyknąć ale się powstrzymałam. Był on w samych bokserkach i w dodatku różowych. A ja w samej bieliźnie.
- Witaj kotu. – szepnął mi do ucha Harry. Zadrżałam na słowa ‘kotku’ . czy on na pewno mnie tak nazwał, czy się tyko przesłyszałam. Popatrzyłam na niego. Uśmiechnął się tym swoim pięknym uśmiechem któremu nie mogłam się oprzeć i też się uśmiechnęłam. Przybliżyła się do mnie jeszcze bardziej i musnął lekko moje wargi. Byłam w szoku, ale nic nie zrobiłam. Ody się odsuną popatrzyłam na niego ‘ co to miało znaczyć ’?
- Kocham Cię – szepną mi do ucha loczek. Nie wiedziałam co się dzieje. Co się wydarzyło wczoraj że jestem w sypialni i spałam z Harrym? Poszłam do łazienki się ogarnąć się i ubrać. Harry przygotował swoje ubrania które mogę na siebie włożyć.  Wzięłam gorący prysznic i powoli dochodziłam do siebie. Gdy wyszłam Harry te z był już ubrany.
- Ładnie wyglądasz. – powiedział Harry i uśmiechnęłam się. On był podobnie ubrany do mnie. Specjalnie wybrał takie ciuchy. Zeszliśmy na dół na śniadanie. Od razu zobaczyłam Ole która siedzi sama na kanapie. Bez Liama.
- Hej Ola, co się stało?- przytuliłam ją do siebie. Płakała, bo miała oczy spuchnięte. Nie chciała tu nic mówić. Nie dziwię się jej. W końcu tu byli wszyscy. Wszyscy oprócz Liama. Idąc do pokoju Harrego spotkałam Louisa, który też zauważył w jakim sanie jest Ola.
- Wiesz może co się stało? – spytał się mnie Louis. Nie wiedziałam za bardzoco się stało tylko się domyślałam.
- Nic mi nie mówiła ale zabieram ją na mały spacer. Może w tedy coś powie. Ale wydaje mi się, że pokłóciła się z Liamem. A tak przy okazji. Wiesz gdzie jest Liam?
- Nie, od razu jak wstałem o niebyło a Ola już siedziała smutna na kanapie. Też mi się wydaje, że się pokłócili.- poszłam do pokoju po dwie bluzy. Myślę że Harry nie miał by nic przeciwko. Wyszłyśmy dwie na świeże powietrze. Chwilę chodziłyśmy w milczeniu. Nie wiedziałam jak się zapytać żeby nie sprawiło jej to bólu.
- Co się stało że płakałaś? Pokłóciłaś się z Liamem? – spytałam się Oli. Od razu tego pożałowałam ale taki był cel tego spaceru. Oczy Oli napełniły się łzami. Przytuliłam ją do siebie i usiadłyśmy na ławce. Przerwała na chwilę swój płacz aby opowiedzieć co zaszło. Nie zrozumiałam tego co mi mówiła. Ale wiem że pokłóciła się dziś rano z Liamem. Nie chciałam męczyć Oli więc wróciłyśmy tylko aby zabrać swoje rzeczy. Zobaczyłam że Liam już wrócił. Później z nim pogadam, pomyślałam sonie. Niebyło teraz czasu. Do domu miałyśmy daleko.
- Co się stało Oli? – Harry położył mi ręce na ramionach. No tak, już chyba wszyscy zobaczyli że jest coś ni tak.
- Pokłócili się dziś rano a reszty ni zrozumiałam, wracamy już do domu. – odpowiedziałam jemu. Do pokoju wszedł jeszcze Louis.
- Może odwiozę was? – pokręciłam przecząco głową w stronę Louisa. Zeszłam na dół po Ole która stała na dworze. Rzuciłam tylko groźne spojrzenie Liamowi i wyszłam. Całą drogę przeszłyśmy w milczeniu. Tylko od czasu do czasu te milczenie przerywał szloch Olki. Znów usiadłyśmy na ławce. Byłyśmy w parku koło domu. Lubię tu przychodzić. Dziś była ładna pogoda. Ola przez cały ten czas płakała. Ludzie tylko przechodzili patrząc się na płaczącą dziewczynę. Próbowałam ją uspokajać . Ale coś mi nie wychodziło.
- Hej Kasia, co się stało? – usłyszałam głos za sobą. Już gdzieś ten głos słyszałam ale nie pamiętam do kogo on pasuje. Obróciłam się i ujrzałam Nathana. Jak zwykle fajnie ubrany. Usiadł obok Oli i ją przytulił. Teraz Ola płakała w jego koszulkę a on ją głaskał po głowie. Był taki miły i opiekuńczy.
- Hej Nat. Zostaniesz tu na chwilę nią a ja pójdę coś kupić bo nic nie jadłyśmy. – pokiwał głową w odpowiedzi. Ola nic nie zaprzeczała więc poszłam do najbliższego sklepu jaki był i kupiłam coś do zjedzenia.
●●●
Było mi wszystko obojętne. To nie mogła być prawda. Wszyscy myślą że się pokłóciliśmy, wszystkim tak mówię. Ale tak naprawdę zdarzyło się coś o wiele gorszego. Nigdy nie pomyślałam, że takie coś spotka mnie. Akurat w takim momencie. Całe wakacje zniszczone. Rodzice  nie powiedzieli mi o tym przez tyle lat. I pomyśleć, że to wszystko przez te cholerne zdjęcie które mi mama wcisnęła jak tu leciałam. Jeszcze bardziej się rozpłakałam a nieznany chłopak przycisną mocniej mnie do siebie. Teraz poczułam zapach jego perfum.
- Jak się nazywasz? – szepnął mi do ucha nieznajomy.
- Ola, a ty?
- Nathan. – sunęłam się od niego aby zobaczyć go w całości. Uśmiechną się do mnie. Przestałam płakać. To dzięki Nathanowi. Miał jasną koszulkę, ciemne jeansy i buty z Nike. Ładnie wyglądał.
- Dlaczego płaczesz? – spytał się mnie. Od razu się rozpłakałam. Kolejna osoba którą muszę okłamać. W płaczu odpowiedziałam jemu że pokłóciłam się z chłopakiem. Problem jest tylko w tym że ja się z nim nie pokłóciłam. Dowiedzieliśmy się prawdy. Ciekawe tylko dlaczego Liam tak nie płakał. Może wiedział że ma siostrę. I ją cały czas szukał. Tylko że zły wybrał moment na powiedzenie tego. Jeszcze mocniej się rozpłakałam. To znaczy że nie możemy być parą bo jesteśmy rodzeństwem. Ja naprawdę go kochałam. Nat znów przytulił mnie do siebie. Znów poczułam zapach jego perfum. Postaram się już o dzisiejszym zdarzeniu nie myśleć, pomyślałam.
- Dobra już wróciłam, a teraz jedz Ola. – odsunęłam się od Nathana i położyła mi na nogi jedzenie. Nie miałam ochoty na jedzenie w tej chwili no ale cóż, od rana nic nie zjadłam. W ciszy zjadłyśmy tak jakby śniadanie. Nathan odprowadził nas pod dom. Jest strasznie miły i ładny ciekawe skąd go zna Kasia. Ale nie będę się jej pytać. To nie ma jak dla mnie znaczenia. Wzięłam prysznic i nie zamierzałam szybko wyjść. Już zapomniałam o tej sprawie rano. Wyszłam cała zadowolona z łazienki.
- Co już dobrze się czujesz? – spytała się mnie Kasia widząc mnie. Kiwnęłam głową w odpowiedzi. – to dobrze bo jutro tam jedziemy. Liam prosił, chce coś powiedzieć i mówił że ty będziesz wiedzieć o co chodzi. – tak, wiedziałam. Znów kiwnęłam jej głową w odpowiedzi. Ucieszyłam się, że wpadł na taki pomysł. Nie będziemy musieli już to ukrywać przed nimi. Resztę dnia spędziłam z Kasią oglądając filmy i siedząc na kanapie. Później poszłyśmy spać bo było późno a jutro idziemy do chłopaków.

- Hej, wejdźcie – przywitał się z nami Louis. Jakoś zawsze się tam spotykaliśmy. Usiadłam obok Nialla a Kołomnie usiadła Kasia, a obok niej Harry. Louis przyniósł nam jak zwykle herbaty. Spojrzałam na Liama, widać było że się trochę bał. Spuściłam wzrok bo też się na mnie popatrzył. Nieuważanie szturchnęłam Kasie, dając jej ten sam znak żeby coś powiedziała.
- To co Liam chciałeś nam powiedzieć? – rzuciła Kasia. Byłam jej wdzięczna za to. Znów spojrzałam w stronę Liama. Nie wiedział co powiedzieć. Albo jak zacząć. Westchnęłam. Liam popatrzył w tym momencie na mnie, zresztą jak wszyscy. Żałuję że nie wzięłam ze sobą tego zdjęcia.
- Dobra powiem to prosto z mostu… - zaczął Liam. Teraz wszyscy patrzyli na niego. Zapewne nie wiedzieli o co tu chodzi. Nie dziwię się im. La ledwo te całe zamieszanie kapuję. Liam wstał z kanapy i usiadł obok mnie, przy tym przesuwając Nialla.
- Ola jest moją siostrą – wszystkich ta widomość zatkała. Louis w tym momencie akurat pił herbatę. Ten łyk poleciał na Zayna. Nic nie powiedział bo sam był w szoku. Wszyscy nie mogli w to uwierzyć. Ale powiedzieliśmy im całą historie jaką powiedział mi Liam wczoraj rano.
●●●
Nie wierzyłam w to co właśnie powiedział Liam i Ola. Oni są rodzeństwem. To dlatego tak wczoraj płakała. Zakochała się w nim i dowiedzieć się później że jest to twój brat. To niebyło by fajne. Przytuliłam Olę już któryś raz. Było mi jej żal. Wszystkim mówiła, że się z nim pokłóciła. Mi nie przeszkadzało że oni byli rodzeństwem. Innym z zespołu zapewne też. A im to bardzo przeszkadzało. Mi też by to przeszkadzało. Jeszcze porozmawialiśmy na różne tematy i się porozchodziliśmy. Ja poszłam do pokoju Harrego , Ola do Liama a Louis poszedł no Nialla tak jak Zayn. Harry zamknął drzwi na zamek.
- Tak na wszelki wypadek. Znając Louisa może nam wparować i powiedzieć ‘ Hej’. – uśmiałam się on tak samo. Zaraz był blisko mnie. Dzieliły na s tylko milimetry, a zaraz potem wpił się w moje usta. Odwzajemniłam jemu pocałunek. Jego ręce gdzieś błądziły po moim ciele aż w końcu zatrzymały się na biodrach. Ja swoje ręce miałam na jego lokach. Nie zauważyłam kiedy znaleźliśmy się na łóżku i w samej bieliźnie.
- Kocham Cię – szepną mi do ucha Harry przerywając na chwilę pocałunki. Uśmiechnęłam się do niego.
- Kocham Cię – szepnęłam mu do ucha. Teraz ja się wpiłam się w jego usta. Zszedł na szyje, tam został chwilę i z chodził dalej w dół. Gdy był na klatce piersiowej usłyszałam jak dzwoni mi telefon. Odchylił się ode mnie, abym odebrała telefon. Dzwoniła ciocia. Nigdy do mnie nie dzwoniła. Nawet w te wakacje. Odebrałam, po drugiej stronie usłyszałam szloch. Gdy się ciocia uspokoiła powiedziała mi przerażającą wiadomość. Ten dzień nie jest najlepszy. Czarne kropki przed oczami…
--------------
Hm... podoba się? Jest nowy rozdział. Piszcie czy wam się on podoba, bo muszę wam powiedzieć że mi się on podoba. Pozdrawiam wszystkich.

czwartek, 12 stycznia 2012

Rozdział 4


Nie chciałam jechać na ten koncert, ale też nie chciałam zrobić przykrości Oli. Wytrzymam, piosenki maja fajne, to trzeba im przyznać. Olce nie chciało iść się ze mną so sklepu to ja musiałam pójść. Za to ona będzie robić kolację. Za to teraz miałam  czas żeby sobie spokojnie pomyśleć. Nikt mi przecież nie przeszkodzi. A na pewno nie wpadnie na mnie tak jak Harry. Tylko on jest takim idiotą. Fajnie się z nim dziś rozmawiało… był taki miły i cały czas się do mnie uśmiechał. Zdziwiło mnie to co powiedział Zayn kiedy wrócił gdy na mnie wpadł. Aż było mi go trochę żal. Może dlatego zgodziłam się na ten koncert? Myślałam, myślałam gdy nagle ktoś na mnie wpadł. Znowu? Pomyślałam sobie.
- Przepraszam, nie chciałem, zagapiłem się – powiedział chłopak. Ale ja skądś znałam ten głos. Wyciągną rękę pomocną. Skorzystała z tej pomocy. Popatrzyłam niego. To był Nathan Sysks. Z The Wanted. Lubiłam ten zespół bardziej niż One Direction.
-To się patrzy przed siebie, - powiedziałam. Jak zwykle mówiłam do chłopaka sarkazmem. Uśmiałam się pod nosem, oczywiście musiał to zauważyć machnęłam ręką że nic. Odwróciła się aby dalej iść do sklepu już tylko kawałeczek. Ale Nathan złapał mnie za nadgarstek, i przyciągną mnie do siebie. Spojrzałam jemu w oczy. Miał takie śliczne zielono-niebieskie oczy.
- Jak się nazywasz? – oderwałam wzrok od oczu i skupiła się na ubiorze. Jak zwykle świetnie ubrany.
- Kasia – odpowiedziałam jemu, ale tylko na te pytanie. – wybacz ale muszę iść do sklepu. – znów odwróciłam się i poszłam w stronę sklepu. Już mnie nie zatrzymywał. Zrobiłam zakupy i wychodząc usłyszałam że ktoś mnie woła. Obejrzała się za siebie i zauważyłam Nathana. Zrobiłam błagalną minę do niego a on do mnie podbiegł. Czemu wszyscy muszą być tacy? Pomyślałam sobie.
- Podasz mi numer telefonu? – zapytał się. Co oni mają z tymi telefonami? Oczywiście że ci nie podam. Ale w snach.
- Nie, nikomu nie podaję.- Przyśpieszyłam kroku. Niech on już sobie pójdzie. Hm… to jest podobne do spotkania Harrego. Tylko że Nathana bardziej lubię. Spojrzałam zegarek, już było późno. Z dala zobaczyłam Harrego. Szedł w moją strone, już miałam bardzo fajny plan. Akurat w tym momencie zauważył mnie Harry. Chyba pierwszy raz ucieszyłam się na jego widok. I w całym życiu. Gdy już był blisko podbiegłam do niego i go przytuliłam. Harry się ucieszył i nie wiedział o co chodzi. Szepnęłam jemu „ pomóż mi”. Teraz już wiedział o co mi chodzi. Wykorzystał tą sytuację i mnie pocałował. Zrobił to delikatnie ale namiętnie. Oddałam jemu pocałunek, zdziwił się. Chciałam żeby to trwało wiecznie. Było miło, przyjemnie.
- Cześć kochanie, co za niespodzianka. – uśmiechną się Harry, spodobało się to jemu, było widać to po ni. Będę musiała z nim pogadać. Było tak fajnie ale ja go nie lubiłam za bardzo, z każdym momentem coraz bardziej lubiłam. Ale takiej sytuacji już nie będzie. – Może do zobaczenia Nathan. – biedny Nat, posmutniał. Poszedł w drugą stronę, a jak miałam pewność że nie zauważy nas zaczęłam gadać z Harrym.
- Dzięki, ale z tym pocałunkiem to przesadziłeś. – trzepnęłam jego ramię, złapał się za nie tak żeby wyglądało że jego to bolało i się uśmiechną. Wiem że niczego nie żałuje. On jest czasem słodki. Ale pomyśleć że idę na ich koncert. Jakoś to wytrzymam, nie będę sama. Będę z Olką. Harry odprowadził mnie pod dom. Uśmiechnęłam się do niego a on odwzajemnił.
- Jak chcesz to możemy powtórzyć z dzisiaj – powiedział Harry. Pokręciłam przecząco głową na co loczek posmutniał. Oczywiście całe zdarzenie widziała Ola przez okno. Okazu jak weszłam zalała mnie swoimi durnymi pytaniami. Nie będę pisać bo wiecie o co chodzi. A jak nie to domyślcie się. Prawda była taka że powoli coraz bardziej go lubiłam.
●●●
Gdy Kasia była na zakupach ja dostałam SMSa od Liama żebym przyszła jeszcze dziś do restauracji. Była ona nie daleko. Powiedziałam to Kaśce i zaczęła mi wybierać ciuchy. Wybrałam mi całkiem niezły zestaw. Zrobiła lekki makijaż i wyszłam do restauracji. Była ona blisko więc się nie spieszyłam. Przed wejściem zobaczyłam Liama z różą. Był taki słodki. Przywitałam się z nim, dał mi różę i zajęliśmy stoliki. Porozmawialiśmy chwilę, zjedliśmy to co zamówiliśmy i podwiózł mnie do siebie. W apartamencie maił porządek co się zdziwiłam.
- Rozgość się, ja zrobię ci herbaty i może oglądniemy jakiś film. – kiwnęłam głową w odpowiedzi i usiadłam na kanapie. Liam zaraz przyszedł z dwoma kubkami herbaty i usiadł obok mnie. Oglądaliśmy jakiś straszy film. W jednym momencie był tak straszny moment że przytuliłam się kurczowo do Liama. Przytulił mnie i ucałował w czoło. Popatrzyłam w jego oczy, miał takie śliczne. Dopiero po chwili zobaczyłam że on też we mnie się patrzy. Uśmiechnęłam się w jego stronę. Jego usta przybliżały się do moich, aż w końcu dzieliły je tylko milimetry. Przybliżał się cały czas. W końcu nasze usta się zetknęły. Był niepewny, bał się chyba jak zareaguję. Odwzajemniłam jemu pocałunek pogłębiając go. Moje ręce powędrowały na jego tors, a jego na moje biodra. Było zupełnie jak w moim śnie. Oderwałam się id niego chociaż nie chciałam ale ktoś do mnie dzwonił, a na pewno była to Kasia. Zobaczyłam na wyświetlacz. Miałam rację, więc nie odbierałam. Już było późno więc powiedziałam Liamowi że muszę już iść. Podwiózł mnie pod dom. Oczywiście już Kasia wszystko oglądała z okna. Liam przysuną się do mnie i złożył, ale już pewny siebie pocałunek. Oddałam, pożegnałam się z nim i wyszłam. Oczywiście jak weszłam to Kasia chciała dowiedzieć się tysiąca żeczy na raz.
- Powiem ci jutro dziś jestem zmęczona. – odpowiedziałam jej na wszystkie pytania. Poszłam na górę do łazienki. Umyłam się i poszłam spać. Dostałam w między czasie SMSa do Liama „ Dobranoc, kolorowych snów. Jutro przyjdę do ciebie.” Uśmiechnęłam się i odpisałam jemu podobnie.
●●●
Szedłem sobie normalnie ulicą. Nawet nie wiedziałem że spotkam w tedy Kasię i ucieszy się na mój widok. A ja wykorzystałem tę sytuację i ją pocałowałem. Potem mi powiedziała dlaczego to zrobiłem? A ja tylko wzruszyłem ramionami. Jak się złościła to była słodka. Gdy powiedziałem to chłopakom, uśmiali się. Do czego ja jestem zdolny, tak wykorzystać tą sytuację. Liam był z Olą na randce. Oni mieli łatwiej. Ona go lubiła i on ją. Dobrze że pojadą na nasz koncert. Zamówiliśmy pizzę na kolację i oglądaliśmy jakiś film co leciał w telewizji. Po oglądnięciu wygłupialiśmy się. Potem poszedłem się umyć i położyłem się spać. Chłopcy rozeszli się do swoich pokoi, a ja zacząłem rozmawiać z Louisem o Kasi. Może on coś mi poradzi.
- Lou, powiedz co muszę zrobić żeby Kasia mnie polubiła? Tak jak Olka z Lianem. – spojrzałem na niego w czekaniu na odpowiedź. Chyba nic nie wymyśli. Zrezygnowany położyłem się na poduszki i przykryłem się kołdrą. Chwilę jeszcze myślałem o Kasi i zasnąłem.
----------------
Trochę krótki ale kolejny to nadrobi. Dziś są urodziny Zayana więc życzę jemu wszystkiego najlepszego. Ja już od jutra zaczynam ferie więc nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział. Jak chcecie być informowani o nowych rozdziałach lub chcecie się o coś spytać. Lub cokolwiek nawet ze mną porozmawiać ( z miłą chęcią z wami porozmawiam) to piszcie do mnie na gg 28179957. Ci którzy też zaczynają ferie jutro życzę im miłych feri! Miłego czytania życzę. 
ps. napiszcie czy podoba się wam mój blog. ;) 

sobota, 7 stycznia 2012

Rozdział 3

Po raz pierwszy raz w życiu śnił mi się Liam. Spotkaliśmy się przypadkowo w restauracji. Porozmawiałyśmy chwilę i zaprosił mnie od siebie. Włączył telewizor, ale nie leciało nic ciekawego. Wyłączył telewizor i zaczął się do mnie przybliżać, ale miał taką nie pewną minę. W końcu przybliżył się tak że dzieliły nas tylko milimetry. Wziął mnie za rękę, i zaczął zbliżać się do moich ust. A po chwili złożył mi słodki pocałunek na moich ustach. Odwzajemniłam ,a ręce powędrowały mi na jego tors. Poczułam zapach jego lekkich perfum.
- Olka wstawaj! Ile można spać? – co ta Kaśka wyprawia? Ja mam taki piękny sen a ona mi go przerywa. Pomachałam ręką w jej stronę aby sobie poszła. Nie podziałało zaczęła mną trząść.
- Dobra, dobra już idę a miałam taki piękny sen.- wstałam i poszłam na poranną toaletę. Nie mogę uwierzyć że to był tylko sen. Był taki realistyczny. Spojrzałam na komórkę i naprawdę długo spalam. Była 11.30 a ja przeważnie wstaję o 8.00. Właśnie przypomniałam sobie że umówiłam się z Harrym  że pójdziemy do niego na 14.00. Dobrze że dał późną godzinę. Nie musimy przynajmniej się śpieszyć. Teraz muszę tylko coś wymyślić aby Kaśkę tam zaciągnąć. Bo powiedzieć „ Idziemy do Harrego poznać resztę chłopaków” to zaraz powiedziała że „chyba śnię, nigdzie nie idę, wybij sobie to z głowy”. Tak dobrze ją znam. Nie ma szans. Dlatego muszę coś wymyślić coś sensownego. Na planie sprawdziłam gdzie mieszkają. Trochę jest drogi.  Gdy się ubrałam, poszłam zajeść śniadanie. Były moje ulubione naleśniki. Dobrze zaczynał się ten dzień.
- Mamy na dzisiaj jakieś plany? – spytałam się Kasi. Oby nie w tedy bez problemy pójdziemy do Harrego. Chwilę myślała aż w końcu mi powiedziała.
- Nie. Masz jakiś pomysł?
- No tak. Może byśmy poszły na drugą połowę Londynu. – podałam propozycję wiedząc ze nie będziemy zwiedzać tylko poznamy 1D. Oby się tylko zgodziła. Bo jak nie to chyba pójdę sama.
- Dobry pomysł. Podjedziemy trochę autobusem bo nie chce mi się taki kawałek iść. – Uff… dobrze że się zgodziła. Chociaż czemu miała by się nie zgodzić? Tylko ja mam chyba takie pomysły.  Ubrałyśmy się, zrobiłyśmy lekki makijaż i wyszłyśmy na ulice Londynu. Poszłyśmy na przystanek  i chwilę musiałyśmy poczekać. W autobusie nie było dużo ludzi i spokojnie zajęłyśmy wole miejsca.  Nie gadałyśmy dużo. Ja bardziej myślałam o dzisiejszym śnie. Dlaczego to nie może przydarzyć się naprawdę? Po Kasi było widać że myślała o Harrym. Gdy wysiadłyśmy z autobusu rozglądnęłam się, żeby zobaczyć gdzie jesteśmy.  Całe szczęście wiedziałam gdzie iść. Kasia się tylko na mnie popatrzyła wzrokiem  „Co ona do cholery jasnej  knuje?”. Nic nie mówiłam. Może później sama się skapnie.
- Gdzie my tak dokładniej idziemy?- zapytała się mnie Kaśka. Aż mi serce zaczęć mocniej walić. No dobra muszę się uspokoić. Wdech i wydech. Myślałam sobie.
-  Hm… nie wiem tak przed siebie. Tylko że dziś to ja prowadzę. – uśmiechnęłam się do Kaśki aby ukryć mój strach… Chyba się udało bo nic nie mówi. Na ulicach był mały tłok. Ale jakimś cudem się nie zgubiłyśmy. Widziałam tę ulicę na filmach i wczoraj patrzyłam na plan jak dojść. Wiedziałam wszystko dokładnie żeby się nie zgubić. No i oczywiście aby chłopcy  nie musieli na nas czkać długo. Wysłałam SMSa do Harrego.

„Będziemy z Kasią za jakieś 15min. „
Ola
- Do kogo piszesz ? – Kasia zawsze była ciekawa do kogo ja zawsze piszę. Ale to nie była przecież jej sprawa.
- Do mamy pytała co robimy. I czy nam się tu podoba. – odpowiedziałam jej. Przytaknęła i pokiwała głową w odpowiedzi. Zaraz poczułam że coś mi brzęczy w kieszeni. Na pewno Harry mi odpisał.
„Dobra, ja zejdę pod blok abyś mnie zauważyła.”
Harry
Od razu jak to przeczytałam to zrobiłam wielkie oczy?  Że co? Jak to on wyjdzie? I tak się już Kaśka nie wróci. Dobra niech tam jemu będzie. Przecież to nic wielkiego nie było. Tylko Kasia może się na mnie obrazić. Już dochodziłyśmy do nic a ja zaczęłam  rozglądać się za Harrym. Po chwili znalazłam burze loków. Zagadałam tak że sama wpadła na Harrego. On Się tylko uśmiał.
- Przepraszam nie chciałam koleżanka mnie… - nie dokończyła bo  właśnie zobaczyła że wpadła na Harrego. Chciałam się śmiać ale powstrzymałam się bo posłała mi groźne spojrzenie. - … To znowu ty. Londyn jest tak wielki a ja zawszę muszę na Ciebie wpadać. – dokończyła. Harry podał jej dłoń a ona jak zwykle nie skorzystała z tego. Cała ona.
- Skoro tu już jesteście to może macie ochotę poznać resztę chłopaków? – spytał się nas Harry. Przecież wie że tak nie może po prostu nas wziąć do ich apartamentu?
- Jasne że tak – odpowiedziałam jemu szybko, bo Kasia zaraz powiedziała by „nie” i poszła by sibie gdzieś a tak to popatrzyła na mnie jak na idiotkę. Ja się tylko do niej uśmiechnęłam. Harry zaprowadził nas do apartamentu. Wszystko tutaj było wielkie. Wjechaliśmy windą na piętro gdzie znajdował się pokój Harrego i Louisa. Od razu jak wyszłyśmy z windy usłyszeliśmy śmiechy i krzyki dochodzące z ich pokoju.  Kasia się przeraziła.
- Oni tak zawsze – powiedział Harry na pocieszenie Kasi i uśmiechnął się słodko. Niestety ją to bardziej przeraziło. Mnie też by to przeraziło tylko że widzę wszystkie ich filmy i wiem że są szaleni. Harry zapukał w charakterystyczny dla niego sposób. Było tam tak głośno że nie usłyszeli pukania. Jeszcze raz zapukał tylko głośniej i tak jak by chciał wyważyć te drzwi. Od razu otworzył na Louis. Hałas był dalej. Nikt się nie interesował kto przyszedł. Louis jak zwykle koszulka w paski, podwinięte nogawki, krótkie buty bez skarpetek. Cały Louis.
- widzę że przyprowadziłeś swoje nowie koleżanki. – powiedział od Harrego. – Cisza tam! Mamy gości! – krzykną do pokoju obok. Było naprawdę głośno. Zaraz było cicho a my poszłyśmy do pokoju gdzie teraz już wszyscy się znajdowali. Mieli naprawdę duży apartament. Lou wstawił wodę na herbatę. Usiadłam da sofie obok Kasi. Nie wiedziałam co mam zrobić. Całe szczęście wyręczył mnie Harry.
- No więc, to jest Kasia i Ola – powiedział do wszystkich. Jak wymawiał nasze imiona pokazywał ręką która to. – A to jest Louis, Niall, Zayn i Liam. – tak samo pokazywał ręką. To było na pewno dla Kasi, bo ja wiedziałam kto jak się nazywa. Widać że nie podobało się Kaśce. Wzięła sobie komórkę i zaczęła klikać.
- To ty się w tedy zgubiłaś? – spytał mnie Niall. Boże jaki on był słodki. Właśnie w tedy przypomniał mi się dzisiejszy sen. Zaczęłam myśleć na temat właśnie tego snu. Dziś w ogóle cały dzień myślałam na jego temat. Chwila, on się o coś mnie zapytał.
- Tak, to ja. – odpowiedziałam. Trochę się zarumieniłam ale on całe szczęście tego nie zauważył. Uśmiechną się do mnie. Odwzajemniłam jemu tę czynność i też się do niego uśmiechnęłam. Zaraz Louis przyniósł nam herbaty. To była moja ulubiona i nawet dobrze posłodził. Zobaczyłam że Kasia wychodzi na korytarz. Poszłam za nią, aby pogadać.
- Kasia, co jest? Wiem że nie jesteś ich fanką ale możesz się chociaż normalnie zachowywać. – Powiedziałam jej to bo naprawdę dziwnie to wyglądało.
- Masz rację… zmienię się ale wychodzimy tak żeby zdążyć na obiad. – odpowiedziała. Coś za łatwo poszło, będę się martwić później. Uśmiechnęłam się do niej w podziękowaniu i wróciłyśmy do pokoju. Usiadła obok mnie. Wzięła łyk herbaty i usiadła wygodnie na kanapie.
- Więc co robimy czy będziemy tak na siebie patrzeć? – spytała się wszystkich Kaśka. Chłopcy zaczęli coś do siebie szeptać. Spojrzałam na Kasię, uśmiechnęła się do mnie. Nie poznaję jej, pomyślałam.
- To może pogadamy, dowiem się o sobie więcej – zaproponował Harry. Kasia się na niego dziwnie popatrzyła.
- Przecież Ola jest waszą wielką fanką wie o was wszystko! A ja nic nie muszę na wasz temat wiedzieć.- Chyba zatkało to wszystkich. Nagle wszyscy się na mnie popatrzyli. Zarumieniłam się. Miałam ochotę stąd wyjść.
- Więc jakieś inne propozycje? – znów zapytała się Kaśka. Poparzyła na wszystkich i po chwili dodała – Bo jak nie to zraz będziemy wracać do domu. – mówiła Kasia. Wyjęłam z kieszeni stare zdjęcie. Dała mi go mama przed samym wyjazdem nawet na niego nie spojrzałam w tedy. Trochę się wygniotło. Na zdjęciu byłam ja jak miałam może z 2-3 latka. A obok mnie stał chłopiec, blondynek też gdzieś tak tyle samo lat. Kiedy to było w ogóle tego nie pamiętam. Odwróciłam zdjęcie i zobaczyłam napis Londyn. Niebyło napisanego roku.
- Co to? – zapytała się mnie Kasia nachylając się nad mną. Pokazała jej zdjęcie.
- Nawet nie wiem kiedy to było. Mama dała mi to dopiero przed wylotem, ale dopiero teraz na nie popatrzyłam. – odpowiedziałam. Wszyscy zobaczyli te zdjęcie. Liam tak jakoś dziwnie się zachowywał.
- Zaraz wracam – powiedziała Liam. Coś było nie tak, pomyślałam. Ale zaraz wrócił. Trzymał  w ręce jakąś karteczkę.
- Co masz w ręce? – spytał się go Harry. Nic nie odpowiedział. Usiadł Kołomnie i pokazał to co trzymał. Aż mnie zatkało. Miał takie same zdjęcie. Identyko. Popatrzyłam na niego. Miał taki sam wyraz twarzy jak ja. Nie tylko mnie to zdziwiło. Wszystkich.  
---------------------
Ten rozdział dedykuję Oli. Kocham Cię. Ten rozdział miał być już  piątek ale niestety, za dużo na głowie. Ale jest dzisiaj. Kończy się tajemniczo... kolejny rozdział będzie najpóźniej w środę. 

wtorek, 3 stycznia 2012

Rozdział 2

Przez całą noc nie mogłam zasnąć, bo myślałam o tym idiocie loczku. Może naprawdę mnie nie zauważył, bo jego loczki wpadały na jego oczy. Nie, ja wiem swoje i nie zmienię tego zdania choć nie wiem co by się miało dziać. Gdy jakimś cudem zasnęłam idąc na dół do kuchni poszłam do toalety. Chyba nie powiedziałam wam wcześniej . Ola znalazła się w domu cioci. Całe szczęście że zapamiętała drogę powrotną i mogła spokojnie wrócić. Jeszcze nikomu nie powiedziałam o wczorajszym dnu dokładniej. Nie miałam jakoś czasu i boję się nieco jak zareaguje na tą wiadomość ciocia i Ola. Ciocia się tylko uśmieje ,a Ola to już będzie się mnie wypytywać o każdy szczegół jaki zapamiętałam.  Ale na pewno im to powiem. Nie wiem kiedy ale powiem. Po dobrym śniadaniu cioci poszłam się przebrać, zrobić lekki makijaż i pozwiedzać  z Olą miasto. Ciocia nie mogła nas oprowadzać po mieście bo miała dużo spraw na głowie do załatwienia. Dała nam tylko plan miasta i powiedziała abyśmy się znowu nie zgubiły. Postaramy się ale nie obiecuję, od razu tak pomyślałam gdy to usłyszałam z resztą Ola tak samo pomyślała. Lecz znając nasze szczęście na pewno się zgubimy.
- Może najpierw zapoznajmy się z tym planem. Będzie lepiej później aby gdzieś trafić. – miała rację Olka tak będzie lepiej i będziemy iść z tym planem w ręce. Tak też zrobiłyśmy. Po tym wiedziałyśmy gdzie iść. Założyłam sweterek i wyszłyśmy. Gadałyśmy jak najęte. Co jakiś czas zatrzymywaliśmy się aby opanować śmiech, a ludzie się na nas dziwnie patrzyli. Nie dziwię się im. Też bym tak zrobiła.
- Poznałaś może wczoraj jakiegoś Brytyjczyka jak mnie szukałaś? – ona to zawsze takie pytanie musi powiedzieć. Nawet jak jestem w szkole. To jest męczące. Za każdym razem mówię „ nie”. A ona tylko się dziwi i mówi że znajdzie mi chłopaka zaraz. Na początku mnie to śmieszyło a potem na serio próbowała. Więc się teraz jej boję.
- yyy… nie. – musiałam chwilę się namyślić czy przeżyć te wszystkie pytania jej i powiedzieć, że spotkałam takiego loczka. Ale postanowiłam że tego nie przeżyję. Później jej powiem. Jako pierwsza się o tym dowie.
- Coś ukrywasz. – przestraszyłam się tego. Czy aż tak dobrze mnie znała? – Mów co było wczoraj. Jak by co nikomu nic nie powiem. – ostatnie zdanie powiedziała szepcząc mi do ucha i się uśmiechając .
- Dowiesz się później jako pierwsza muszę to przemyśleć. I nie zmusisz mnie abym powiedziała coś więcej. -  pogroziłam jej palcem. Odwróciła się jak małe dziecko które się odwraca i skrzyżowała ręce. Po chwili dodałam –  Powiem ci jak usiądziemy gdzieś na dobrą pizze.
- Ale mi powiesz bo jak nie to się obrażę. – uśmiechnęłam się i Ola też. Teraz to ja muszę powiedzieć. Gdy ona była obrażona to w ogóle się do mnie nie odzywała. A ja tak nie potrafię i mam w tedy załamkę. Teraz jesteśmy same w Londynie więc by się nie dało ale ona jest do wszystkiego zdolna. Po pół godzinie chodzenia nalazłyśmy pizzerie. Zapach przyciągał ludzi chyba bo było ich dość dużo. Znalazłyśmy ostatni wolny stolik i usiadłyśmy. Chwilę przyglądam  się wystrojowi. Miał dużo inne niż zwyczajne pizzerie. Rzymsko – nowoczesny. Spodobał mi się on i chyba nie tylko mi. Już wiem gdzie będę przychodzić na pizzę z Olą. Jeszcze zobaczymy jak smakuję ich pizza, ale pewnie będzie dobra. Gdy kelner do nas podszedł zamówiłyśmy naszą ulubioną pizzę. Peperoni.
- No to mów co miałaś mi powiedzieć. – oparła ręce na stół i się przybliżyła żeby lepiej mnie słyszeć. Wiedziałam że jej się to przypomni. Za dobrze ją znałam. Choć marzenia się spełniają. Podobno.
- Ah, no dobra ty jędzo już Ci wszystko mówię. Więc tak… - nie wiedziałam od czego tu by zacząć ale powiem jej wszystko i nie będzie się może tak wypytywać. – gdy skapnęłam się że się zgubiłaś stanęłam obróciłam się ale nie dokończa bo jakiś idiota, a konkretnie loczek…
- Hej, Kasia. O czym mówisz? – nie zdążyłam dokończyć bo ktoś mi przeszkodził.  Oby to nie on, myślałam w myślach. Odwróciłam się na krześle i miałam załamke. Tak, to był ten loczek. Zdenerwował mnie wczoraj ale dzisiaj to już przesadził. Chyba mnie nie śledził?... Nie on jednak mnie cały czas śledził robiąc z siebie jeszcze większego idiotę.
- O niczym i idź z tąd chcę spokojnie zjeść pizze z koleżanką. – pogoniłam go rękami a ten tylko wziął krzesło i przysuną je do naszego stolika. – Pytałeś się czy możesz się dosiąść? Bo nie sądzę.
- Nie, bo wiem co powiesz. A tak się składa że ja prawie cały czas przychodzę tutaj. I nie myśl sobie że cię śledziłem od wczoraj. Przedstawisz mnie swojej koleżance? – spytał się mnie. Szczerze to mogę go przedstawić Olce. Popatrzyłam się na nią a ona była wpatrzona w tego loczka. Chyba coś sobie myśli o One Direction. Zawsze tak się w tedy zachowuje.
- Ola to jest loczek , a loczek to jest Ola. Pasi? – pokręcił głową i zrobił ten piękny uśmiech.
- Tak szczerze mówiąc  jest to Harry Styles. – gdy powiedziała to Olka miałam ochotę krzyknąć  CO? Ale się całe szczęście się powstrzymałam jakimś cudem. On tylko znowu się wyszczerzył tym swoim uśmiechem.  Chciałam wyjść z tej pizzerii i nigdy nie wracać. Jak on ma tu przychodzić często. Ale dziś to jeszcze wytrzymam jakoś. Nie jestem sama. Ola zaprzyjaźniła się z Harrym i trochę z nim porozmawiała.  Gdy kelner przyniósł naszą pizze, loczek też zjadł kawałek, bo Olka by go stąd nie wypuściła. Zjadłam swój kawałek i poszłam do łazienki.  Miałam tylko nadzieję że pod czas mojej nieobecności Ola nie powie nic jemu głupiego, a na pewno nie poda mojego numeru komórkowego.  Wtedy bym się na nią obraziła na maksa . Choć za pewne zaraz  o tym zapomnę. Nawet w tej pizzerni  mają w tym samym stylu i dobrze zadbaną.
- Ola my już musimy iść. – popatrzyła tylko na mnie smutnym wzrokiem. Rozumiałam ją. To był członek jej ulubionego zespołu. Gadała jak najęta o nich.
- Dobra, szkoda, może się jeszcze spotkamy ?– co ona gada? Może ona się z nim jeszcze spotka ale ja nie. To już jest wiadome.
- No pewnie i jeszcze nie raz. – powiedział Harry i się uśmiechną. Musiałam pociągnąć Olkę za rękaw bo by do wieczora się stąd nie ruszyła. Jak wracałyśmy to marudziła  coś w stylu „ Jak możesz go nie lubić” a ja w myślach mówiłam „ Normalnie, nic nie wiesz , bo ty jesteś ich fanką”.
●●●
Wszedłem do mojego apartamentu. Oczywiście musieli wszyscy musieli tam być z naszej grupy. Oni nie maj swoich apartamentów? Pomyślałem sobie. Ale mi tam to nie przeszkadzało. Zdążyłem się przyzwyczaić. Miałem bardzo dobry humor . Miałem ochotę skakać z radości.
-  Wiecie co? To jest mój najlepszy dzień więc proszę was nie zepsujcie mi go. – nagle wszyscy się odwrócili w moją stronę. Wymieniali spojrzenia  w stylu „Co mu się stało?” , „Odbiło jemu?” i „Głodny jest  że tak się zachowuje?”. Tak ten ostatni należał do Nialla. Dokładnie takie miał spojrzenie.
- Harry co się stało wczoraj  , że byłeś w makabrycznym humorze, a dziś promieniejesz radością? – Spytał się mnie Zayn. Wiedziałem że o to mnie się ktoś zapyta. Cieszyłem się że Louis nic im nie powiedział z wczorajszej rozmowy. Teraz im powiem.
- Wczoraj poznałem fajną dziewczynę. Ale nic o niej nie wiedziałem po za tym że nazywała się Kasia. Nic więcej nie chciała powiedzieć. Załamałem się w tedy i miałem właśnie taki a nie inny humor. - Liam zrobił takie ciche „łał” i wszyscy wpadli w śmiech. Ja wyciągnąłem z kieszeni Twixa i zacząłem jeść. A Niall jak zwykle poszedł do lodówki. Coś z niej wygrzebał i poszedł na swoje miejsce. A ja ciągnąłem dalej moją historie. – A dzisiaj właśnie spotkałem Kasie i nawet jej przyjaciółkę w pizzerii . Zdziwiłem się w tedy myślałem że mam jakieś zwidy. Ale to jednaka była ona. Gdy Kasia poszła do łazienki, to Ola powiedziała mi Kasi i jej numer telefonu, gdzie teraz mieszkają, jej e-mail, date urodzin i różne rzeczy które wszystkie sobie zapisałem w telefonie.
- I teraz w każdej chwili możesz się z nimi spotkać. – powiedział Louis. Uśmiechnąłem się i pokiwałem głową w odpowiedzi. Możliwe że jutro się z nimi spotkam. Już nie mogę się doczekać jutra.
- Harry, może je tu zaprosisz i my chętnie je poznamy.  One chyba też. – Zayn ma czasem dobre pomysły. Dlaczego wcześniej na to nie wpadłem? Inni uśmiechnęli się w moją stronę zachęcająco abym się zgodił.
- Dobry pomysł, wyśle SMSa do Oli bo Kasia na wet nie odpisze i na pewno nie przyjdzie.  A Ola jest naszą fanką i na pewno chciała by nas poznać. Mówiła mi to. – przypomniałem sobie naszą rozmowie. Całe szczęście że mam jej numer telefonu. Wyjąłem komórkę z kieszeni i napisałem do niej wiadomość.

„ Chciałabyś przyjść jutro razem z Kasią i poznać resztę chłopaków?”
Harry
Wysłałem jej wiadomość i miąłem nadzieję że przyjdzie. Ciekawe jak powie to Kasi. One są bardzo fajne i na pewno oni je polubią tak jak ja. Po chwili coś wibrowało w mojej kieszeni. Chyba Ola odpowiedziała.

„ No jasne, coś nagadam Kaśce. A gdzie wy mieszkacie? Bo pójdziemy pod wasz dom.”
Ola

Zaraz wysłałem jej ulice, numer  i godzinę na którą najlepiej było by żeby przyszły ale wyjdę przed budynek. Tak na wszelki wypadek. Więc jutro będziemy mieć gości. Ucieszyła mnie ta wiadomość. Powiedziałem chłopakom i też się ucieszyli. Oglądaliśmy film Disneya wybranego przez Liama. Dziś niestety była jego kolej. Potem położyłem się i dalej myślałem o jutrzejszym dniu. Ciekawe czy Ola też. Jutro się jej zapytam.
---------------
Hmm... średnio mi się podoba ale jakiś jest. Dziękuję za komentarze. Miał być on już wczoraj ale nie miałam czasu go dodać. Dlaczego? Krótko mówiąc szkoła. Cieszę się że wam się podoba. Miłego czytania życzę bo chyba tego jeszcze wam nie życzyłam. 

niedziela, 1 stycznia 2012

Rozdział 1

Wszystko było dobrze i z lotniska odebrała mnie moja ciocia. W Londynie jest takie wielkie lotnisko. Naprawdę. Prawie byśmy się tam zgubiły. Tak jak za każdym razem.
- Kasia, Ola! Tutaj jestem! - krzyknęła ciocia w naszą stronę. Dopiero w tej chwili ją zobaczyłam.Nie wiele się zmieniła.
- Część ciociu.- przytuliłam, a Ola zrobiła to samo.
- Boże jak wy się zmieniłyście, i jakie wysokie jesteście. No, ale koniec już chodzie, odpoczniecie dopiero w domu.- ciocia umie to czasem człowieka pocieszyć, tylko że my byłyśmy mocno zmęczone po tej podróży. A mieszkała dość daleko od lotniska, a chyba każdy wie że o tej porze to Londyn jest bardzo zakorkowany. W sumie mówiąc czeka mnie i Ole jeszcze z jakieś półtorej lub dwie godziny jazdy w ciasnym samochodzie. Po prostu makabra. Gdy jechaliśmy do domu ciocia wypytywała nas o najróżniejsze rzeczy. Po prostu w dwie godziny wiedziała już co się działo od ostatniego wyjazdu cioci do Polski.
- Będziecie chciały gdzieś pójść sobie po obiedzie? Oczywiście bezemnie.- zapytała się nas gdy wyjmowałyśmy walizki. Spojrzałam w stronę Oli. a ona tylko się uśmiechnęła i zachęcająco kiwała głową na tak. Już pomijając ten fakt że byłyśmy zmęczone tą całą podróżą to mały spacerek nie zaszkodzi.
- Pójdziemy gdzieś, może tym razem się nie zgubimy. - odpowiedziałam żartobliwie a ciocia z Olą się uśmiały. Ja z resztą też. Tak więc po obiedzie przebrałyśmy się i poszłyśmy na mały spacerek który dal mas było wstępne zwiedzanie miasta.Wzięłam ze sobą plan miasta, który dała mi ciocia. Z Olą chciałyśmy dojść do głównej ulicy. tylko że nie wiedziałyśmy jak tam mamy trafić. Ludzie nie zwracali na nas uwagi i nie mogłyśmy zapytać się o drogę. Słyszmy jakimiś uliczkami kompletnie się gubiąc. Dopiero później skapnęłam się że gdzieś mi Olka zniknęła.
- Cholera, gdzie ona... - nie zdążyłam dokończyć, ponieważ ktoś na mnie wpadł.- Auć, zejdź ze mnie. - próbowałam tego kogoś zrzucić ze mnie. Niestety się nie dało.
- Już, już, sorki, nie chciałem, naprawdę.- podniósł się i wystawił dłoń pomocną w moim kierunku, ale nie skorzystałam z tej pomocy. Podniosłam się a on widząc moją minę tylko powiedział.- Naprawdę nie chciałem. Może jakaś kawa i ciasteczko w zamian za przeprosiny? - zapytał się mnie loczek. Tak jego nazwałam bo miał takie śmieszne włosy, gdzie w Polsce nikogo takiego nie spotkałam o takiej fryzurze. I ten jego piękny uśmiech. Już miałam odpowiedzieć "dobra" jak w ostatniej chwili przypomniałam, że gdzieś Ola się zgubiła.
- Niestety, ale nie loczek. Zgubiłam gdzieś moją koleżanką i muszę ją znaleźć. - uśmiał się, a aj nie wiedział z czego. Odwróciła się do niego plecami i poszłam.
- Czekaj! Pomogę Ci.- dobiegł do mnie - Jak się nazywasz?
- Kasia - odpowiedziałam rozglądając się po budynkach, tylko nie na niego. W tej chwili ważniejsza była moja najlepsza koleżanka, a nie jakiś dziwak "loczek".
- A ty wiesz kim ja jestem?- słyszałam po jego głosie że się nieco uśmiał. Miałam już tego dość on tylko mi przeszkadzał. Niech sobie pójdzie. Stanęłam gwałtownie i odwróciłam patrząc jemu w twarz.
- Tak, wiem, jesteś loczek, który wpadł na dziewczynę, która właśnie szuka swojej koleżanki i próbujesz ją poderwać, choć marnie Ci to idzie. - zaśmiał się tylko a ja poszłam dalej szukać  Oli. Oby była w domu, bo ten idiota działa mi na nerwy.
- Kasia, a podasz mi numer telefonu?
- Co i jeszcze czego? Ty myślisz że ja nie wiem o co Ci chodzi? Oczywiście że ci go nie dam już za dużo o mnie wiesz.- Patrzył się tak na mnie smutnym wzrokiem... ale ja jemu i tak nie dam swojego numeru.
- Przecież powiedziałaś mi tylko swoje imię i wiem  że nie nie jesteś z tąd. To jest bardzo mało.- No po części może i miał rację, ale dla  mnie to było o wiele za dużo.Wiedział że już nic nie będzie z tego więc się poddał. W końcu, jak ja na to czekałam. Mogę spokojnie poszukać Oli.
●●●
Byłem zły na siebie i oczywiście  nie umknęło to uwadze Louisa i reszty. Ale to Lu się wypytywał. nie miałem żadnej ochoty teraz z nim na rozmawianie a co dopiero w tej sprawie. Miałem tak kilka razy i po porostu go zignorowałem. Byłem w tym z całej grupy najlepszy.
- ... Hey! Hrold, ty mnie w ogóle słuchasz? - wręcz krzykną mi to do ucha Louis. Pomasowałem ucho i po chwili odpowiedziałem.
- Nie! - wszyscy się na mnie popatrzyli, bo nigdy tak się nie zachowywałem. Patrzyli to na mnie to na Louisa.Wkurzyłem się i poszedłem do pokoju który dzielę razem z Lu, ponieważ nie jestem pełnoletni , a Lu jest najstarszy więc jest on tak jakby moim opiekunem.
- Harry powiesz mi wreszcie co się dziś stało że jesteś na siebie zły? - przy tym zrobił minę kota za Shreka i takim głosem powiedział, nie umiałem mu odmówić. Ale nie powiem jemu wszystkiego. Tylko takie hasło.
- Spieprzyłem sprawę z laską która cholernie mi się podoba.- powiedziałem Louisowie. Posmutniałem i poleciałem na poduszki zakrywając twarz. 
- Po części domyślałem się że chodzi to o laskę , ale nie byłem pewien. Harry nie smuć się każdemu to może się zdarzyć, a w swoim życiu poznasz jeszcze więcej takich lasek jak ona. - poklepał mnie no plecach i poszedł do reszty chłopaków. On nie wie jak ona mi sie podoba, że nie ma takiej drugiej dziewczyny, nie wiedziała kim jestem więc mogę być przy  niej sobą. Chciałbym ją jutro spotkać. 
----------------
Nawet podoba mi się ten rozdział. W kolejnych będzie na pewno dużo się działo więc to dopiero co się rozkręca. Zapomniałam napisać w prologu więc teraz piszę. Miłego czytania i jak coś to piszcie na moje gg 28179957 ;)