*** Kasia ***
W drodze powrotnej rozmawiałam z Olą o co chodzi z Zaynem.
Ucieszyło mnie, że swą ze sobą szczęśliwi. Jeszcze dziś miałyśmy pójść do
pizzerii coś zjeść i pogadać ze wszystkimi. Wparowałyśmy do domu bo miałyśmy
mało czasu. Mogłyśmy u nich zostać, ale postanowiłyśmy, że lepiej będzie jak
wrócimy. Ciocia się tylko na nas popatrzyła nie wiedząc o co chodzi.
Powiedziałam szybko wchodząc do swojego pokoju, żeby się nie martwiła, zaraz
wychodzimy. Przebrałyśmy się, doprowadziłyśmy się do porządku i wyszłyśmy.
Szybko doszłyśmy i zobaczyłyśmy, że oni
już są. Zamówiłyśmy margarite i zaczęliśmy jeść. Była dobra, a oni bez przerwy
się śmiali. Nie chciałam ich opuszczać, no ale potrzeby wzywają. Nie będę opisywać
łazienki, bo była normalna. Jak wracałam zobaczyłam, że nie ma Harrego.
- Gdzie Harry?- spytałam się, długo nie przychodził. Trochę się
niepokoiłam.
- Poszedł do łazienki.- odpowiedział Liam. Kiwnęłam głową w stylu
OK. Przelotnie zobaczyłam za oknem ludzi i … Co? Jak to? Co on tam robi?
Przecież miał być w łazience. Tym czasem on obściskuje i całuje jakąś babkę.
Tego było za wiele. Wyszłam z pomieszczenia
nie patrząc na nikogo. Pobiegłam do najbliższego parku, usiadłam pod
drzewem jak jakiś żul i zaniosłam się płaczem. Co chwila ktoś do mnie dzwonił.
Wyłączyłam komórkę bo miałam tego dość. Znów zaniosłam się płaczem. Mijały
godziny, było mi coraz zimniej, oczy spuchnięte od płaczu. Nagle poczułam
czyjeś ręce na moich ramionach. Jakiś staruch uśmiechną się do mnie. Był
pijany, było to czuć mocno. Powiedział do mnie koło ucha, że się zabawimy.
Chciałam uciekać, ale on był szybszy, silniejszy i na dodatek miał kolege ze
sobą.
●●●
*** Ola***
Wszyscy zauważyli że nie na Kasi,
zaczęliśmy do niej dzwonić, ale niestety nie odbierała. Przestraszyłam
się, ale ona tak ma. Ucieka, a potem wraca. Tylko że teraz nie wiedziałam
dlaczego ona uciekła. Nagle Harry w chodzi… czekaj, stop. Jak on wchodzi?
Przecież on miał być w łazience. Coś mi tu nie pasowało. Oczywiście powiedział
że poszedł się przewietrzyć. Zaraz się skapnął że nie ma Kasi. Skończyliśmy i
poszliśmy na poszukiwana. Ona wróci jeszcze dziś, ona tak ma, ale i tak się o
nią martwiłam. Przeszukaliśmy całą okolice. Nic. Gdy już się zrobiło ciemno, że
niebyło dobrze widać daliśmy sobie spokój. Poszłam do chłopaków apartamentu, bo
już było późno a do nich było mi bliżej. Zrobiło się chłodno i zaczął padać
deszcz. Podbiegliśmy i byliśmy już na miejscu. Wzięłam prysznic i ubrałam się w
to co przygotował mi Zayn. Po chwili usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Trochę
się zdziwiłam ale otworzyłam. Zamarłam. To był Liam który miał na rękach Kasie.
Spała, ale była cała przemoczona i ubrania miała zniszczone… była w jakimś
masakrycznym stanie. Co się jej stało? Od razu ta myśl błąkała mi po głowie.
Przepuściłam Liama i ułożył ją na łóżku. Okazało się, że Liam poszedł się
przewietrzyć do parku, zawsze tak robi przed snem. Gdy nagle zobaczył ją na
ziemi. Ne wiedział co zrobić, ale wziął ją i zaniósł tutaj. Podziękowałam jemu
i poszedł zerkając na śpiącą Kasię. Przyszedł do nas Zayn. Miał pytającą minę,
nie dziwię się jemu. Powiedziałam jemu i nie mógł uwierzyć tak samo jak ja. I
znowu te samo pytanie „ co się stało?” Położyłam się spać, zapytam się jej
jutro. Dziś i tak by mi nie powiedziała.
I odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Obudziłam się wcześnie… ósma. Obudziło mnie tak naprawdę płacz.
Zdezorientowana uwolniłam się z objęcia Zayna i poszłam do salonu, skąd dochodził
płacz. No tak, to była Kasia, przytuliłam ją do siebie. Martwiłam się o nią.
Jeszcze nigdy z jakiegoś powodu tak nie płakała. Po pewnym czasie dołączył do
nas Zayn. Nic nie powiedział tylko zrobił nam śniadanie i poszedł chyba
powiadomić chłopaków. Kasia nic nie chciał jeść, wpychałam jej to na siłę.
Zaraz wszyscy do nas dołączyli.
Widziałam jak patrzyła na Harrego, nic nie wróżyło to dobrego.
- Wynoś się stąd Harry, nie chcę cię znać! – krzyczała i próbowała
uwolnić się z mojego uścisku Kaśka. Wszyscy popatrzyli na Harrego pytająco. Nic
nie powiedział, też był zdezorientowany. Podszedł do niej i próbował ją złapać.
- Nie dotykaj mnie, myślisz że nie wiem? Kim była ta laska? –
dalej krzyczała. Teraz Harry był zmieszany, co do cholery wczoraj się stało?
Powiedziałam łagodnie, aby już poszli. Nie było zaprzeczeń. Gorzej było wywalić
Harrego, ale chłopcy jakoś go wyciągnęli. Poprosiłam łagodnie aby powiedziała
mi o co chodzi. Nie miała nic do stracenia, więc powiedziała i nie mogłam w to
uwierzyć. Ona naprawdę go kochała, a on takie coś jej zrobił. Będę musiała z nim
porozmawiać.
- Możesz mnie zostawić samą? – zapytała mnie cicho i ochrypłym głosem.
- Tak. – odpowiedziałam. Teraz właśnie mogę pójść do Stylsa. Nie zastanawiając
kierowałam się właśnie do jego pokoju. Drzwi były otwarte ,a w środku tylko
krzyki. Oczywiście, Harry musiał się zamknąć w pokoju a wszyscy próbowali się
do niego pobić. Jakoś ich wszystkich uciszyłam. Doszłam do drzwi tak aby jak najlepiej
mnie usłyszał. Nie wiedziałam czy mogę to przy nich powiedzieć. No, ale trudno
niech wiedzą dlaczego oni… to znaczy Kasia i Harry tak się zachowują.
- Harry, dlaczego pocałowałeś w tedy tą laske!? – krzyknęłam. Wszystkie oczy skierowały się ku mnie. Machnęłam
rękom w tylu „później wam powiem”. Kiwnęli twierdząco głową w odpowiedzi. Za
chwilę usłyszeliśmy przekręcanie kluczyka w drzwiach i Harrego. Patrzył na mnie
ze zdziwieniem. Widać było łzę. Czy on właśnie płakał? Przecież to jego wina.
Spiorunowałam go spojrzeniem. Weszłam razem z Harrym do jego pokoju i zamknął
drzwi na klucz. Nie chciałam tego przedłużać, więc zaczęłam prosto z mostu.
- No więc, dlaczego pocałowałeś tamtą laske? I kim ona była?– powtórzyłam pytanie. No i
znów zakłopotanie, czyżby nie wiedział jak ma odpowiedzieć? Tak, na pewno, żeby
nie wyszło że to jest jego wina. Tylko ona.
- To ona mnie pocałowała .I nie wiem kim ona była, widziałem ją
pierwszy raz. – odpowiedział smutny
Harry. Najlepiej takie coś powiedzieć. Nie wierzyłam jemu. Każdy tak mówi.
Kolejna łza. Pewnie tego żałuje, ale nie musiał całować.
- Harry, wież że chciałabym ci w to uwierzyć. No ale nie tłumacz
mi się tylko pójdź do Kaśki. Chociaż i tak Cię nie posłucha. Ona nie chce Cię
widzieć a co dopiero z tobą rozmawiać. – rozpłakał się na całego. Już wiedział
że ją stracił. Wygonił mnie z pokoju i zamknął drzwi na klucz. On się zachowuje
jak dziecko, pomyślałam. Jeszcze chwile tak stałam i poszłam do siebie, zobaczyć
co jest z Kasią. Płacz, tylko to było słychać jak się wejdzie do pokoju. Kasia
wyglądała makabrycznie, jeszcze nawet nieco gorzej niż wczoraj. Czerwone, mocno
spuchnięte oczy od płaczu. Włosy sterczały we wszystkie możliwe strony. A
ubrania poszarpane, nie wiem dlaczego. Przytuliłam ją znowu i tak siedziałyśmy
do końca dnia. Przez następne dni było tak samo. Harry się zamkną u siebie i w
ogóle nie wychodził.
●●●
*** Kasia ***
Nie docierało to do mnie. Nie mogłam uwierzyć. Jak on może.
Całować się z inną? Cały czas tylko płakałam ale nie z tego z tego powodu. Po jakiś
dwóch tygodniach poszłam na spacer. Ale sama. Musiałam jeszcze załatwić pewną
sprawę. Ola nie miał nic przeciwko, powiedziała że dobrze mi to zrobi. Ale chciała
iść ze mną, ale w końcu nie poszła. Świeże, ciepłe powietrze poranka dotarły do
mnie jak tylko wyszłam. Była piękna pogoda. Poszłam w stronę parku. Usiadłam chwile
zamyślając się. Co czuję do Harrego? Kocham go czy z ostatnim incydentem już wszystko
minęło. Nie jednak ja jego wciąż kochałam. Mam nawet teraz ochotę pójść do
niego, rzucić mu się na siłę, pocałować go i powiedzieć Kocham Cię. Tylko że
rozrywało moje serce to że on się całował z jakąś nie znaną babką. Czy ja jemu
potrafię teraz zaufać? Muszę z nim porozmawiać, może nawet jeszcze dzisiaj. Dochodziła
godzina kiedy byłam umówiona z lekażem wstałam z ławki i ruszyłam dalej w
drogę. Nie było to strasznie daleko. Także nie było dużo ludzi. Otworzyłam drzwi
i skierowałam się w stronę recepcji. Pani miło powiedziała i wytłumaczyła do
jakiego pokoju mam się skierować. Z każdym krokiem bardziej się bałam. W końcu
stanęłam, znowu przed drzwiami. Ostatni wdech. Zapukałam, usłyszałam „proszę” i
nacisnęłam na klamkę. Drzwi się otworzyły i za biurkiem siedział mężczyzna około
50. Usiadłam na krzesełku wskazanym.
- Dobrze, więc niech pani położy się tam. - rękom wskazał gdzie
mam się udać. Posłusznie poszłam i się położyłam. Coraz bardziej się bałam.
●●●
*** Harry ***
Przez ostatnie dni całe życie runęło mi. Straciłem wszystko co
było dla mnie ważne. Zamknąłem się w pokoju i nie wychodziłem w ogóle z niego. W
pierwszy dzień dobijli się tak że w ogóle nie dali mi spokoju. Cały czas coś
krzyczeli. Ale oni nie znali prawdy. Wszyscy myślą że to ja pocałowałem tamtą dziewczynę.
Nikt też nie wiem że to była Madison. Moja była która chce zniszczyć mi życie,
tak jak ja jej to zrobiłem. Skądś dowiedziała się że mam dziewczynę. Chciała zepsuć
mój związek, no i udało się jej. Do oczu znów napłynęły mi łzy i kolejny SMS od
Madison. „ Czy zepsułam twój związek? Co siedzisz w swoim pokoju… to chyba tak”
nie wytrzymałem. Po co ja w ogóle to czytałem? Rzuciłem telefon i rozbił się na
kawałki. Znowu dobijali się do mnie chłopcy. Zakryłem poduszką dobie twarz i
wylewałem kolejny strumień łez. Chciałbym w tym momencie pójść do Kasi,
wytłumaczyć jej to. Znów poczuć smak jej ust, zapach włosów i ubrań. Poczuć ją
jak przytulam. Chłopcy dali sobie spokój i wrócili do oglądania filmu śmiejąc
się i wygłupiając. Zawsze są tak oglądamy filmy. Skorzystałem z okazji i
wyszedłem z pokoju. Nawet nikt mnie nie zauważył. Wyszedłem z budynku
kierowałem się do parku. Zawsze lubiłem sobie tam posiedzieć, przemyśleć pewne
sprawy. To właśnie tam na mojej ławce wymyśliłem nazwę zespołu. Popatrzyłem w
stronę mojej ławki. Tak ją nazywam bo zawsze tam siedzę. Zobaczyłem dziewczynę
w czarnej bluzie z kapturem na głowie więc nie mogłem zobaczyć jej twarzy. Usiadłem
obok niej. Zobaczyłem na zdjęcie, które w tej chwili chowała.
- Gratuluję – powiedziałem do dziewczyny siedzącej obok mnie.
●●●
*** Kasia ***
Po wyjściu od lekarza znów skierowałam się w stronę parku. Usiadłam
na ławce tej co wcześnie. Wpatrywałam się w zdjęcie które dostałam. Nie mogłam
uwierzyć. Będę miała dziecko. Łzy same napłynęły mi do oczu. Dlaczego ja? Patrzyłam
się na to zdjęcie a w myślach miałam nadzieję że to urządzenie się popsuło. Jednak
nie. Cieszył mnie fakt że jest wszystko dobrze z ciążą. Tylko jak ja im
wszystkim o tym powiem? Jeszcze wcześniej powiedziała mi mama że będziemy tu
mieszkać na stałe bo znalazła tutaj dobrą pracę. Udawałam że jestem z tego
zadowolona, ale co ja jej mam teraz powiedzieć? Do głowy kumulowało się tyle
pytań i na żadne nie znałam odpowiedzi. Kołomnie na ławce usiadł ktoś i
pośpiesznie ukryłam zdjęcie. Ale i tak dojrzał co się na nim znajdowało.
- Gratuluję – usłyszałam. Myślałam że mi serce stanie był mi to
bardzo dobrze znany, zachrypnięty głos.
---------------
Przepraszam że tak długo musiałyście na ten rozdział czekać, ale w ogóle nie miałam czasu. Proszę komentujcie. Jestem ciekawa co myślicie o tym rozdziale. Dziękuję bardzo za 1500 wejść. Kocham was.
1 komentarz:
Fajny !!!!
Jeny teo to ja sie nie spodziewałam !!<3
czekam na kolejny!!!
Prześlij komentarz