*** Kasia***
Kiedy wszyscy zjedli śniadanie postanowiliśmy, że oglądnie my
film. Chłopcy nieco kłócili się jaki ma być, bo każdy chciał coś innego. W
końcu Lousi znalazł filmy który każdemu pasował. Nie znałam tego filmu więc
chciałam zobaczyć o co w nim biega. Harry cały czas mnie przytulał i przez
niego nie mogłam się skupić na filmie. Louis coś szeptał do Harrego a potem
obydwaj się śmieli. Wieczorem postanowiliśmy, no dobra Louis tak chciał,
żebyśmy oglądnęli horror. Podobno ma taki fajny i może natchnie go to bo sam
pisze scenariusz do swojego „filmu”. W tedy wszyscy wpadli w śmiech. Potem
powiedział, że tytuł jest oryginalny i daje dużo do myślenia. Louis i myślenie
tak? Nie te czasy i chyba w snach. Wracając do tytułu jego filmu. Nazywa się „
marchewka”. Tak daje wiele do myślenia. Uśmialiśmy się z tego a Louis udając
obrażonego poszedł do swojego pokoju. Postanowiliśmy z Harry, że pójdziemy się
przejść do parku. Pogoda była piękna. Wszystko w ogóle teraz było piękne jak
był koło mnie. Piękne poranki, śpiewy ptaków, jego zapach i wszystko. Po prostu
cały świat. Szliśmy spokojnym krokiem po parku trzymając się za ręce. Czasem
spojrzeliśmy sobie w oczy. Te jego piękne hipnotyzujące oczy i uśmiech
sprawiały uśmiech na mojej twarzy. W pewnym momencie pomyślałam co będzie
jeżeli dowiedzą się o naszym związku media. Już sobie wyobrażałam strony
pierwszych gazet. Usiedliśmy na ławce dalej trzymając się za ręce. On patrzył
się na mnie ja na niego. NIK nie chciał przerywać tej pięknej chwili. Harry
spojrzał na moje usta i przysunął się jeszcze bliżej. Po chwili nasze usta się
spotkały a ja oddałam pocałunek pogłębiając go. Miał takie miękkie i pyszne
usta.
- Kocham Cię – szepnęłam jemu jak się oderwałam od niego. Przytulił
mnie do siebie i znów poczułam ten piękny zapach. Tak mogę żyć do końca świata
i jeszcze dłużej.
- Kocham Cię – szepną mi do ucha. Naprawdę go kochałam. Nigdy nie
czułam do żadnego z moich chłopaków to co do niego. Po drodze powrotnej
wstąpiliśmy na ciastko i wracaliśmy do chłopaków, obejrzeć film. Nie lubię
horrorów ale z moim Harrym to na pewno będzie fajnie. Film był straszny i co
chwilę zamykałam oczy. Cały czas byłam przytulona do niego. W pewnym momencie
Louis oznajmił nam, że pójdzie po coś do jedzenia, bo zgłodniał. Coś tam
mruknęli chłopcy, bo byli bardzo zajeci tym filmem. Nawet tytułu nie znałam i
nie chciałam poznać.
- AAAAAAAAA… - przerażający krzyk Louisa sprawił że wszyscy się
wystraszyli i przerażeni pobiegliśmy do kuchni. Louis stał przed lodówką
(otwartą) i płakał. Powoli upadał na
ziemię. – Nie… nie… nie ma… mar… mar …
marchewki. – zaczął się jąkać. Myślałam że go walnę a zarazem popłaczę się ze
śmiechu. My tu wczuwamy się w film, jest straszymy a tu nagle taki przerażający
krzyk. Wszyscy byliśmy źli na niego, a
on? Nic z tego nie zrobił. Płakał dalej. A raczej ubolewał że nie ma w lodówce
ani jednej marchewki.
- Louis, może byś tak poszedł po tą marchewkę do sklepu czy Bedzie
tak płakać cały czas? – zapytałam się jego. Nagle jego pacz ucichł a w jego
oczach pojawiła się radość. Błysk w oku w stylu ‘ dlaczego wcześniej na to nie
wpadłem?’.
- Ale pójdzie ktoś ze mną? – zapytał Louis robiąc słodkie oczka.
Poszedł z nim po dużym namawianiu Niall. Wrócili dopiero po jakiejś godzinie.
Marchewek było dużo. Do tego jeszcze piwo i popcorn. Usiedli na miejscach
wolnych na kanapie. Oczywiście Louis z marchewkami. Po oglądnięciu jeszcze
kilku filmów zrobiłam się śpiąca. Razem z Harrym poszliśmy do pokoju położyć
się spać. Przytuliłam Harrego i tak zasnęliśmy. Rano obudziłam się w ramionach
Harrego. Takie poranki są piękne i miło zaczyna się dzień. Harry bawił się
moimi włosami posyłając swój najpiękniejszy uśmiech jaki umiał zrobić.
Odwzajemniłam i pocałowałam go w usta. Zawsze miał te same, piękne, miękkie i
słodkie usta.
- Dziś zabieram Cię na kolacje, do restauracji. – powiedział
Harry. Jeszcze mnie nie zabierał do restauracji. Strasznie się ucieszyłam i rzuciłam się jemu
na szyję. Chyba nie spodziewał się takiej reakcji bo upadliśmy na podłogę
śmiejąc się. Pocałował mnie a ja oddałam jemu pocałunek pogłębiając. Harry miał przyjechać pod dom ciotki, bo musiałam
się ładniej ubrać i wyszykować. Miał po mnie przyjechać o 18 więc miałam
jeszcze dużo czasu, ale chciałam na trochę pogadać z Olą. Długo z nią nie
rozmawiałam. Gdy tylko weszłam udałam się do jej pokoju, czyli tak że mojego.
Na początku nie chciała ze mną rozmawiać, ale pogodziłyśmy się i razem
mówiłyśmy co działo się u nas przez ostatnie dni. Na wieść o tym że idę na
kolacje z Harrym zaczęła Krzyczeć jak wariatka.
- No już nie krzycz, bo zaraz sąsiedzi przyjdą nas uspokoić. –
powiedziałam do niej. Nie zdziwiła bym się gdyby na serio przyszedł ktoś.
Rozmawiałyśmy, a czasu było coraz mniej. W pewnym momencie przypadkowo
spojrzałam na zegarek 17:20. Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia.
- yyy… Ola, czy ten zegarek dobrze chodzi? – pokazałam jej ręką na
zegarek który stał na szafce nocnej.
- Tak, a co? – odpowiedziała mi. Jeszcze bardziej wytrzeszczałam
oczy i szybko udałam się do łazienki. W między czasie to znaczy w biegu do
łazienki powiedziałam jej o co chodzi. Gdy ja się kompałam szybko, Olka miała
wybrać i struj. Szybko wyszłam z niej i popędziłam do pokoju włożyć na siebie
ubrania te które mi przygotowała. Nawet na nie spojrzałam. Olka zrobiła mi
makijaż pasujący do mojej sukienki. Potem wzięła się za moje włosy. Wszystko
szybko poszło i równo o 18 byłam gotowa. Spojrzałam w lustro i nie mogłam
uwierzyć. Ola zrobiła wszystko pięknie. Fioletowa sukienka była śliczna, do
tego moje ulubione czarne szpiki. Nie chodzę w takich bytach często ale na taką
okazje idealnie pasowały. Makijaż idealnie pasując do sukienki. Nie był jakiś
mocny. W sam raz. A włosy wyprostowała mi i wszystko ze sobą idealnie pasowało.
Wzięłam jeszcze sweterek na wszelki wypadek gdyby było mmi zimno. Podziękowałam
szybko Oli, bo już Harry czekał na zewnątrz. Otworzyłam drzwi i wyszłam na
zewnątrz. Harry podniósł na mnie wzrok i uśmiechnął się tym swoim pięknym
uśmiechem.
***Ola***
Po tym jak się zagadałyśmy wybrałam jej struj i wszystko zrobiłam.
Wyglądała cudzie. Tak, inaczej. Byłam zadowolona ze swojej pracy. Widziałam
szczęście malujące się na jej twarzy. Po jej wyjściu, poszłam na kanapę. Wygo
dnie się usadowiłam i zaczęłam jeść lody oglądając jakieś programy telewizyjne.
Zapowiadał się długi wieczór, bo ciotka Kaśki miała wrócić dopiero pojutrze.
Musiała pilnie gdzieś tam pojechać. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. W
pierwszej chwili pomyślałam kogo m tu niesie, niech sobie pójdzie. Lecz zaraz
sobie przypomniałam ze to może być Kasia. Coś mogło się stać i szybko tu
przyleciała. Zerwałam się jak oparzona do drzwi i je otworzyłam. Moim oczom
ukazało się czwórka chłopaków śmiejąca się z czegoś. Nie wiedziałam skąd znają
adres, chyba mają od Harrego, bo on tu dziś był. Weszli do domu od razu
siadając na kanapie. Zaraz była wojna o pilota. Louis trzymał go w swojej ręce
tak jakby wysoko bo leżeli na kanapie. Patrzyłam się na nich dziwnie i
normalnie wzięłam pilota od Loiusa. Rozsiałam się wygodnie na fotelu i
przeskakiwałam po kanałach.
- No co? – powiedziałam bo się na mnie dziwnie patrzyli. Potem
wszyscy wpadli w śmiech. Znowu? No co jest? Machnęłam ręką i dalej patrzyłam na
programy.
- Może pooglądamy jakiś film? – zaproponował Liam. Był to dobry
pomysł. Wszyscy się zgodziliśmy. Gdy oni znowu się kłuci ci, tym razem jaki
mamy oglądać film ja zrobiła popcorn. Gdy już przyszłam mieli uzgodniony. Miał
być to paranormal activity 2. Oglądałam tylko pierwszą część i była spoko.
Chyba trochę się zdziwili że nie sprzeciwiałam się ich wyboru .
***Kasia***
- Ślicznie wyglądasz. – powiedział do mnie Harry i pocałował lekko
na powitanie. Uśmiechnęłam się do niego. Wręczył mi bukiet róż i ruszyliśmy do
restauracji.
- Dziękuję, ty także. – odpowiedziałam jemu. Restauracja była pół
godziny z ciotki domu. Porozmawialiśmy sobie trochę. Okazało się że za niedługo
jadą w trasę koncertową po Europie i będzie trwać aż dwa miesiące. To była niestety jego praca. Zaszliśmy do
ładnego, średniego budynku, Harry poprosił o zarezerwowany stolik i usiedliśmy.
Złożyliśmy swoje zamówienia i czekaliśmy chwilę aż kelner nam je przyniesie.
Jedzenie było dobre, wszystko się udało. Harry zapłacił za wszystko i wyszliśmy
z restauracji. Udaliśmy się do parku i spacerowaliśmy. Harry przytulił mnie do
siebie i znowu ten słodki zapach.
***Harry***
Jak zwykle Kasia ślicznie wyglądała. Byłem szczęśliwy że mam taką
piękną dziewczynę. Jej usta jak słodka truskawka, pragnąłem je cały czas czuć.
Jej zapach ciała przypominał mi mix wszystkich najlepszych chwil z dzieciństwa.
Kocham ją. Przy niej czuję się inny. Chcę aby, Kasia pojechała ze mną na trasę
koncertową, ale nie będzie mogła być ze mną cały czas, bo będzie musiała iść do
szkoły. Jakoś będzie trzeba wytrzymać dużo czasu bez najważniejszej osy w moim
życiu.
***Ola***
Wszyscy siedzieliśmy na kanapie ściśnięci, tzw. Oprócz mnie. Przez
cały czas śmiałam się z nich, a oni posyłali mi przerażone spojrzenia. W pewnym
momencie gdy bohaterka zlatywała po schodach wszyscy byli przerażeni.
- uuu… ale ją nos musi boleć – powiedziałam a oni wszyscy znowu na
mnie popatrzyli. Nie znali mnie z tej strony. Z horrorów zrobić komedię.
Louisowi się tego nie udało zrobić. Za to mnie na pewno tak. Kto normalny
śmieje się na horrorze? Ja!
- Olka, jesteś pierwszą dziewczyną która nie boi się horrorów. Jak
to robisz?! I nie przeszkadzaj nam w oglądaniu – powiedziała Zayn. Wzruszyłam ramionami
i dalej coś gderałam.
- Normalnie. Po prostu mam poczucie humoru. A co zazdrościsz? Wy tu
się trzęsiecie ze strachu, a ja się śmieję jak bym była na komedii. Czekaj,
wróć, to przecież jest komedia! – powiedziałam sarkastycznie i dalej oczywiście
nabijałam się z filmu i ich. Nie ma co wszyscy krzyczą a ty się śmiejesz. Gdy film
się skończył wszystkich wzrok skierował się na mnie. Nie wiedziałam o co im
chodzi. Zaraz potem rzucili się na mnie łaskocząc mnie. Cały czas się śmiałam,
prosiłam aby przestali, ale oni nie chcieli. Mówili że to za karę, że nie dałam
im oglądać filmu. Po łaskotkach Louis strasznie chciał oglądnąć Zaplątani. Nie miałam
nic przeciwko, bo bardzo lubię tą bajkę. Razem z Louisem śmialiśmy się z tego
do łez. Doszliśmy również że najfajniejszą postacią w tej bajce jest koń.
***Kasia***
Idąc po parku było już późno i ciemno. Harry co chwilę pieścił moje
ucho mówiąc jak bardzo mnie kocha. Nie byłam jemu dłużna i robiłam to samo. Gdy
już byliśmy zmęczeni poszliśmy do mnie. Wchodząc do domu ujrzeliśmy resztę zespołu
i Olę śpiących w salonie. Liam, Zayn i Niall spali na kanapie przytuleni. Słodko
wyglądali. Louis leżał plackiem na dywanie, a Olka leżała na fotelu. Z góry przyniosłam
koce i ich okryłam . razem z Harrym poszliśmy na górę spać. To był udany i
najlepszy dzień w moim całym życiu. Pewnie się powtórzę ale Kocham Harrego. Jeszcze
do nikogo innego nie miałam takiego uczucia. Był moim ideałem i nie spotkam
innego tak świetnego chłopaka. Przy nim czuję się bezpieczna.
-------------
Przepraszam że tak późno go dodaję, ale miałam pustkę w głowie. Brak weny przewyższył moje starania. Jak macie jakieś pomysły to piszcie, bo przeżywam kryzys. Mam nadzieję, że podoba się wam. Dedykuję to wszystkim co czytają moje wypociny. Do następnego! I miłego weekendu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz