wtorek, 7 lutego 2012

Rozdział 7


*** Kasia ***
W drodze powrotnej rozmawiałam z Olą o co chodzi z Zaynem. Ucieszyło mnie, że swą ze sobą szczęśliwi. Jeszcze dziś miałyśmy pójść do pizzerii coś zjeść i pogadać ze wszystkimi. Wparowałyśmy do domu bo miałyśmy mało czasu. Mogłyśmy u nich zostać, ale postanowiłyśmy, że lepiej będzie jak wrócimy. Ciocia się tylko na nas popatrzyła nie wiedząc o co chodzi. Powiedziałam szybko wchodząc do swojego pokoju, żeby się nie martwiła, zaraz wychodzimy. Przebrałyśmy się, doprowadziłyśmy się do porządku i wyszłyśmy. Szybko doszłyśmy  i zobaczyłyśmy, że oni już są. Zamówiłyśmy margarite i zaczęliśmy jeść. Była dobra, a oni bez przerwy się śmiali. Nie chciałam ich opuszczać, no ale potrzeby wzywają. Nie będę opisywać łazienki, bo była normalna. Jak wracałam zobaczyłam, że nie ma Harrego.
- Gdzie Harry?- spytałam się, długo nie przychodził. Trochę się niepokoiłam.
- Poszedł do łazienki.- odpowiedział Liam. Kiwnęłam głową w stylu OK. Przelotnie zobaczyłam za oknem ludzi i … Co? Jak to? Co on tam robi? Przecież miał być w łazience. Tym czasem on obściskuje i całuje jakąś babkę. Tego było za wiele. Wyszłam z pomieszczenia  nie patrząc na nikogo. Pobiegłam do najbliższego parku, usiadłam pod drzewem jak jakiś żul i zaniosłam się płaczem. Co chwila ktoś do mnie dzwonił. Wyłączyłam komórkę bo miałam tego dość. Znów zaniosłam się płaczem. Mijały godziny, było mi coraz zimniej, oczy spuchnięte od płaczu. Nagle poczułam czyjeś ręce na moich ramionach. Jakiś staruch uśmiechną się do mnie. Był pijany, było to czuć mocno. Powiedział do mnie koło ucha, że się zabawimy. Chciałam uciekać, ale on był szybszy, silniejszy i na dodatek miał kolege ze sobą.
●●●
*** Ola***
Wszyscy zauważyli że nie na Kasi,  zaczęliśmy do niej dzwonić, ale niestety nie odbierała. Przestraszyłam się, ale ona tak ma. Ucieka, a potem wraca. Tylko że teraz nie wiedziałam dlaczego ona uciekła. Nagle Harry w chodzi… czekaj, stop. Jak on wchodzi? Przecież on miał być w łazience. Coś mi tu nie pasowało. Oczywiście powiedział że poszedł się przewietrzyć. Zaraz się skapnął że nie ma Kasi. Skończyliśmy i poszliśmy na poszukiwana. Ona wróci jeszcze dziś, ona tak ma, ale i tak się o nią martwiłam. Przeszukaliśmy całą okolice. Nic. Gdy już się zrobiło ciemno, że niebyło dobrze widać daliśmy sobie spokój. Poszłam do chłopaków apartamentu, bo już było późno a do nich było mi bliżej. Zrobiło się chłodno i zaczął padać deszcz. Podbiegliśmy i byliśmy już na miejscu. Wzięłam prysznic i ubrałam się w to co przygotował mi Zayn. Po chwili usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Trochę się zdziwiłam ale otworzyłam. Zamarłam. To był Liam który miał na rękach Kasie. Spała, ale była cała przemoczona i ubrania miała zniszczone… była w jakimś masakrycznym stanie. Co się jej stało? Od razu ta myśl błąkała mi po głowie. Przepuściłam Liama i ułożył ją na łóżku. Okazało się, że Liam poszedł się przewietrzyć do parku, zawsze tak robi przed snem. Gdy nagle zobaczył ją na ziemi. Ne wiedział co zrobić, ale wziął ją i zaniósł tutaj. Podziękowałam jemu i poszedł zerkając na śpiącą Kasię. Przyszedł do nas Zayn. Miał pytającą minę, nie dziwię się jemu. Powiedziałam jemu i nie mógł uwierzyć tak samo jak ja. I znowu te samo pytanie „ co się stało?” Położyłam się spać, zapytam się jej jutro. Dziś i tak by mi nie powiedziała.  I odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Obudziłam się wcześnie… ósma. Obudziło mnie tak naprawdę płacz. Zdezorientowana uwolniłam się z objęcia Zayna i poszłam do salonu, skąd dochodził płacz. No tak, to była Kasia, przytuliłam ją do siebie. Martwiłam się o nią. Jeszcze nigdy z jakiegoś powodu tak nie płakała. Po pewnym czasie dołączył do nas Zayn. Nic nie powiedział tylko zrobił nam śniadanie i poszedł chyba powiadomić chłopaków. Kasia nic nie chciał jeść, wpychałam jej to na siłę. Zaraz wszyscy do  nas dołączyli. Widziałam jak patrzyła na Harrego, nic nie wróżyło to dobrego.
- Wynoś się stąd Harry, nie chcę cię znać! – krzyczała i próbowała uwolnić się z mojego uścisku Kaśka. Wszyscy popatrzyli na Harrego pytająco. Nic nie powiedział, też był zdezorientowany. Podszedł do niej  i próbował ją złapać.
- Nie dotykaj mnie, myślisz że nie wiem? Kim była ta laska? – dalej krzyczała. Teraz Harry był zmieszany, co do cholery wczoraj się stało? Powiedziałam łagodnie, aby już poszli. Nie było zaprzeczeń. Gorzej było wywalić Harrego, ale chłopcy jakoś go wyciągnęli. Poprosiłam łagodnie aby powiedziała mi o co chodzi. Nie miała nic do stracenia, więc powiedziała i nie mogłam w to uwierzyć. Ona naprawdę go kochała, a on takie coś jej zrobił. Będę musiała z nim porozmawiać.
- Możesz mnie zostawić samą? – zapytała mnie cicho i ochrypłym głosem.
- Tak. – odpowiedziałam. Teraz właśnie mogę pójść do Stylsa. Nie zastanawiając kierowałam się właśnie do jego pokoju. Drzwi były otwarte ,a w środku tylko krzyki. Oczywiście, Harry musiał się zamknąć w pokoju a wszyscy próbowali się do niego pobić. Jakoś ich wszystkich uciszyłam. Doszłam do drzwi tak aby jak najlepiej mnie usłyszał. Nie wiedziałam czy mogę to przy nich powiedzieć. No, ale trudno niech wiedzą dlaczego oni… to znaczy Kasia i Harry tak się zachowują.
- Harry, dlaczego pocałowałeś w tedy tą laske!? – krzyknęłam.  Wszystkie oczy skierowały się ku mnie. Machnęłam rękom w tylu „później wam powiem”. Kiwnęli twierdząco głową w odpowiedzi. Za chwilę usłyszeliśmy przekręcanie kluczyka w drzwiach i Harrego. Patrzył na mnie ze zdziwieniem. Widać było łzę. Czy on właśnie płakał? Przecież to jego wina. Spiorunowałam go spojrzeniem. Weszłam razem z Harrym do jego pokoju i zamknął drzwi na klucz. Nie chciałam tego przedłużać, więc zaczęłam prosto z mostu.
- No więc, dlaczego pocałowałeś tamtą laske?  I kim ona była?– powtórzyłam pytanie. No i znów zakłopotanie, czyżby nie wiedział jak ma odpowiedzieć? Tak, na pewno, żeby nie wyszło że to jest jego wina. Tylko ona.
- To ona mnie pocałowała .I nie wiem kim ona była, widziałem ją pierwszy raz.  – odpowiedział smutny Harry. Najlepiej takie coś powiedzieć. Nie wierzyłam jemu. Każdy tak mówi. Kolejna łza. Pewnie tego żałuje, ale nie musiał całować.
- Harry, wież że chciałabym ci w to uwierzyć. No ale nie tłumacz mi się tylko pójdź do Kaśki. Chociaż i tak Cię nie posłucha. Ona nie chce Cię widzieć a co dopiero z tobą rozmawiać. – rozpłakał się na całego. Już wiedział że ją stracił. Wygonił mnie z pokoju i zamknął drzwi na klucz. On się zachowuje jak dziecko, pomyślałam. Jeszcze chwile tak stałam i poszłam do siebie, zobaczyć co jest z Kasią. Płacz, tylko to było słychać jak się wejdzie do pokoju. Kasia wyglądała makabrycznie, jeszcze nawet nieco gorzej niż wczoraj. Czerwone, mocno spuchnięte oczy od płaczu. Włosy sterczały we wszystkie możliwe strony. A ubrania poszarpane, nie wiem dlaczego. Przytuliłam ją znowu i tak siedziałyśmy do końca dnia. Przez następne dni było tak samo. Harry się zamkną u siebie i w ogóle nie wychodził.
●●●
*** Kasia ***
Nie docierało to do mnie. Nie mogłam uwierzyć. Jak on może. Całować się z inną? Cały czas tylko płakałam ale nie z tego z tego powodu. Po jakiś dwóch tygodniach poszłam na spacer. Ale sama. Musiałam jeszcze załatwić pewną sprawę. Ola nie miał nic przeciwko, powiedziała że dobrze mi to zrobi. Ale chciała iść ze mną, ale w końcu nie poszła. Świeże, ciepłe powietrze poranka dotarły do mnie jak tylko wyszłam. Była piękna pogoda. Poszłam w stronę parku. Usiadłam chwile zamyślając się. Co czuję do Harrego? Kocham go czy z ostatnim incydentem już wszystko minęło. Nie jednak ja jego wciąż kochałam. Mam nawet teraz ochotę pójść do niego, rzucić mu się na siłę, pocałować go i powiedzieć Kocham Cię. Tylko że rozrywało moje serce to że on się całował z jakąś nie znaną babką. Czy ja jemu potrafię teraz zaufać? Muszę z nim porozmawiać, może nawet jeszcze dzisiaj. Dochodziła godzina kiedy byłam umówiona z lekażem wstałam z ławki i ruszyłam dalej w drogę. Nie było to strasznie daleko. Także nie było dużo ludzi. Otworzyłam drzwi i skierowałam się w stronę recepcji. Pani miło powiedziała i wytłumaczyła do jakiego pokoju mam się skierować. Z każdym krokiem bardziej się bałam. W końcu stanęłam, znowu przed drzwiami. Ostatni wdech. Zapukałam, usłyszałam „proszę” i nacisnęłam na klamkę. Drzwi się otworzyły i za biurkiem siedział mężczyzna około 50. Usiadłam na krzesełku wskazanym.
- Dobrze, więc niech pani położy się tam. - rękom wskazał gdzie mam się udać. Posłusznie poszłam i się położyłam. Coraz bardziej się bałam.
●●●
*** Harry ***
Przez ostatnie dni całe życie runęło mi. Straciłem wszystko co było dla mnie ważne. Zamknąłem się w pokoju i nie wychodziłem w ogóle z niego. W pierwszy dzień dobijli się tak że w ogóle nie dali mi spokoju. Cały czas coś krzyczeli. Ale oni nie znali prawdy. Wszyscy myślą że to ja pocałowałem tamtą dziewczynę. Nikt też nie wiem że to była Madison. Moja była która chce zniszczyć mi życie, tak jak ja jej to zrobiłem. Skądś dowiedziała się że mam dziewczynę. Chciała zepsuć mój związek, no i udało się jej. Do oczu znów napłynęły mi łzy i kolejny SMS od Madison. „ Czy zepsułam twój związek? Co siedzisz w swoim pokoju… to chyba tak” nie wytrzymałem. Po co ja w ogóle to czytałem? Rzuciłem telefon i rozbił się na kawałki. Znowu dobijali się do mnie chłopcy. Zakryłem poduszką dobie twarz i wylewałem kolejny strumień łez. Chciałbym w tym momencie pójść do Kasi, wytłumaczyć jej to. Znów poczuć smak jej ust, zapach włosów i ubrań. Poczuć ją jak przytulam. Chłopcy dali sobie spokój i wrócili do oglądania filmu śmiejąc się i wygłupiając. Zawsze są tak oglądamy filmy. Skorzystałem z okazji i wyszedłem z pokoju. Nawet nikt mnie nie zauważył. Wyszedłem z budynku kierowałem się do parku. Zawsze lubiłem sobie tam posiedzieć, przemyśleć pewne sprawy. To właśnie tam na mojej ławce wymyśliłem nazwę zespołu. Popatrzyłem w stronę mojej ławki. Tak ją nazywam bo zawsze tam siedzę. Zobaczyłem dziewczynę w czarnej bluzie z kapturem na głowie więc nie mogłem zobaczyć jej twarzy. Usiadłem obok niej. Zobaczyłem na zdjęcie, które w tej chwili chowała.
- Gratuluję – powiedziałem do dziewczyny siedzącej obok mnie.
●●●
*** Kasia ***
Po wyjściu od lekarza znów skierowałam się w stronę parku. Usiadłam na ławce tej co wcześnie. Wpatrywałam się w zdjęcie które dostałam. Nie mogłam uwierzyć. Będę miała dziecko. Łzy same napłynęły mi do oczu. Dlaczego ja? Patrzyłam się na to zdjęcie a w myślach miałam nadzieję że to urządzenie się popsuło. Jednak nie. Cieszył mnie fakt że jest wszystko dobrze z ciążą. Tylko jak ja im wszystkim o tym powiem? Jeszcze wcześniej powiedziała mi mama że będziemy tu mieszkać na stałe bo znalazła tutaj dobrą pracę. Udawałam że jestem z tego zadowolona, ale co ja jej mam teraz powiedzieć? Do głowy kumulowało się tyle pytań i na żadne nie znałam odpowiedzi. Kołomnie na ławce usiadł ktoś i pośpiesznie ukryłam zdjęcie. Ale i tak dojrzał co się na nim znajdowało.
- Gratuluję – usłyszałam. Myślałam że mi serce stanie był mi to bardzo dobrze znany, zachrypnięty głos.
---------------
Przepraszam że tak długo musiałyście na ten rozdział czekać, ale w ogóle nie miałam czasu. Proszę komentujcie. Jestem ciekawa co myślicie o tym rozdziale. Dziękuję bardzo za 1500 wejść. Kocham was. 

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Fajny !!!!
Jeny teo to ja sie nie spodziewałam !!<3
czekam na kolejny!!!