niedziela, 16 grudnia 2012

Liebster Awards

1. Za co kochasz 1D?
Hmm... mają piękne głosy i ciekawe piosenki. Dzięki nim też widać, że marzenia się spełniają. Ale bardziej ich lubie niż kocham bo słowo kochać jest wielkim określeniem. Zwłaszcza gdy nie zna się osobiście :D
2. Ile jesteś Directioners?
Nie wiem czy w ogóle można mnie nazwać directioners ponieważ lubię ich piosenki i czasami coś o nich poczytam.:3
3. Kto z zespołu jest twoim idolem i za co ?
Moim idolem? Chyba nie mam idola. Wszystkich kocham więc moim idolem jest całe 1D ;) Za co? Za wszystko :P
4. Ulubiona piosenka?
Tylko jedna? Ojć, z pierwszej płyty to  WMYB, One Thing, More Than This, Everything about you, I want, Moments, a z drugiej LWWY, Rock me, Kiss you, Summer Love, Changed my mind :P
5. Tusz czy błyszczyk ?
Nie używam tuszu, a błyszczyk to prawie zawsze. Więc błyszczyk ;)
6. Jak ich 'poznałaś'?
Moja koleżanka polubiła ich na facebooku i cały czas coś lajkowała, komentowała to chciałam zobaczyć co to za zespół i od tamtej pory ich lubię. Jakoś tak się złożyło :D
7.Converse czy Vans?
Sama nie wiem. Mam Converse ale także podobają mi się Vansy :P
8.Sukienka czy spodnie ?
Nie lubie sukienek, zdecydowanie spodnie :d
9.  Co robisz w wolnym czasie?
Czytam, pisze, konwersuję, kłócę się z bratem lub jem marchewki. a czasami wszystko na raz hahaha :P
10. Od kiedy swoje opowiadania publikujesz w internecie?
To jest moje pierwsze opowiadanie które publikuję na internecie. Nie wiem ile je już prowadzę :(
11. Co jest twoim życiowym mottem ?
Hmmm... nie wiem ale na pewno Nie przejmuj się co inni mówią/myślą o Tobie ;)

piątek, 1 czerwca 2012

Rozdział 11


*** Ola***
Nie mogę uwierzyć. Dziś już wyjeżdżam, do rodziny, do Polski. Nie wiem kiedy się spotkamy. Wczoraj było świetnie. Obróciłam się na drugi bok i spojrzałam na komórkę. ‘oczywiście SMS od mamy „ Miłego lotu”. Odłożyłam komórkę i wstałam. Poszłam do łazienki się umyć i zrobić lekki makijaż. Potem znowu się wróciłam do pokoju i ubrałam się w to (http://stylistki.pl/na-co-dzien-169322/) i zeszłam na dół na śniadanie. Już na schodach czułam pyszny zapach naleśników. Uśmiechnęłam się.
- Cześć braciszku – uśmiechnęłam się cwaniaczko. Nie lubił jak tak do niego mówiłam. Spojrzał na mnie spod byka.
- Witaj siostrzyczko – usiadłam do stołu a Liam podłożył mi pod nos naleśniki.
- Gdzie wszyscy? – spytałam się.
- Nie wiem pewnie zaraz wstaną, po tej imprezie. – no tak. Zapomniałabym , o wszystkim zapominam dziwne co nie? W tej chwili usłyszałam jak ktoś z chodził z schodów. Był to Niall.
- Poczułem zapach naleśników więc jak najszybciej zszedłem – powiedział a ja z Liamem wpadliśmy w śmiech, chyba tak że obudziliśmy resztę.
-  Co to za śmiechy które nie pozwalają mi spać? – zapytał oburzony Zayn. Po nim wszedł Louis.
*** Kasia***
Obudziłam się i Harry gładził ręką mój policzek.  Uśmiechnęłam się i odwróciłam się w jego stronę. Pocałowałam go, a on to odwzajemnił.
- Musimy wstawać… Idę pierwsza do łazienki! – To drugie zdanie powiedziałam jak wstałam z łóżka. Podbiegłam do łazienki.
- Ejj. – usłyszałam tylko i się uśmiechnęłam zwycięsko. Zrobiłam potrzebę, umyłam się i ubrałam się w to (http://stylistki.pl/pomarancz-169018/) Wychodząc zobaczyłam Harrego już ubranego i czekającego na mnie. Uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił uśmiech. Poczuliśmy zapach naleśników i zrobiliśmy taki mały wyścig „ kto pierwszy w kuchni”. Oczywiście jako ja kocham naleśniki ruszyłam takim pędem, że przewróciłam Harrego. Pewnie teraz się dziwicie dlaczego się ścigaliśmy, otóż,  Niall. Wszyscy w kuchni dziwnie się na nas popatrzyli, ale nic sobie z tego nie robiłam.
- Cześć wszystkim. – powiedziałam z uśmiechem. Usiadłam do stołu i w tym momencie do mnie dosiadł się Hazza.
- To było nie fair – zrobił smutną minkę tuląc się do mnie .
- No wiem, przepraszam Cię, ale za bardzo lubię naleśniki i chciałam aby coś zostało dla mnie. – w tym momencie wszyscy popatrzeliśmy na Horana który miał całą buzię wypchaną pysznymi naleśnikami.
- No co? – spytał.
- Nie mówi się z pełną buzią – powiedziałam równo z Harrym i się uśmialiśmy. Liam podał nam naleśniki i od razu zaczęliśmy je jeść. Były pyszne. Po skończonym śniadaniu pojechaliśmy na lotnisko. Wszystko było dobrze do póki musiała już wsiadać do samolotu. Wtedy Ola zaczęła płakać. Przytuliłam ją i zaczęłam pocieszać, sama miałam ochotę zacząć płakać.
- Spotkamy się za niedługo. Będziemy cały czas pisać do siebie, gadać na skype... – powtarzałam jej to cały czas.
- Tak wiem, ale… - nie dokończyła bo zaniosła się jeszcze większym płaczem.
- No dobra, zaraz ci samolot odleci. – powiedziałam jej.
- Pasażerowie lotu Londyn-Wrocław proszeni są o kierowanie się do samolotu. – powiedziała pani i ludzie zaczęli iść. Jeszcze raz przytuliłam ją i odeszłam że by inni się z nią pożegnali. Każdy przytulił ją i powiedział miłe słowa.
- Będzie mi ciebie brakowało. – pierwszy powiedział Zayn i pocałował ją.
- No siostrzyczko, odwiedź nas jak najszybciej. – uśmiechnęła się. Lubili do siebie tak mówić. Ciekawie zawsze to wyglądało.
- Postaram się braciszku. – uśmiechnęli się oboje i przytulili.
- Jak wrócisz do nas to przywieź mi jakieś Polskie jedzenie – uśmialiśmy się wszyscy. On tylko o jedzeniu myśli – No co? Będziemy tęsknić.
- A mi przywieź marchewki  i będę tęsknić najbardziej. – wyszczerzył się Louis a Zayn chrząknął – A ty się nie liczysz – przytulił ją.
- Przyjeżdżaj szybko, bo będziemy tęsknić. – Harry też ją przytulił. Po pożegnaniu się ze wszystkimi skierowała się w stronę samolotu. Obróciła się jeszcze raz i pomachała do nas.
*** Ola***
Weszłam do samolotu. Zachciało mi się płakać tak jak na lotnisku. Za trzy godziny miałam spotkać się z matką. Nie wiem co mam jej powiedzieć. Wyjęłam swoją mp4 i posłuchałam muzyki. Omijałam te które należały do One Direction. Nie chciałam sobie przypominać tych miłych spędzonych dni.  Po chwili zasnęłam. Obudziłam się dopiero jak lądowaliśmy. Tak jak myślałam na lotnisku czekała już na mnie mama. Przytuliłyśmy się na powitanie i zaczęłam jej mówić jak było. Po każdym wyjeździe się dopytywała.
- Cieszę się że Ci się podobało. – uśmiechnęła się do mnie ciepło.
- Dlaczego dałaś mi to zdjęcie? – zapytałam się i pokazałam o jakie zdjęcie mi chodziło. Widziałam zamieszanie malujące się  na jej twarzy. Czasem w ogóle nie rozumiałam mojej rodzicielki. Daje mi zdjęcie przed wyjazdem, a teraz nie wie co ma powiedzieć.
- Dowiedziałaś się już? – kiwnęłam twierdząco głową. – porozmawiamy o tym w domu dobrze? – znów kiwnęłam głową. Nie chciało mi się  rozmawiać. Nic mi się nie chciało. Gdy przyjechaliśmy do domu dałam walizki do mojego pokoju i zamknęłam się na klucz. Tak, wiem, że to dziwne, ale chcę pobyć sama i to wszystko przemyśleć. Najlepiej było by jak bym kupiła bilet i pojechałabym do Londynu. Wszystko było by prostsze wiedząc że przyjaciele zawsze Ciebie pocieszą. I chłopak. Najlepsze co w życiu może człowieka spotkać to miłość, a teraz to wszystko minie. Włączyłam laptopa i weszłam na skype, ale niestety Kasia jest niedostępna. Westchnęłam i opadłam na łóżko. Cały dzień byłam w swoim pokoju i nie wychodziłam z niego. Kaśka już o mnie zapomniała, a obiecała że jeszcze dziś zadzwoni. Po całej podróży byłam zmęczona i dość szybko zasnęłam.
------------------------------------------
WRÓCIŁAM!!! W końcu coś napisałam nie jest to genialne ale mam nadzieję że wam się podoba. :*  

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Od autorki...

Niestety ale na jakiś czas ZAWIESZAM BLOGA. Nie mam weny, a jeszcze do tego szkoła. Rozdział mam w połowie napisany, ale nie mam pomysłu na ciąg dalszy. Jak macie jakieś pomysły to piszcie. Obiecuję, że za niedługo wrócę. Wybaczcie mi to i możecie polecać mojego bloga, aby miało więcej czytelników. Do zobaczenia :*

piątek, 30 marca 2012

Rozdział 10


*** Kasia***
Mój jakże piękny sen musiał przerwać Louis. Wpadł do mojego pokoju  krzycząc i skacząc na łóżko. Okazało się, że nie ma jego ukochanych marchewek. Jeny, czasem mam go naprawdę dość, ale on potrafi rozśmieszyć wszystkich. Wygramoliłam się z Harrym łóżka i poszliśmy na dół do kuchni. Wchodząc poczułam zapach pysznych naleśników. Z uśmiechem na twarzy usiadłam do stołu a Ola podłożyła mi pod nos naleśniki. Przywitałam się ze wszystkimi, podziękowałam Olce i zabrałam się za konsumowanie. Po zjedzeniu moja przyjaciółka poprosiła mnie o rozmowę. Nie wiedziałam o co chodzi, ale poszłam do jej pokoju porozmawiać.
- O czym chcesz porozmawiać ?
- Chodzi o to, że ja jutro wyjeżdżam do Polski. Wakacje się kończą i muszę wracać. – powiedziała ze smutkiem. Całkiem o tym zapomniałam. Ja tu zostaję bo rodzice znaleźli lepszą pracę a Olka musi wracać. Niestety.
- Dlaczego nie chciałaś tego powiedzieć przy wszystkich? – zaciekawiłam się. Przecież to nie jest jakąś tajemnicą. Wiedzieli, że przyjechałyśmy tutaj na wakacje.
- Nie wiem, chciałam pierw z tobą porozmawiać. – odpowiedziała. Przytuliłam ją i poszłyśmy na dół do chłopaków. Oczywiście musieli się dopytywać o co chodzi, ale mówiłam że dowiedzą się w swoim czasie. Robili smutne minki.
- Szkoda tylko że to na mnie nie działa – uśmiechnęłam się triumfalnie do nich. Spojrzeli po sobie uśmiechając się. Ze strachem spojrzałam na nich i w tym momencie rzucili się na mnie łaskocząc mnie. Śmiałam się bardzo głośno, ale nic im nie powiedziałam. Niech Olka im powie, a nie ja.
- Nie katujcie już ją. – uratowała mnie od tego moja najlepsza przyjaciółka o imieniu Ola.
- Dzięki – odpowiedziałam jej i przesyłając jej spojrzenie w stylu „ powiedz im w końcu, bo mnie tutaj zaraz zabiją”
- Jutro wyjeżdżam – powiedziała i od razu spuściła głowę. Była na pewno smutna. Tak jak zresztą każdy.
- Co? – krzyknęli wszyscy patrząc się na Olkę.
- Normalnie, wakacje się kończą. Tak jak mój pobyt tutaj. Dzwoniła do mnie mama i powiedziała, że mam samolot jutro o siódmej rano. – zaniosła się teraz płaczem. Podeszłam do niej i ją przytuliłam. Po chwili zrobiła to reszta.
- W takim razie robimy dzisiaj imprezkę! – krzykną uradowany Louie. Wszyscy się zgodzili i zaczęły się przygotowania. Mało będzie osób, bo zaprosimy tylko tych których tutaj poznałyśmy. Nathan tylko przyprowadzi swoich kupli, mówi że są spoko więc jemu wierzę. Jak zawsze podzieliliśmy się pracą. Pojechałam z Harrym do sklepu po kilka rzeczy których brakowało. Szybko wróciliśmy do domu, przebrałam się w luźniejsze rzeczy i wzięliśmy się z Harrym do roboty.
- Kaśka, nie mamy sukienki na imprezę! – zrobiła wejście smoka Ola. Miała rację. Uśmiechnęłam się do Harolda słodko.
- Eh… podwieźć was? – zapytał się zrezygnowanym głosem spojrzałam w stronę Olki, która zachęcająco kiwała głową z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Jak byś mógł…- nie dokończyłam bo Harry wziął mnie na ręce.
- No jasne, takim razie ja czekam na dole w samochodzie.  – postawił mnie na ziemi i razem z Olą pobiegłyśmy szybko do pokoju się przebrać i doprowadzić do porządku. Po dziesięciu minutach byłyśmy gotowe i zeszłyśmy na dół. Harry już czekał w samochodzie i nad czymś myślał. Wsiadłam do samochodu i dałam jemu całusa. Uśmiechną się do mnie promiennie i dopalił silnik. Szybko dojechałyśmy na miejsce.
- Jak będzie cie wracały to daj mi znak to przyjadę po was.
- Dobra i dzięki. – jeszcze raz dałam jemu buziaka i wyszłam z samochodu. Ola już na mnie czekała przed wejściem. Widząc mnie podchodzącą do wejścia uśmiechnęła się.
- To od jakiego sklepu zaczynamy? – zapytałam się. Zawsze to ona znała się lepiej na takich rzeczach.
- Wchodzimy do wszystkich sklepów. – wzruszyła ramionami i zaczęłyśmy chodzić. Dużo było sukienek, ale żadna nie przypadła nam do gustu. W końcu znalazłam sukienkę, a dodatki które miałam w domu ciekawie dopasowywały ubiór ( http://stylistki.pl/imprezowy-166791/). Ola z kolei wybrała sobie  (http://stylistki.pl/bez-nazwy-30672/). Ślicznie wyglądała. Harry po nas przyjechał szybko i jak tylko wróciłyśmy poszłyśmy na górę się szykować. Gdy już się wykompałyśmy zrobiłyśmy sobie pasujący makijaż. Z włosów zrobiłam sobie kłosa, a Ola pofalowała je i rozpuściła. Jak schodziłyśmy na dół wszystko było już przygotowane i schodzili się po mału goście.
- Hej – zawołał Nathan posyłając uśmiech. Też się do niego uśmiechnęłam i razem z Olą podeszłyśmy do niego. Stał z czwórką chłopaków.
- Hej – powiedziałyśmy równo do nich. Przytuliłam Nathana, a po mnie Ola.
- Jestem Tom. – powiedział chłopak w czarnych włosach i kolczyku w uchu. Miał na sobie ciemnoniebieską koszulkę i dżinsy ciemniejszego koloru i  adidasy.
- A ja jestem Max – chłopak w najkrótszych włosach, jasno niebieskiej koszulce z napisem, ciemnymi dżinsami i też z adidasami mnie przytulił.
- Ej, to nie fair! Też tak chcę. – powiedział tom i  przytulił mnie. Max się tylko zaśmiał.
- Ja jestem Jay – powiedział chłopak w kręconych, jaśniejszych włosach. Ciemno zielona bluzka a na to koszula w kratkę. Ciekawie to wyglądało. Czarne spodnie i tak jak wszyscy adidasy. Przytulił mnie a ja sobie dopiero teraz przypomniałam, że się im nie przedstawiłam.
- Jestem Siva – uśmiechną się chłopak o ciemniejszej karnacji, czarnych włosach, brązowej koszulce, czarnych spodniach i oczywiście adidasach.
- A ja jestem Kasia. – uśmiechnęłam się do  nich.
- A ja jestem Ola. – powiedziała i też się uśmiechnęła. Jeszcze chwilę porozmawialiśmy i ja poszłam do poszukać Harrego, a Ola została z nimi. Wydają się być mili i spoko. Idąc spotkałam znane mi osoby i z każdą chwilkę porozmawiałam i przy okazji pytając się czy wiedzą gdzie jest lokowaty.  W końcu znalazłam burzę loków rozglądającym się gdzieś po pomieszczeniu. Podeszłam do niego od tyłu i się zapytałam.
- Kogoś szukasz? – szybko się odwrócił uśmiechną się do mnie i założył się
- Tak, szukałem ciebie, ale już znalazłem – podszedł do mnie jeszcze bliżej i pocałował. Przywitałam i poznałam kilka osób i poszłam z Harrym trochę potańczyć. Już po godzinie niektórzy byli pijani. Nie mogłam przez moją ciążę poszaleć. Od czasu widziałam Ole. Wyglądała na zadowoloną. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Też się z tego cieszyłam. Trochę się zmęczyłam więc poszłam do kuchni zobaczyć co jest tam do jedzenia.
- Możemy porozmawiać na osobności? – usłyszałam za sobą głos Zayna. Odwróciłam się do niego i kiwnęłam głową chociaż nie wiem o co jemu chodzi. Poszliśmy więc do jego pokoju i zamkną je na klucz.
- Więc o czym chciałeś pogadać? – zapytałam.
- Nie może zostać tutaj Ola? – zapytał ze smutkiem. Jest smutny, że Ola musi jutro jechać. Czemu się jej nie zapyta? Pomyślałam.
- Też bym chciała, ale ona mieszka w Polsce. Może nas odwiedzi jak będzie mogła.- odpowiedziałam jemu i przytuliłam, bo myślałam że zaraz się tu popłacze. Chwilę tak staliśmy i poszliśmy na dół do reszty. Zayn od razu podszedł do Oli i ją pocałował. Ładnie razem wyglądali. Liam co chwilę zerkał w stronę siostry. To było Takie dziwne jak to nam powiedziała. Ale widać że się do tego przyzwyczaiła. Ja bym chyba tak nie umiała. Od tyłu podszedł do mnie Harry i mnie przytulił. Czułam jego oddech na mojej szyi. Na parkiecie ludzie tańczyli jakieś wygibasy. Cała impreza się udała. Każdemu uśmiech nie schodził z twarzy. Impreza trwała do późna gdy byłam zmęczona poszłam z Harrym do pokoju i szybko zasnęliśmy w tuleni w siebie.
- Dobranoc Kochanie – szepnął mi na ucho Harry.
- Dobranoc Kochanie i się wyśpij bo pojedziemy odwieźć jutro Olę na lotnisko.
- No tak, prawie zapomniałem, to mnie obudź jak coś. – dał mi buziaka. Jutro rano wylot ma Ola. Będzie mi jej tutaj brakowało. Mama tylko nadzieję, że szybko znów się spotkamy.
-----------------------
Heej :* Jeny, zła jestem na siebie, że tak rzadko dodaję rozdziały i jeszcze jest taki krótki i beznadziejny, Grrrrr...  na górze dałam sondę ( obczaiłam jak się to robi brawa dla mnie hahaha) jestem ciekawa ile was to coś czyta. Miłego weekendu i mam nadzieję, że się wam podoba jak coś to piszcie w komentarzach. Do następnego rozdziału! I jak wam podoba się mowy wysrtuj bloga. xoxo xD lol hahaha :*

piątek, 9 marca 2012

Rozdział 9


*** Kasia***
Kiedy wszyscy zjedli śniadanie postanowiliśmy, że oglądnie my film. Chłopcy nieco kłócili się jaki ma być, bo każdy chciał coś innego. W końcu Lousi znalazł filmy który każdemu pasował. Nie znałam tego filmu więc chciałam zobaczyć o co w nim biega. Harry cały czas mnie przytulał i przez niego nie mogłam się skupić na filmie. Louis coś szeptał do Harrego a potem obydwaj się śmieli. Wieczorem postanowiliśmy, no dobra Louis tak chciał, żebyśmy oglądnęli horror. Podobno ma taki fajny i może natchnie go to bo sam pisze scenariusz do swojego „filmu”. W tedy wszyscy wpadli w śmiech. Potem powiedział, że tytuł jest oryginalny i daje dużo do myślenia. Louis i myślenie tak? Nie te czasy i chyba w snach. Wracając do tytułu jego filmu. Nazywa się „ marchewka”. Tak daje wiele do myślenia. Uśmialiśmy się z tego a Louis udając obrażonego poszedł do swojego pokoju. Postanowiliśmy z Harry, że pójdziemy się przejść do parku. Pogoda była piękna. Wszystko w ogóle teraz było piękne jak był koło mnie. Piękne poranki, śpiewy ptaków, jego zapach i wszystko. Po prostu cały świat. Szliśmy spokojnym krokiem po parku trzymając się za ręce. Czasem spojrzeliśmy sobie w oczy. Te jego piękne hipnotyzujące oczy i uśmiech sprawiały uśmiech na mojej twarzy. W pewnym momencie pomyślałam co będzie jeżeli dowiedzą się o naszym związku media. Już sobie wyobrażałam strony pierwszych gazet. Usiedliśmy na ławce dalej trzymając się za ręce. On patrzył się na mnie ja na niego. NIK nie chciał przerywać tej pięknej chwili. Harry spojrzał na moje usta i przysunął się jeszcze bliżej. Po chwili nasze usta się spotkały a ja oddałam pocałunek pogłębiając go. Miał takie miękkie i pyszne usta.
- Kocham Cię – szepnęłam jemu jak się oderwałam od niego. Przytulił mnie do siebie i znów poczułam ten piękny zapach. Tak mogę żyć do końca świata i jeszcze dłużej.
- Kocham Cię – szepną mi do ucha. Naprawdę go kochałam. Nigdy nie czułam do żadnego z moich chłopaków to co do niego. Po drodze powrotnej wstąpiliśmy na ciastko i wracaliśmy do chłopaków, obejrzeć film. Nie lubię horrorów ale z moim Harrym to na pewno będzie fajnie. Film był straszny i co chwilę zamykałam oczy. Cały czas byłam przytulona do niego. W pewnym momencie Louis oznajmił nam, że pójdzie po coś do jedzenia, bo zgłodniał. Coś tam mruknęli chłopcy, bo byli bardzo zajeci tym filmem. Nawet tytułu nie znałam i nie chciałam poznać.
- AAAAAAAAA… - przerażający krzyk Louisa sprawił że wszyscy się wystraszyli i przerażeni pobiegliśmy do kuchni. Louis stał przed lodówką (otwartą) i płakał.  Powoli upadał na ziemię. – Nie… nie… nie  ma… mar… mar … marchewki. – zaczął się jąkać. Myślałam że go walnę a zarazem popłaczę się ze śmiechu. My tu wczuwamy się w film, jest straszymy a tu nagle taki przerażający krzyk.  Wszyscy byliśmy źli na niego, a on? Nic z tego nie zrobił. Płakał dalej. A raczej ubolewał że nie ma w lodówce ani jednej marchewki.
- Louis, może byś tak poszedł po tą marchewkę do sklepu czy Bedzie tak płakać cały czas? – zapytałam się jego. Nagle jego pacz ucichł a w jego oczach pojawiła się radość. Błysk w oku w stylu ‘ dlaczego wcześniej na to nie wpadłem?’.
- Ale pójdzie ktoś ze mną? – zapytał Louis robiąc słodkie oczka. Poszedł z nim po dużym namawianiu Niall. Wrócili dopiero po jakiejś godzinie. Marchewek było dużo. Do tego jeszcze piwo i popcorn. Usiedli na miejscach wolnych na kanapie. Oczywiście Louis z marchewkami. Po oglądnięciu jeszcze kilku filmów zrobiłam się śpiąca. Razem z Harrym poszliśmy do pokoju położyć się spać. Przytuliłam Harrego i tak zasnęliśmy. Rano obudziłam się w ramionach Harrego. Takie poranki są piękne i miło zaczyna się dzień. Harry bawił się moimi włosami posyłając swój najpiękniejszy uśmiech jaki umiał zrobić. Odwzajemniłam i pocałowałam go w usta. Zawsze miał te same, piękne, miękkie i słodkie usta.
- Dziś zabieram Cię na kolacje, do restauracji. – powiedział Harry. Jeszcze mnie nie zabierał do restauracji.  Strasznie się ucieszyłam i rzuciłam się jemu na szyję. Chyba nie spodziewał się takiej reakcji bo upadliśmy na podłogę śmiejąc się. Pocałował mnie a ja oddałam jemu pocałunek pogłębiając. Harry  miał przyjechać pod dom ciotki, bo musiałam się ładniej ubrać i wyszykować. Miał po mnie przyjechać o 18 więc miałam jeszcze dużo czasu, ale chciałam na trochę pogadać z Olą. Długo z nią nie rozmawiałam. Gdy tylko weszłam udałam się do jej pokoju, czyli tak że mojego. Na początku nie chciała ze mną rozmawiać, ale pogodziłyśmy się i razem mówiłyśmy co działo się u nas przez ostatnie dni. Na wieść o tym że idę na kolacje z Harrym zaczęła Krzyczeć jak wariatka.
- No już nie krzycz, bo zaraz sąsiedzi przyjdą nas uspokoić. – powiedziałam do niej. Nie zdziwiła bym się gdyby na serio przyszedł ktoś. Rozmawiałyśmy, a czasu było coraz mniej. W pewnym momencie przypadkowo spojrzałam na zegarek 17:20. Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia.
- yyy… Ola, czy ten zegarek dobrze chodzi? – pokazałam jej ręką na zegarek który stał na szafce nocnej.
- Tak, a co? – odpowiedziała mi. Jeszcze bardziej wytrzeszczałam oczy i szybko udałam się do łazienki. W między czasie to znaczy w biegu do łazienki powiedziałam jej o co chodzi. Gdy ja się kompałam szybko, Olka miała wybrać i struj. Szybko wyszłam z niej i popędziłam do pokoju włożyć na siebie ubrania te które mi przygotowała. Nawet na nie spojrzałam. Olka zrobiła mi makijaż pasujący do mojej sukienki. Potem wzięła się za moje włosy. Wszystko szybko poszło i równo o 18 byłam gotowa. Spojrzałam w lustro i nie mogłam uwierzyć. Ola zrobiła wszystko pięknie. Fioletowa sukienka była śliczna, do tego moje ulubione czarne szpiki. Nie chodzę w takich bytach często ale na taką okazje idealnie pasowały. Makijaż idealnie pasując do sukienki. Nie był jakiś mocny. W sam raz. A włosy wyprostowała mi i wszystko ze sobą idealnie pasowało. Wzięłam jeszcze sweterek na wszelki wypadek gdyby było mmi zimno. Podziękowałam szybko Oli, bo już Harry czekał na zewnątrz. Otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz. Harry podniósł na mnie wzrok i uśmiechnął się tym swoim pięknym uśmiechem.
***Ola***
Po tym jak się zagadałyśmy wybrałam jej struj i wszystko zrobiłam. Wyglądała cudzie. Tak, inaczej. Byłam zadowolona ze swojej pracy. Widziałam szczęście malujące się na jej twarzy. Po jej wyjściu, poszłam na kanapę. Wygo dnie się usadowiłam i zaczęłam jeść lody oglądając jakieś programy telewizyjne. Zapowiadał się długi wieczór, bo ciotka Kaśki miała wrócić dopiero pojutrze. Musiała pilnie gdzieś tam pojechać. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. W pierwszej chwili pomyślałam kogo m tu niesie, niech sobie pójdzie. Lecz zaraz sobie przypomniałam ze to może być Kasia. Coś mogło się stać i szybko tu przyleciała. Zerwałam się jak oparzona do drzwi i je otworzyłam. Moim oczom ukazało się czwórka chłopaków śmiejąca się z czegoś. Nie wiedziałam skąd znają adres, chyba mają od Harrego, bo on tu dziś był. Weszli do domu od razu siadając na kanapie. Zaraz była wojna o pilota. Louis trzymał go w swojej ręce tak jakby wysoko bo leżeli na kanapie. Patrzyłam się na nich dziwnie i normalnie wzięłam pilota od Loiusa. Rozsiałam się wygodnie na fotelu i przeskakiwałam po kanałach.
- No co? – powiedziałam bo się na mnie dziwnie patrzyli. Potem wszyscy wpadli w śmiech. Znowu? No co jest? Machnęłam ręką i dalej patrzyłam na programy.
- Może pooglądamy jakiś film? – zaproponował Liam. Był to dobry pomysł. Wszyscy się zgodziliśmy. Gdy oni znowu się kłuci ci, tym razem jaki mamy oglądać film ja zrobiła popcorn. Gdy już przyszłam mieli uzgodniony. Miał być to paranormal activity 2. Oglądałam tylko pierwszą część i była spoko. Chyba trochę się zdziwili że nie sprzeciwiałam się ich wyboru .
***Kasia***
- Ślicznie wyglądasz. – powiedział do mnie Harry i pocałował lekko na powitanie. Uśmiechnęłam się do niego. Wręczył mi bukiet róż i ruszyliśmy do restauracji.
- Dziękuję, ty także. – odpowiedziałam jemu. Restauracja była pół godziny z ciotki domu. Porozmawialiśmy sobie trochę. Okazało się że za niedługo jadą w trasę koncertową po Europie i będzie trwać aż dwa miesiące. To  była niestety jego praca. Zaszliśmy do ładnego, średniego budynku, Harry poprosił o zarezerwowany stolik i usiedliśmy. Złożyliśmy swoje zamówienia i czekaliśmy chwilę aż kelner nam je przyniesie. Jedzenie było dobre, wszystko się udało. Harry zapłacił za wszystko i wyszliśmy z restauracji. Udaliśmy się do parku i spacerowaliśmy. Harry przytulił mnie do siebie i znowu ten słodki zapach.
***Harry***
Jak zwykle Kasia ślicznie wyglądała. Byłem szczęśliwy że mam taką piękną dziewczynę. Jej usta jak słodka truskawka, pragnąłem je cały czas czuć. Jej zapach ciała przypominał mi mix wszystkich najlepszych chwil z dzieciństwa. Kocham ją. Przy niej czuję się inny. Chcę aby, Kasia pojechała ze mną na trasę koncertową, ale nie będzie mogła być ze mną cały czas, bo będzie musiała iść do szkoły. Jakoś będzie trzeba wytrzymać dużo czasu bez najważniejszej osy w moim życiu.
***Ola***
Wszyscy siedzieliśmy na kanapie ściśnięci, tzw. Oprócz mnie. Przez cały czas śmiałam się z nich, a oni posyłali mi przerażone spojrzenia. W pewnym momencie gdy bohaterka zlatywała po schodach wszyscy byli przerażeni.
- uuu… ale ją nos musi boleć – powiedziałam a oni wszyscy znowu na mnie popatrzyli. Nie znali mnie z tej strony. Z horrorów zrobić komedię. Louisowi się tego nie udało zrobić. Za to mnie na pewno tak. Kto normalny śmieje się na horrorze? Ja!
- Olka, jesteś pierwszą dziewczyną która nie boi się horrorów. Jak to robisz?! I nie przeszkadzaj nam w oglądaniu – powiedziała Zayn. Wzruszyłam ramionami i dalej coś gderałam.
- Normalnie. Po prostu mam poczucie humoru. A co zazdrościsz? Wy tu się trzęsiecie ze strachu, a ja się śmieję jak bym była na komedii. Czekaj, wróć, to przecież jest komedia! – powiedziałam sarkastycznie i dalej oczywiście nabijałam się z filmu i ich. Nie ma co wszyscy krzyczą a ty się śmiejesz. Gdy film się skończył wszystkich wzrok skierował się na mnie. Nie wiedziałam o co im chodzi. Zaraz potem rzucili się na mnie łaskocząc mnie. Cały czas się śmiałam, prosiłam aby przestali, ale oni nie chcieli. Mówili że to za karę, że nie dałam im oglądać filmu. Po łaskotkach Louis strasznie chciał oglądnąć Zaplątani. Nie miałam nic przeciwko, bo bardzo lubię tą bajkę. Razem z Louisem śmialiśmy się z tego do łez. Doszliśmy również że najfajniejszą postacią w tej bajce jest koń.
***Kasia***
Idąc po parku było już późno i ciemno. Harry co chwilę pieścił moje ucho mówiąc jak bardzo mnie kocha. Nie byłam jemu dłużna i robiłam to samo. Gdy już byliśmy zmęczeni poszliśmy do mnie. Wchodząc do domu ujrzeliśmy resztę zespołu i Olę śpiących w salonie. Liam, Zayn i Niall spali na kanapie przytuleni. Słodko wyglądali. Louis leżał plackiem na dywanie, a Olka leżała na fotelu. Z góry przyniosłam koce i ich okryłam . razem z Harrym poszliśmy na górę spać. To był udany i najlepszy dzień w moim całym życiu. Pewnie się powtórzę ale Kocham Harrego. Jeszcze do nikogo innego nie miałam takiego uczucia. Był moim ideałem i nie spotkam innego tak świetnego chłopaka. Przy nim czuję się bezpieczna.
-------------
Przepraszam że tak późno go dodaję, ale miałam pustkę w głowie. Brak weny przewyższył moje starania. Jak macie jakieś pomysły to piszcie, bo przeżywam kryzys. Mam nadzieję, że podoba się wam. Dedykuję to wszystkim co czytają moje wypociny. Do następnego! I miłego weekendu. 

piątek, 17 lutego 2012

Rozdział 8


*** Harry ***
Gdy odwróciła się dziewczyna która siedziała Kołomnie, po prostu zaniemówiłem. Była to Kasia. Tak samo jak ja była zszokowana. Miała spuchnięte oczy od płaczu i teraz też płakała. Przytuliła mnie. Nie chciałem pytać, na razie, bo potem będzie musiała mi o tym powiedzieć. Ona teraz nie przytulał się do mnie, tylko trzymał kurczowo. Tak jakby się bała że zaraz pójdę albo ktoś zrobi jej krzywdę. Dość długo tak siedzieliśmy. W końcu ludzie dziwnie się na nas patrzyli, ale nie zwracaliśmy na to uwagi. Jak zaczęło się ściemniać poszliśmy do pokoju. Szliśmy nie rozmawiając. Wiem że nie chce teraz o tym rozmawiać. Otwierałem po cichu drzwi ale nie umknęło to uwadze reszty zespołu.
- Harry, gdzie… - nie dokończył Lou widząc że za mną jest Kasia. Bez żadnego słowa poszliśmy do mojego pokoju. Jak tylko weszliśmy do mojego pokoju zamknąłem go na klucz. Usiedliśmy na łóżku. Nie wiedziałem od czego tu zacząć. Ona zaczęła płakać i mówić coś niezrozumiałego.
- Kasia, powiedz wszystko powili. – powiedziałem spokojnie. Kiwnęła lekko głową.
- Kiedy zobaczyłam Cię jak całowałeś inną… - zaniosła się płaczem a ja jej wytłumaczyłem że to była Madison i chciała zepsuć mi związek z nią.
- No, ja potem poszłam do parku. Tam byłam do późna, aż w końcu podszedł jakiś facet i powiedział że się „zabawimy” i… - znów nie dokończyła. Rozpłakała się jeszcze mocniej, a ja ją przytuliłem. Zabiję go, pomyślałem. Przyłożyłem rękę do jej brzucha. Uśmiechnęła się tak jak ja. Wyszeptałem jej żeby nie usuwała tej ciąży. Zgodziła się i pocałowałem ją. Już prawie zapomniałem jak smakują jej usta. Tak się cieszyłem, że ją odzyskałem. Było już dość późno więc poszła spać razem ze mną w pokoju. Ciekaw jestem czy powiedziała już komuś o ciąży, czy tylko ja o tym wiem. Weszliśmy do mojego pokoju i zamknąłem drzwi na klucz. Zawsze tak robię, bo nielubię jak mi ktoś przeszkadza.
- Mówiłaś już im o tym? – zapytałem się jej. Spuściła głowę usiadłem koło niej i ją przytuliłem.
- Nie i nie wiem kiedy im o tym powiedzieć. – powiedziała. Wtuliła się we mnie i tak siedzieliśmy. Za jakieś dziesięć minut Kasia usnęła więc położyłem ją na łóżku i szybko poszedłem się wykompać. Jak wróciłem dalej spała. I tak słodko wyglądała. Uśmiechnąłem się sam do siebie i położyłem się obok niej.
*** Kasia ***
Śniły mi się jakieś koszmary i obudziłam się cała mokra. Harry już w tedy nie spał i przytulił mnie do siebie mocno. Miło jest znów poczuć ten zapach perfum, włosów. Tak mi go brakowało przez ostatnie dni. Poszliśmy do kuchni zrobić śniadanie. Chciałam sama ale oczywiście mówił że nie mogę się teraz przemęczać. Tak, cały, kochany Harry. Zrobił te jego pyszne tosty z pomidorem i herbatę. Przy nim to tak wszystko lepiej smakuje, nawet nie wiedziałam że on tak dobrze gotuje. Wróciliśmy do pokoju, mijając zaspanego Louisa. Chyba nawet nas nie zauważył. Położyłam się na łóżku. Nie chciałam nigdzie iść. Tutaj było mi dobrze. Do szczęścia wystarczył mi sam Harry. Kocham go. Harry przytulił mnie do siebie i pocałował w czoło. Było cicho, przerywało tylko ją nasz oddech. Powoli zamykałam oczy bo jakaś senna się zrobiłam gdy nagle tą piękną ciszę przerwał jakiś trzask drzwi. Poderwałam się z łóżka i wybiegłam z pokoju. No tak to była wściekła Olka. Gdy mnie tylko ujrzała to myślałam że na mnie wskoczy. W tym momencie również doszedł Harry i Louis.
-Ola co się stało że tak nagle wparowałaś do nas? – zapytał się Louis. Chyba wiedział że coś musiało się między nią a Zaynem. Też tak myślałam .
- Co mnie do was sprowadza? Hm… Olka nie mogłaś mi powiedzieć że jesteś tutaj?! Ja się martwię o ciebie a ty tu sobie siedzisz jak niby nic?! – odpowiedziała. A więc o to jej chodzi. Wiecznie troskliwa Ola. Harry poszedł do mnie od tyłu i mnie przytulił. Olka zrobiła wielkie oczy. Nie rozumiałam jej czasami. Potrafiła zrobić awanturą o byle co.
- A ja muszę tobie wszystko mówić? Ale jak widzisz wszystko jest w porządku i nie musisz się o nic martwić. – odpowiedziałam jej. Poszłam w kierunku pokoju Harrego. Usłyszałam trzask drzwi i za chwilę śmiech Harrego i Louisa.  Co ich tak rozśmieszyło? Po nich to wszystkiego można się spodziewać więc położyłam się na łóżku. Nie chciało mi się nic robić. Jest dość wcześnie więc chyba pójdę do ciotki po ubrania i tu pożyję sobie kilka dni. Tu jest tak miło wesoło no i oczywiście jest Harry. Westchnęłam lekko bo nie chce mi się nigdzie iść. Może inaczej, nie chce być daleko od Harrego.
- Harry! – krzyknęłam do niego. Szybko przyszedł z pytającą miną. Takiej jeszcze u niego nie widziałam. – Harry, czy mogę zostać u ciebie na kilka dni? Tu jest fajnie i… - nie zdążyłam dokończyć bo na mnie wskoczył. To chyba jest odpowiedź typu „ Ty się jeszcze pytasz? Jasne, nawet możesz zostać tu cały czas”. – Fajnie, ale proszę zejdź ze mnie. I pójdziesz ze mną po ciuchy? – zrobiłam kota ze Shreka. Wszyscy przy tym wymiękają, a nawet Harry. Znowu twierdząca odpowiedź. Jakoś go zepchnęłam ze mnie i poszłam ubrać buty. Gdy już byliśmy gotowi wyszliśmy. W domu nie było ciotki, bo była o tej w porze w pracy. To nawet lepiej, pomyślałam i poszłam do swojego pokoju. Wzięła kilka rzeczy, zbiegłam do Harrego i wracaliśmy do apartamentu. Po drodze spotkał kilka fanek. Zrobił z nimi zdjęcie i dał kilka autografów. Weszliśmy do jego apartamentu. Krzyki, śmiechy i lecąca muzyka. Popatrzyłam pytająco na Harrego a on był tak somo zdziwiona tak jak ja. Weszliśmy do pokoju gdzie wydobywał się ten cały hałas. Kaśka siedziała na sofie, Niall, Lou, Zayn śmali się na ziemi a Liam dziwnie się na nich patrzył. Nie usłyszeli jak wchodziliśmy więc bezszelestnie odwróciłam się i położyłam torbę z rzeczami na łóżku w pokoju Harrego. Po drodze powrotnej zahaczyłam o kuchnie i wyjęłam z niej chyba wczorajszą pizze. Kiedy weszłam do pokoju gdzie byli wszyscy napotkałam złe spojrzenie Nialla. Oj, coś mi się wydaje, że to była jego. Uśmiechnęłam się do niego jak niby nic i zaczęłam ją jeść. Harry usiadł koło mnie, wziął gryza za co dostał w swoją lokowatą czuprynę.
- Osz, ty – powiedział po czy rozczochrał mi włosy. Potem ganialiśmy się po całym pokoju, a reszta miała z nas ubaw. W pewnym momencie zrobiło mi się słabo. Nogi jakby były z waty, same uginały się pode mną. Ktoś mnie z tylu złapał, a ja miałam już ciemność przed oczami. Kiedy otworzyłam oczy, było za jasno. Coś było nie tak. Rzuciłam wzrokiem na całe pomieszczenie. Było białe, jakieś szklane drzwi, pipkanie maszyny koło mnie. Gzie ja do cholery jasnej jestem? W tym właśnie momencie wszedł do pomieszczenia Harry. Był uśmiechnięty, ale widać że nie spał długo. Czy ktoś mi powie co się stało że ja tu jestem? Pytałam sama siebie i na nic nie znałam odpowiedzi. Uśmiechnęłam się też do Harrego, żeby wiedział że wszystko jest dobrze. Usiadł na krzesełku które znajdowało się obok mojego łóżka w trzymał mnie za rękę. Właśnie tego mi brakowało. Poczuć jego dłoń na swojej. I zobaczyć jego cudowny uśmiech. Siedzieliśmy i wpatrywaliśmy się w siebie przez dłuższy czas. Nikt z nas nie wiedział co ma powiedzieć.
- Gdzie jestem? – zapytałam się jego przerywając tą ciszę. Popatrzył się na mnie tymi swoimi pięknymi zielonymi oczami. Pogłaskał mnie po ręce i spuścił na nią wzrok.
- W szpitalu, zemdlałaś – odpowiedział zachrypniętym głosem. tak kocham ten głos, oczy, dotyk, wszystko w nim kocham. Czekaj, wróć, co on powiedział? Jak to w szpitalu i że niby ja zemdlałam? No może i tak bo nic nie pamiętam a on by mnie nie okłamał. Ufam mu, a on mnie. I znowu nastała cisza przerywana pipkaniem urządzenia. W pewnej chwili w chodzi do pokoju lekarz.
- Muszę Panią zbadać a Pana proszę o wyjście – oznajmił lekarz. Nie chciałam być teraz badana. Wolałam ten czas spędzić z Harrym. Ale jak jest taka potrzeba no to trudno. Zaraz znów się z nim zobaczę.
- Ale… - Harry nie chciał mnie teraz na moment opuścić. Chciał nadrobić tamten moment. Z niechęciął wyszedł z pokoju. Lekarz mnie zbadał i powiedział że wszystko jest w porządku. Z ciążą też tylko powiedział że nie mogę się przemęczać. Zostanę w szpitalu do jutra i wracam do domu. Może i krótko tu byłam ale już nie lubię tego miejsca. Gdy tylko lekarz wyszedł do pokoju weszli wszyscy. To znaczy całe One Direction i Ola. Ta druga jak tylko weszła od razu się na mnie rzuciła. Harry zawiedziony bo to on chciał tak zrobić usiał posłusznie na krzesłu tym co wcześniej. Złapał mnie za rękę i tak spędziliśmy cały dzień. Oczywiście wszyscy chcieli wyjaśnień. Nie było szansy to przed nimi ukrywać i powiedziałam razem z Harrym całą historie. Nikt nie mógł uwierzyć. Kilka pojedynczych łez poleciało mi po policzku. Potem Lous nas rozchmurzył i tak było do końca dnia. Chcieli tutaj wszyscy zostać ale ich pogoniłam. Najtrudniej było z Harrym ale też jakoś jego przekonałam aby się wyspał. W końcu jutro rano po mnie przyjedzie. Na następny dzień obudziłam się szybko. Ubrałam się, spakowałam i czekał już na mnie Harry z Louisem. Przytuliłam każdego i dałam całusa Harremu i wyszliśmy ze szpitala. W drodze powrotnej trochę rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Kiedy dojechaliśmy Harry wziął mają torbę z rzeczami bo mówił „ nie możesz się przemęczać”. Weszliśmy do środka i kolejne uściski na powitanie. Potem postanowiliśmy ogląd noś film a na kolację zamówiliśmy sobie pizze. Większość od razu zjadł Niall więc zaraz zamówili jeszcze jedną. Ciekawa jestem tylko gdzie on to wszystko mieści. Dziś poszłam wcześniej spać, bo byłam zmęczona. Śniły mi się jakieś koszmary. Wstałam cała przepocona i spojrzałam na zegarek. Była siódma więc postanowiłam że się wykompię. Weszłam pod prysznic i przyjemna woda zaczęła spływać na moje ciało odprężając mnie przy tym. Zadowolona wyszłam z łazienki i udałam się w stronę kuchni. Pomyślałam że tym rzazem to ja zrobię śniadanie. Gdy kończyłam robić ktoś złapał mnie z tyłu i przytulił do siebie. Poczułam ten jedyny przyjemny zapach jaki kocham. Tak, to był zaspany Harry. Zjedliśmy to co naszykowałam przy tym Harry mówił, że to on powinien robić śniadanie. Jego w cale nie słuchałam. Do kuchni wszedł zaspany Louis.
- A mi to już nie zrobicie? – zapytał smutny Louis. Nagle tak jakby ożył i zaczął mówić jak najęty. Wstałam z krzesła i podeszłam do lodówki. Wyciągnęłam z niej kilka marchewek. Podałam na talerzu przed nosem. Nagle ucichł. Usiadł grzecznie na krześle zaczynając jeść swoje śniadanie. Komicznie to wyglądało. Nie mogliśmy powstrzymać się z Harrym i wybuchnęliśmy  śmiechem. Louis popatrzył się na nas dziwnie a zaraz wyszedł ze swoimi marchewkami do pokoju. Dzień zapowiadał się bardzo ciekawie.
-----------------
Więc oto 8. Jak się wam podoba? Mi średnio, ale zostawiam to waszej ocenie. Nie wiem kiedy kolejny rozdział ale postaram się jak najszybciej. 

wtorek, 7 lutego 2012

Rozdział 7


*** Kasia ***
W drodze powrotnej rozmawiałam z Olą o co chodzi z Zaynem. Ucieszyło mnie, że swą ze sobą szczęśliwi. Jeszcze dziś miałyśmy pójść do pizzerii coś zjeść i pogadać ze wszystkimi. Wparowałyśmy do domu bo miałyśmy mało czasu. Mogłyśmy u nich zostać, ale postanowiłyśmy, że lepiej będzie jak wrócimy. Ciocia się tylko na nas popatrzyła nie wiedząc o co chodzi. Powiedziałam szybko wchodząc do swojego pokoju, żeby się nie martwiła, zaraz wychodzimy. Przebrałyśmy się, doprowadziłyśmy się do porządku i wyszłyśmy. Szybko doszłyśmy  i zobaczyłyśmy, że oni już są. Zamówiłyśmy margarite i zaczęliśmy jeść. Była dobra, a oni bez przerwy się śmiali. Nie chciałam ich opuszczać, no ale potrzeby wzywają. Nie będę opisywać łazienki, bo była normalna. Jak wracałam zobaczyłam, że nie ma Harrego.
- Gdzie Harry?- spytałam się, długo nie przychodził. Trochę się niepokoiłam.
- Poszedł do łazienki.- odpowiedział Liam. Kiwnęłam głową w stylu OK. Przelotnie zobaczyłam za oknem ludzi i … Co? Jak to? Co on tam robi? Przecież miał być w łazience. Tym czasem on obściskuje i całuje jakąś babkę. Tego było za wiele. Wyszłam z pomieszczenia  nie patrząc na nikogo. Pobiegłam do najbliższego parku, usiadłam pod drzewem jak jakiś żul i zaniosłam się płaczem. Co chwila ktoś do mnie dzwonił. Wyłączyłam komórkę bo miałam tego dość. Znów zaniosłam się płaczem. Mijały godziny, było mi coraz zimniej, oczy spuchnięte od płaczu. Nagle poczułam czyjeś ręce na moich ramionach. Jakiś staruch uśmiechną się do mnie. Był pijany, było to czuć mocno. Powiedział do mnie koło ucha, że się zabawimy. Chciałam uciekać, ale on był szybszy, silniejszy i na dodatek miał kolege ze sobą.
●●●
*** Ola***
Wszyscy zauważyli że nie na Kasi,  zaczęliśmy do niej dzwonić, ale niestety nie odbierała. Przestraszyłam się, ale ona tak ma. Ucieka, a potem wraca. Tylko że teraz nie wiedziałam dlaczego ona uciekła. Nagle Harry w chodzi… czekaj, stop. Jak on wchodzi? Przecież on miał być w łazience. Coś mi tu nie pasowało. Oczywiście powiedział że poszedł się przewietrzyć. Zaraz się skapnął że nie ma Kasi. Skończyliśmy i poszliśmy na poszukiwana. Ona wróci jeszcze dziś, ona tak ma, ale i tak się o nią martwiłam. Przeszukaliśmy całą okolice. Nic. Gdy już się zrobiło ciemno, że niebyło dobrze widać daliśmy sobie spokój. Poszłam do chłopaków apartamentu, bo już było późno a do nich było mi bliżej. Zrobiło się chłodno i zaczął padać deszcz. Podbiegliśmy i byliśmy już na miejscu. Wzięłam prysznic i ubrałam się w to co przygotował mi Zayn. Po chwili usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Trochę się zdziwiłam ale otworzyłam. Zamarłam. To był Liam który miał na rękach Kasie. Spała, ale była cała przemoczona i ubrania miała zniszczone… była w jakimś masakrycznym stanie. Co się jej stało? Od razu ta myśl błąkała mi po głowie. Przepuściłam Liama i ułożył ją na łóżku. Okazało się, że Liam poszedł się przewietrzyć do parku, zawsze tak robi przed snem. Gdy nagle zobaczył ją na ziemi. Ne wiedział co zrobić, ale wziął ją i zaniósł tutaj. Podziękowałam jemu i poszedł zerkając na śpiącą Kasię. Przyszedł do nas Zayn. Miał pytającą minę, nie dziwię się jemu. Powiedziałam jemu i nie mógł uwierzyć tak samo jak ja. I znowu te samo pytanie „ co się stało?” Położyłam się spać, zapytam się jej jutro. Dziś i tak by mi nie powiedziała.  I odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Obudziłam się wcześnie… ósma. Obudziło mnie tak naprawdę płacz. Zdezorientowana uwolniłam się z objęcia Zayna i poszłam do salonu, skąd dochodził płacz. No tak, to była Kasia, przytuliłam ją do siebie. Martwiłam się o nią. Jeszcze nigdy z jakiegoś powodu tak nie płakała. Po pewnym czasie dołączył do nas Zayn. Nic nie powiedział tylko zrobił nam śniadanie i poszedł chyba powiadomić chłopaków. Kasia nic nie chciał jeść, wpychałam jej to na siłę. Zaraz wszyscy do  nas dołączyli. Widziałam jak patrzyła na Harrego, nic nie wróżyło to dobrego.
- Wynoś się stąd Harry, nie chcę cię znać! – krzyczała i próbowała uwolnić się z mojego uścisku Kaśka. Wszyscy popatrzyli na Harrego pytająco. Nic nie powiedział, też był zdezorientowany. Podszedł do niej  i próbował ją złapać.
- Nie dotykaj mnie, myślisz że nie wiem? Kim była ta laska? – dalej krzyczała. Teraz Harry był zmieszany, co do cholery wczoraj się stało? Powiedziałam łagodnie, aby już poszli. Nie było zaprzeczeń. Gorzej było wywalić Harrego, ale chłopcy jakoś go wyciągnęli. Poprosiłam łagodnie aby powiedziała mi o co chodzi. Nie miała nic do stracenia, więc powiedziała i nie mogłam w to uwierzyć. Ona naprawdę go kochała, a on takie coś jej zrobił. Będę musiała z nim porozmawiać.
- Możesz mnie zostawić samą? – zapytała mnie cicho i ochrypłym głosem.
- Tak. – odpowiedziałam. Teraz właśnie mogę pójść do Stylsa. Nie zastanawiając kierowałam się właśnie do jego pokoju. Drzwi były otwarte ,a w środku tylko krzyki. Oczywiście, Harry musiał się zamknąć w pokoju a wszyscy próbowali się do niego pobić. Jakoś ich wszystkich uciszyłam. Doszłam do drzwi tak aby jak najlepiej mnie usłyszał. Nie wiedziałam czy mogę to przy nich powiedzieć. No, ale trudno niech wiedzą dlaczego oni… to znaczy Kasia i Harry tak się zachowują.
- Harry, dlaczego pocałowałeś w tedy tą laske!? – krzyknęłam.  Wszystkie oczy skierowały się ku mnie. Machnęłam rękom w tylu „później wam powiem”. Kiwnęli twierdząco głową w odpowiedzi. Za chwilę usłyszeliśmy przekręcanie kluczyka w drzwiach i Harrego. Patrzył na mnie ze zdziwieniem. Widać było łzę. Czy on właśnie płakał? Przecież to jego wina. Spiorunowałam go spojrzeniem. Weszłam razem z Harrym do jego pokoju i zamknął drzwi na klucz. Nie chciałam tego przedłużać, więc zaczęłam prosto z mostu.
- No więc, dlaczego pocałowałeś tamtą laske?  I kim ona była?– powtórzyłam pytanie. No i znów zakłopotanie, czyżby nie wiedział jak ma odpowiedzieć? Tak, na pewno, żeby nie wyszło że to jest jego wina. Tylko ona.
- To ona mnie pocałowała .I nie wiem kim ona była, widziałem ją pierwszy raz.  – odpowiedział smutny Harry. Najlepiej takie coś powiedzieć. Nie wierzyłam jemu. Każdy tak mówi. Kolejna łza. Pewnie tego żałuje, ale nie musiał całować.
- Harry, wież że chciałabym ci w to uwierzyć. No ale nie tłumacz mi się tylko pójdź do Kaśki. Chociaż i tak Cię nie posłucha. Ona nie chce Cię widzieć a co dopiero z tobą rozmawiać. – rozpłakał się na całego. Już wiedział że ją stracił. Wygonił mnie z pokoju i zamknął drzwi na klucz. On się zachowuje jak dziecko, pomyślałam. Jeszcze chwile tak stałam i poszłam do siebie, zobaczyć co jest z Kasią. Płacz, tylko to było słychać jak się wejdzie do pokoju. Kasia wyglądała makabrycznie, jeszcze nawet nieco gorzej niż wczoraj. Czerwone, mocno spuchnięte oczy od płaczu. Włosy sterczały we wszystkie możliwe strony. A ubrania poszarpane, nie wiem dlaczego. Przytuliłam ją znowu i tak siedziałyśmy do końca dnia. Przez następne dni było tak samo. Harry się zamkną u siebie i w ogóle nie wychodził.
●●●
*** Kasia ***
Nie docierało to do mnie. Nie mogłam uwierzyć. Jak on może. Całować się z inną? Cały czas tylko płakałam ale nie z tego z tego powodu. Po jakiś dwóch tygodniach poszłam na spacer. Ale sama. Musiałam jeszcze załatwić pewną sprawę. Ola nie miał nic przeciwko, powiedziała że dobrze mi to zrobi. Ale chciała iść ze mną, ale w końcu nie poszła. Świeże, ciepłe powietrze poranka dotarły do mnie jak tylko wyszłam. Była piękna pogoda. Poszłam w stronę parku. Usiadłam chwile zamyślając się. Co czuję do Harrego? Kocham go czy z ostatnim incydentem już wszystko minęło. Nie jednak ja jego wciąż kochałam. Mam nawet teraz ochotę pójść do niego, rzucić mu się na siłę, pocałować go i powiedzieć Kocham Cię. Tylko że rozrywało moje serce to że on się całował z jakąś nie znaną babką. Czy ja jemu potrafię teraz zaufać? Muszę z nim porozmawiać, może nawet jeszcze dzisiaj. Dochodziła godzina kiedy byłam umówiona z lekażem wstałam z ławki i ruszyłam dalej w drogę. Nie było to strasznie daleko. Także nie było dużo ludzi. Otworzyłam drzwi i skierowałam się w stronę recepcji. Pani miło powiedziała i wytłumaczyła do jakiego pokoju mam się skierować. Z każdym krokiem bardziej się bałam. W końcu stanęłam, znowu przed drzwiami. Ostatni wdech. Zapukałam, usłyszałam „proszę” i nacisnęłam na klamkę. Drzwi się otworzyły i za biurkiem siedział mężczyzna około 50. Usiadłam na krzesełku wskazanym.
- Dobrze, więc niech pani położy się tam. - rękom wskazał gdzie mam się udać. Posłusznie poszłam i się położyłam. Coraz bardziej się bałam.
●●●
*** Harry ***
Przez ostatnie dni całe życie runęło mi. Straciłem wszystko co było dla mnie ważne. Zamknąłem się w pokoju i nie wychodziłem w ogóle z niego. W pierwszy dzień dobijli się tak że w ogóle nie dali mi spokoju. Cały czas coś krzyczeli. Ale oni nie znali prawdy. Wszyscy myślą że to ja pocałowałem tamtą dziewczynę. Nikt też nie wiem że to była Madison. Moja była która chce zniszczyć mi życie, tak jak ja jej to zrobiłem. Skądś dowiedziała się że mam dziewczynę. Chciała zepsuć mój związek, no i udało się jej. Do oczu znów napłynęły mi łzy i kolejny SMS od Madison. „ Czy zepsułam twój związek? Co siedzisz w swoim pokoju… to chyba tak” nie wytrzymałem. Po co ja w ogóle to czytałem? Rzuciłem telefon i rozbił się na kawałki. Znowu dobijali się do mnie chłopcy. Zakryłem poduszką dobie twarz i wylewałem kolejny strumień łez. Chciałbym w tym momencie pójść do Kasi, wytłumaczyć jej to. Znów poczuć smak jej ust, zapach włosów i ubrań. Poczuć ją jak przytulam. Chłopcy dali sobie spokój i wrócili do oglądania filmu śmiejąc się i wygłupiając. Zawsze są tak oglądamy filmy. Skorzystałem z okazji i wyszedłem z pokoju. Nawet nikt mnie nie zauważył. Wyszedłem z budynku kierowałem się do parku. Zawsze lubiłem sobie tam posiedzieć, przemyśleć pewne sprawy. To właśnie tam na mojej ławce wymyśliłem nazwę zespołu. Popatrzyłem w stronę mojej ławki. Tak ją nazywam bo zawsze tam siedzę. Zobaczyłem dziewczynę w czarnej bluzie z kapturem na głowie więc nie mogłem zobaczyć jej twarzy. Usiadłem obok niej. Zobaczyłem na zdjęcie, które w tej chwili chowała.
- Gratuluję – powiedziałem do dziewczyny siedzącej obok mnie.
●●●
*** Kasia ***
Po wyjściu od lekarza znów skierowałam się w stronę parku. Usiadłam na ławce tej co wcześnie. Wpatrywałam się w zdjęcie które dostałam. Nie mogłam uwierzyć. Będę miała dziecko. Łzy same napłynęły mi do oczu. Dlaczego ja? Patrzyłam się na to zdjęcie a w myślach miałam nadzieję że to urządzenie się popsuło. Jednak nie. Cieszył mnie fakt że jest wszystko dobrze z ciążą. Tylko jak ja im wszystkim o tym powiem? Jeszcze wcześniej powiedziała mi mama że będziemy tu mieszkać na stałe bo znalazła tutaj dobrą pracę. Udawałam że jestem z tego zadowolona, ale co ja jej mam teraz powiedzieć? Do głowy kumulowało się tyle pytań i na żadne nie znałam odpowiedzi. Kołomnie na ławce usiadł ktoś i pośpiesznie ukryłam zdjęcie. Ale i tak dojrzał co się na nim znajdowało.
- Gratuluję – usłyszałam. Myślałam że mi serce stanie był mi to bardzo dobrze znany, zachrypnięty głos.
---------------
Przepraszam że tak długo musiałyście na ten rozdział czekać, ale w ogóle nie miałam czasu. Proszę komentujcie. Jestem ciekawa co myślicie o tym rozdziale. Dziękuję bardzo za 1500 wejść. Kocham was. 

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Rozdział 6


Obudziłam nie w swoim pokoju. Nie wiedziałam o co chodzi. Powoli zaczęłam przypominać sobie co zdarzyło się wczoraj. Do oczu napłynęły mi łzy. Dlaczego akurat teraz? Wczorajszy dzień nie można zaliczyć do szczęśliwych. Liam i Ola byli rodzeństwem, a do tego telefon cioci. Poczułam ciepłe ręce Harrego na moich ramionach. Nie odwróciłam się do niego. Nie chciałam, aby zobaczył, że płaczę.
- Co się stało? – zapytał miłym głosem. zaczęłam mocniej płakać. Harry jeszcze bardziej przesunął się do mnie i objął mnie w pasie. Głowę położył na moim ramieniu.
- Ciocia dzwoniła do mnie. Powiedziała… - nie dokończyłam . nie byłam w stanie tego powiedzieć na głos. Jeszcze mocniej płakałam. Harry nie chciała mnie męczyć. Uspokajał mnie abym przestała płakać. Otarł mi łzy z policzka. Pocałował w czoło. Wtuliłam się w jego tors.
- Razem to przejdziemy – ucieszyła mnie nieco wiadomość. Trzymaliśmy się tak aż w końcu przestałam płakać. Postanowiłam powiedzieć co się stało że tak zaczęłam płakać. Spojrzałam na jego twarz. Malowało się na niej ból, zmartwienie. Próbował się nieco uśmiechnął dla poprawienia humoru.
- Harry… - nie wiedziałam jak zacząć. – ciocia zadzwoniła do mnie ponieważ moja siostra jechała do mnie. Leciała z Polski. Chciała zrobić mi niespodziankę. – powstrzymałam się od płaczu. Harry przytuliła mnie. – Miała wypadek samochodowy… i … zmarła na miejscu.- nie wytrzymałam i popłakałam się. Harry też. Teraz oboje płakaliśmy. Ciąg dalszej historii nie musiałam jemu mówić. Wiedział co było dalej. Chwilę jeszcze tak byliśmy a potem Harry poszedł do kuchni zrobić śniadanie. Powiedział że najlepiej gotuje więc to sprawdzę. Ne chciał abym jemu pomogła. Kazał tylko mi leżeć jakbym była chora. Położyłam się na poduszki ale zaraz do moich uszu doszedł krzyk.
- Louis! – to z pewnością był Harry. Ale o co jemu chodziło? Pomyślałam. Zachwalę znowu Harry krzyknął. Wstałam z łóżka i poszłam w stronę kuchni.
- Harry co się tak…- nie skończyłam patrząc na to co leżało w kuchni. Pewnie też nie uwierzylibyście.  W końcu Louis przyszedł. Zrobił wielkie oczy i rzucił się na to w kuchni.
- Louis. Powiesz mi może co robią tu te marchewki? – zapytał się grzecznie Harry. Pewnie go krew zalała. Całą kuchnie wypełniały marchewki. A Lou jak niby nic zaczął je wcinać. Zaczęłam się śmiać z niego. Śmiesznie to wszystko wyglądało.
- Przegrałem zakład… i musiałem… zamówić te marchewki. – co chwilę przerywał aby zjeść marchewkę w krótkim czasie zjadł ich 10. Sięgnęłam ręką po jedną marchewkę. Louis popatrzyła się na mnie typu „ Ani mi się waż”. Rzuciłam w niego tą marchewką. Oczywiście zaraz ją zjadł. Nie mogłam już wytrzymać i zaniosłam się śmiechem. Poszliśmy z Harrym do Liama i Olki, u nich coś zjeść. Nasza kuchnia była zajęta przez marchewki Lou. Otworzył nam Liam dziwnie się na nas patrząc.
- Co tu robicie?- spytali się obydwoje jednocześnie. Harry wzruszył rękami. Zaczęłam się śmiać jak przypomniałam sobie naszą kuchnię.
- Nasza kuchnia jest zajęta i nie mamy jak zarobić śniadanie. – odpowiedział im normalnie Harry. Popatrzyli się na nas dziwnie. Teraz obydwoje się śmialiśmy. Liam i Olka wyszli. Pewnie aby zobaczyć co się u nas stało. Zaraz przyszli też śmiejąc się.
- Dobra, róbcie śniadanie. My już zjedliśmy więc kuchnia jest do waszej dyspozycji. – powiedział Liam. Podziękowaliśmy mu i poszliśmy do kuchni. Zrobiliśmy sobie jajecznicę i grzanki.
- Już zapomniałaś o tum telefonie? – pokręciłam przecząco głową. Pamiętałam dobrze. Poleciał mi łezka. Harry szybko otarł ją z mojego policzka. Uśmiechnęłam się, odwzajemnił szerokim uśmiechem. Pozmywaliśmy po sobie i posprzątaliśmy. Wróciliśmy do naszego pokoju. Oczywiście Louis jeszcze siedział i wcinał marchewki. Do tego kibicowali jemu Zayn i Niall. Ku mojemu zdziwieniu nie było już połowy marchewek. Jeszcze chwilę byliśmy u chłopaków. Potem poszłyśmy do domu. Louis zjadł wszystkie marchewki. Nikogo to nie zdziwiło. W drodze powrotnej powiedziałam Oli o tym co się stało. Usiadłyśmy na ławce tam gdzie wczoraj i płakałyśmy. Pewnie to dziwnie wyglądało. Dwie dziewczyny, siedzące na ławce w parku płaczą nie wiadomo z jakiej przyczyny. Nie interesowało mnie to. Opanowałam się i poszłyśmy do domu. Ciocia siedziała na kanapie i płakała. Wzięła sobie pewnie dzień wolny. Koło niej  było pełno chusteczek. Podeszłam do niej i ją przytuliłam.
- W piątek będzie pogrzeb. – powiedziała łamiącym głosem. To już za trzy dni. Pokiwałam twierdząco głową i tak jak ciocia zaniosłam się płaczem. Zdziwiłam się że jeszcze mam czym. Ola poszła w nasze ślady.
Kolejne dni mijały powoli i smutno. Chłopcy powiedzieli że przyjdą na pogrzeb. Ucieszyłam się z tego. Z pogrzebu niewiele pamiętam. Płakałam i przytulałam się do Harrego.
Minął już tydzień. Powoli zapominałam. Odwiedzaliśmy się nawzajem. Kilka razy wpadł do nas Nathan. Widać, że Ola bardzo go polubiła.
Wieczorem poszłam z Harrym do kina. Nie chciał mi mówić na co idziemy. Dopiero dowiedziałam sę w kasie. Oczywiście musiał być to horror.
- Harry wiesz że ja się boję i nie lubię horrorów? – zapytałam się go. Uśmiechną się do mnie i przytulił.
- Nie masz się czego bać. Jestem przy tobie. – usiedliśmy na miejsca i zaraz zaczął się film. Już na samym początku się wystraszyłam. Cały czas trzymałam się kurczowo Harrego. Widać było że jemu to pasowało. Po to się zabiera dziewczynę na horror aby cały czas się jego tuliła. Film się wreszcie skończył i odetchnęłam. Powiedziałam jemu, że następnym razem to ja wybieram film. Zgodził się i pojechaliśmy do niego. Już na samym wejściu wszyscy nas przywitali. Zdziwiłam się bo była tam Ola z Nathanem. Powiedzieli nam swoją propozycję aby zrobić imprezkę. Dawno nie mieli więc najwyższy czas ją zrobić. Ola się przygotowała i wzięła z mojej szafy ubrania na imprezkę. Oczywiście zgodziliśmy się wszyscy poszli się zająć przydzieloną robotą. Ja z Harrym mamy zrobić przekąski, reszta dekoracje i ogarnięcie apartamentu . Wzięłam się za robienie koreczków, a Harry zrobił ciasteczka i sałatkę.
- Tylko uważaj na siebie – objął mnie w pasie Harry. Specjalnie zrobiłam tak jakbym miał się przeciąć. Szybka reakcja loczka doprowadziła mnie do śmiechu, dopiero potem zakapował o co chodzi i pogroził mi palcem śmiejąc się.
- Jak ci idzie? – spytałam się.
- Dobrze, ciasteczka już zrobione. A sałatka prawie. Może mi pomożesz? – przez ten jego uśmiech zgodziłam się i zaraz już wszystko było gotowe, wyszłam żeby się przebrać. Goście już się schodzili. Ubrałam to co Ola mi przyniosła. Czyli fioletową tunikę z napisem Party start time, do tego leginsy i czarne buty na koturnie. Zrobiłam sobie lekki makijaż i zeszłam na dół. Nie było dużo osób i szybko się z nimi zaprzyjaźniłam. Przyszła nawet siostra Harrego. Gemma. Jest bardzo miła. I bardzo do niego podobna. Niall krzyknął słowo butelka, zaraz wszyscy w to grali. Po godzinie grania, znudziło mnie to i poszłam do pokoju się położyć. Harry poszedł razem ze mną i zasnęliśmy razem w hałasie bo reszta nie mogła się uspokoić. Cały czas z czegoś się śmiali. Obudziłam się wcześnie jak na mnie, czyli o ósmej. Harry bawił się moimi włosami, które pokręciły mi się w czasie spania. Zobaczył, że już nie śpię i jak zwykle uśmiechnął się do mnie. Objął mnie w pasie w pasie i delikatnie pocałował w usta. Leżeliśmy i rozmawialiśmy jeszcze przez godzinę.
- Choć, zobaczymy co wszyscy robią. – powiedziałam. Wstaliśmy i poszliśmy do pokoju gdzie odbła się impreza. Wszyscy jeszcze spali. Zayn spał na kolanach Liama, Niall na podłodze a koło niego siostra Harrego. I wszyscy byli porozrzucani po pokoju i spali. Nie było tylko Oli i Nathana. Zaczęłam ich szukać. Znalazłam ich w łazience. Spali w wannie. To był śmieszny widok. Uśmiałam się i wyszłam. Nie będę im przecież przeszkadzać. Słodko razem wyglądali. Oh, zapomniałam wam wspomnieć. Na tą imprezkę przyszła reszta chłopaków z The Wanted. Poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Harry gdzieś się zgubił. I musiałam sama sobie robić. Kuchnia była cała. Nie było marchewek. Zrobiłam sbie grzanki i herbatę. Jak wyszłam z kuchni już wszyscy wstali. Chyba Harry ich obudził. Ola jakoś tak dziwnie patrzyła na Zayna a on na nią. Zabrałam ją do innego pokoju i pogadałyśmy tam.
- Czy ja o czymś nie wiem? – spytałam się jej. Przeraziła się, chyba wie o co mi chodzi. Westchnęła zrezygnowana.
- Wczoraj Zayn mnie pocałował i powiedział też że mnie kocha… ja też go kocham. Mieliśmy zrobić tak żeby tego nikt nie zauważył. Ale tak się nie da. – nie zdziwiłam się że to mi właśnie powiedziała. My takie rzeczy sobie mówimy. Wyszłyśmy i Ola powiedziała Zaynowi, że już chyba wszyscy podejrzewają że są razem. Poszła się przebrać się w świeże ciuchy. Ja z resztą zrobiłam to samo.
●●●
Zayn jest taki słodki. Trochę dziwnie się czułam kiedy się obudziłam w wannie razem z Nathanem. Jest on dobrym przyjacielem. Wyszłam z łazienki i kierowałam się do pokoju Liama, bo tam miałam swoje rzeczy. Przy wszystkich Zayn dał mi buziaka w policzek i objął mnie w tali.
- Ekhm… Czy my przypadkiem o czymś nie wiemy? – spytał się nas zdziwiony Harry. Popatrzyłam się na Zayna, uśmiech nie znikał jemu z twarzy. Potem razem popatrzyliśmy na resztę która się na nas gapiła nie wiedząc o co chodzi. Powiedzieliśmy im że jak widać jesteś my razem. Słyszeliśmy takie „aha”.
- Nudzi mi się… idę coś zjeść – oczywiście Niall wiecznie głodny. Z nudów Idze coś zjeść. To już się stało jego hobby. Uśmiałam się i wkońcu poszłam do pokoju się spakować. Oczywiście z Zaynem.
-----------------
Dziękuję wam za ponad tysiąc wejść. Kocham was. I oto kolejny rozdział. nie wiedziałam co napisać. Ale jest. Nie za bardzo mi się on podoba ale daję wam go do ocenienia. I jeszcze jedno podoba się nowy wystój bloga? 

wtorek, 17 stycznia 2012

Rozdział 5


W dniu koncertu.
Ubrałyśmy się i poszłyśmy na dół. Czekał już na nas na dole Liam. Przywitał się z nami i pojechałyśmy do ich apartamentu. Okazało się że wszyscy, prócz oczywiście Liama byli w samych gaciach. No ale już zaraz ubrali się do wyjścia widząc nasze miny. To znaczy Olka się zarumieniła widząc ich w gaciach. Koncert mieli nie daleko więc szybko dojechaliśmy na miejsce. Przy okazji patrzyłyśmy na Londyn, a oni jak zwykle się wygłupiali. Na próbach szło im bardzo dobrze oprócz w tedy gdy nie mogli powstrzymać śmiechu. Patrzyłam na miejsca, które zaraz miały być zajęte przez fanki. Spokój i tylko śpiew chłopców. To się teraz słyszało. Lecz za dwie godziny tu będzie wrzeszczący tłum fanek i cała chla nimi zapełniona.
- Załóż tą sukienkę – usłyszałam głos Harrego za sobą. Obróciłam się i ujrzałam śliczną czarną sukienkę, Kasia zresztą miała taką samą od Liama. Popatrzyłam się na Harrego, a on się tylko uśmiechnął. Wzięłam od niego sukienkę i razem z Kasią poszłyśmy do garderoby. Ten czas szybko zleciał i zaraz zaczął się koncert. Gdy tylko wyszli wszyscy zaczęli krzyczeć na ich widok.
- Fajnie że zabiorą nas na scenę i zaśpiewają dla na s co nie? – powiedziała do mnie Ola. Popatrzyłam na nią wzrokiem typu ‘ coś cię boli, bo wydaje mi się że mocno walnęłaś się w głowę’. Nic nie odpowiedziała. Nadszedł ten moment gdzie miałyśmy wyjść. Oczywiście Ola z chęcią poszła. Mnie musieli wypychać na siłę. Dosłownie. Nieudało by się im to gdyby nie to że założyłam szpilki. Scena była wielka  a tłum jeszcze większy. Z głośników poleciał muzyka do WMYB. Uśmiechnęłam się bo to była moja ulubiona ich piosenka. Nie umknęło to uwadze loczka i też się uśmiechną i przytulił mnie do siebie. Nadeszła kolej na Harrego. Cały czas był wpatrzony we mnie. Nie odrywał ode mnie wzroku. Dopiero teraz ujrzałam jego piękne oczy . nie umiały one kłamać i widać było, że jest zadowolony, że tutaj jestem. Uśmiechną się do mnie widząc, że patrzę się na niego. Też się uśmiechnęłam i jeszcze bardziej mnie do siebie przytulił. Jakby nie chciał żebym z stąd poszła.

Było mi ciepło i miło. Poduszka była bardzo wygodna i ciepła. Lóżko miękkie, co się po części zdziwiłam bo nigdy tak nie było. Ale się tym nie przejęłam by mogło to być ze zmęczenia. Wczoraj był przecież koncert chłopców i mało co z niego pamiętam. Nagle poczuła że ktoś głaszcze mi włosy i przesuwa się w dół. Pogłaskał mój policzek a ja się jeszcze bardziej przytuliłam do poduszki. Nie chciałam w stawać a zawsze jak musiałam ciocia czochrała mi włosy i przejechała po policzku. Tylko że coś się tu nie zgadzało. Jak by to była ciocia to by coś gadała że muszę wstawać. A było teraz cicho. A po drugie nie pamiętam od kiedy to moja poduszka idzie w górę a potem w dół. Powoli otworzyłam oczy i wiedziała jedno. Nie jestem w swoim pokoju. A zaraz zobaczyłam moją poduszkę. Nie była to poduszka tylko klatka piersiowa Harrego. A ja na niej leżałam. Chciałam krzyknąć ale się powstrzymałam. Był on w samych bokserkach i w dodatku różowych. A ja w samej bieliźnie.
- Witaj kotu. – szepnął mi do ucha Harry. Zadrżałam na słowa ‘kotku’ . czy on na pewno mnie tak nazwał, czy się tyko przesłyszałam. Popatrzyłam na niego. Uśmiechnął się tym swoim pięknym uśmiechem któremu nie mogłam się oprzeć i też się uśmiechnęłam. Przybliżyła się do mnie jeszcze bardziej i musnął lekko moje wargi. Byłam w szoku, ale nic nie zrobiłam. Ody się odsuną popatrzyłam na niego ‘ co to miało znaczyć ’?
- Kocham Cię – szepną mi do ucha loczek. Nie wiedziałam co się dzieje. Co się wydarzyło wczoraj że jestem w sypialni i spałam z Harrym? Poszłam do łazienki się ogarnąć się i ubrać. Harry przygotował swoje ubrania które mogę na siebie włożyć.  Wzięłam gorący prysznic i powoli dochodziłam do siebie. Gdy wyszłam Harry te z był już ubrany.
- Ładnie wyglądasz. – powiedział Harry i uśmiechnęłam się. On był podobnie ubrany do mnie. Specjalnie wybrał takie ciuchy. Zeszliśmy na dół na śniadanie. Od razu zobaczyłam Ole która siedzi sama na kanapie. Bez Liama.
- Hej Ola, co się stało?- przytuliłam ją do siebie. Płakała, bo miała oczy spuchnięte. Nie chciała tu nic mówić. Nie dziwię się jej. W końcu tu byli wszyscy. Wszyscy oprócz Liama. Idąc do pokoju Harrego spotkałam Louisa, który też zauważył w jakim sanie jest Ola.
- Wiesz może co się stało? – spytał się mnie Louis. Nie wiedziałam za bardzoco się stało tylko się domyślałam.
- Nic mi nie mówiła ale zabieram ją na mały spacer. Może w tedy coś powie. Ale wydaje mi się, że pokłóciła się z Liamem. A tak przy okazji. Wiesz gdzie jest Liam?
- Nie, od razu jak wstałem o niebyło a Ola już siedziała smutna na kanapie. Też mi się wydaje, że się pokłócili.- poszłam do pokoju po dwie bluzy. Myślę że Harry nie miał by nic przeciwko. Wyszłyśmy dwie na świeże powietrze. Chwilę chodziłyśmy w milczeniu. Nie wiedziałam jak się zapytać żeby nie sprawiło jej to bólu.
- Co się stało że płakałaś? Pokłóciłaś się z Liamem? – spytałam się Oli. Od razu tego pożałowałam ale taki był cel tego spaceru. Oczy Oli napełniły się łzami. Przytuliłam ją do siebie i usiadłyśmy na ławce. Przerwała na chwilę swój płacz aby opowiedzieć co zaszło. Nie zrozumiałam tego co mi mówiła. Ale wiem że pokłóciła się dziś rano z Liamem. Nie chciałam męczyć Oli więc wróciłyśmy tylko aby zabrać swoje rzeczy. Zobaczyłam że Liam już wrócił. Później z nim pogadam, pomyślałam sonie. Niebyło teraz czasu. Do domu miałyśmy daleko.
- Co się stało Oli? – Harry położył mi ręce na ramionach. No tak, już chyba wszyscy zobaczyli że jest coś ni tak.
- Pokłócili się dziś rano a reszty ni zrozumiałam, wracamy już do domu. – odpowiedziałam jemu. Do pokoju wszedł jeszcze Louis.
- Może odwiozę was? – pokręciłam przecząco głową w stronę Louisa. Zeszłam na dół po Ole która stała na dworze. Rzuciłam tylko groźne spojrzenie Liamowi i wyszłam. Całą drogę przeszłyśmy w milczeniu. Tylko od czasu do czasu te milczenie przerywał szloch Olki. Znów usiadłyśmy na ławce. Byłyśmy w parku koło domu. Lubię tu przychodzić. Dziś była ładna pogoda. Ola przez cały ten czas płakała. Ludzie tylko przechodzili patrząc się na płaczącą dziewczynę. Próbowałam ją uspokajać . Ale coś mi nie wychodziło.
- Hej Kasia, co się stało? – usłyszałam głos za sobą. Już gdzieś ten głos słyszałam ale nie pamiętam do kogo on pasuje. Obróciłam się i ujrzałam Nathana. Jak zwykle fajnie ubrany. Usiadł obok Oli i ją przytulił. Teraz Ola płakała w jego koszulkę a on ją głaskał po głowie. Był taki miły i opiekuńczy.
- Hej Nat. Zostaniesz tu na chwilę nią a ja pójdę coś kupić bo nic nie jadłyśmy. – pokiwał głową w odpowiedzi. Ola nic nie zaprzeczała więc poszłam do najbliższego sklepu jaki był i kupiłam coś do zjedzenia.
●●●
Było mi wszystko obojętne. To nie mogła być prawda. Wszyscy myślą że się pokłóciliśmy, wszystkim tak mówię. Ale tak naprawdę zdarzyło się coś o wiele gorszego. Nigdy nie pomyślałam, że takie coś spotka mnie. Akurat w takim momencie. Całe wakacje zniszczone. Rodzice  nie powiedzieli mi o tym przez tyle lat. I pomyśleć, że to wszystko przez te cholerne zdjęcie które mi mama wcisnęła jak tu leciałam. Jeszcze bardziej się rozpłakałam a nieznany chłopak przycisną mocniej mnie do siebie. Teraz poczułam zapach jego perfum.
- Jak się nazywasz? – szepnął mi do ucha nieznajomy.
- Ola, a ty?
- Nathan. – sunęłam się od niego aby zobaczyć go w całości. Uśmiechną się do mnie. Przestałam płakać. To dzięki Nathanowi. Miał jasną koszulkę, ciemne jeansy i buty z Nike. Ładnie wyglądał.
- Dlaczego płaczesz? – spytał się mnie. Od razu się rozpłakałam. Kolejna osoba którą muszę okłamać. W płaczu odpowiedziałam jemu że pokłóciłam się z chłopakiem. Problem jest tylko w tym że ja się z nim nie pokłóciłam. Dowiedzieliśmy się prawdy. Ciekawe tylko dlaczego Liam tak nie płakał. Może wiedział że ma siostrę. I ją cały czas szukał. Tylko że zły wybrał moment na powiedzenie tego. Jeszcze mocniej się rozpłakałam. To znaczy że nie możemy być parą bo jesteśmy rodzeństwem. Ja naprawdę go kochałam. Nat znów przytulił mnie do siebie. Znów poczułam zapach jego perfum. Postaram się już o dzisiejszym zdarzeniu nie myśleć, pomyślałam.
- Dobra już wróciłam, a teraz jedz Ola. – odsunęłam się od Nathana i położyła mi na nogi jedzenie. Nie miałam ochoty na jedzenie w tej chwili no ale cóż, od rana nic nie zjadłam. W ciszy zjadłyśmy tak jakby śniadanie. Nathan odprowadził nas pod dom. Jest strasznie miły i ładny ciekawe skąd go zna Kasia. Ale nie będę się jej pytać. To nie ma jak dla mnie znaczenia. Wzięłam prysznic i nie zamierzałam szybko wyjść. Już zapomniałam o tej sprawie rano. Wyszłam cała zadowolona z łazienki.
- Co już dobrze się czujesz? – spytała się mnie Kasia widząc mnie. Kiwnęłam głową w odpowiedzi. – to dobrze bo jutro tam jedziemy. Liam prosił, chce coś powiedzieć i mówił że ty będziesz wiedzieć o co chodzi. – tak, wiedziałam. Znów kiwnęłam jej głową w odpowiedzi. Ucieszyłam się, że wpadł na taki pomysł. Nie będziemy musieli już to ukrywać przed nimi. Resztę dnia spędziłam z Kasią oglądając filmy i siedząc na kanapie. Później poszłyśmy spać bo było późno a jutro idziemy do chłopaków.

- Hej, wejdźcie – przywitał się z nami Louis. Jakoś zawsze się tam spotykaliśmy. Usiadłam obok Nialla a Kołomnie usiadła Kasia, a obok niej Harry. Louis przyniósł nam jak zwykle herbaty. Spojrzałam na Liama, widać było że się trochę bał. Spuściłam wzrok bo też się na mnie popatrzył. Nieuważanie szturchnęłam Kasie, dając jej ten sam znak żeby coś powiedziała.
- To co Liam chciałeś nam powiedzieć? – rzuciła Kasia. Byłam jej wdzięczna za to. Znów spojrzałam w stronę Liama. Nie wiedział co powiedzieć. Albo jak zacząć. Westchnęłam. Liam popatrzył w tym momencie na mnie, zresztą jak wszyscy. Żałuję że nie wzięłam ze sobą tego zdjęcia.
- Dobra powiem to prosto z mostu… - zaczął Liam. Teraz wszyscy patrzyli na niego. Zapewne nie wiedzieli o co tu chodzi. Nie dziwię się im. La ledwo te całe zamieszanie kapuję. Liam wstał z kanapy i usiadł obok mnie, przy tym przesuwając Nialla.
- Ola jest moją siostrą – wszystkich ta widomość zatkała. Louis w tym momencie akurat pił herbatę. Ten łyk poleciał na Zayna. Nic nie powiedział bo sam był w szoku. Wszyscy nie mogli w to uwierzyć. Ale powiedzieliśmy im całą historie jaką powiedział mi Liam wczoraj rano.
●●●
Nie wierzyłam w to co właśnie powiedział Liam i Ola. Oni są rodzeństwem. To dlatego tak wczoraj płakała. Zakochała się w nim i dowiedzieć się później że jest to twój brat. To niebyło by fajne. Przytuliłam Olę już któryś raz. Było mi jej żal. Wszystkim mówiła, że się z nim pokłóciła. Mi nie przeszkadzało że oni byli rodzeństwem. Innym z zespołu zapewne też. A im to bardzo przeszkadzało. Mi też by to przeszkadzało. Jeszcze porozmawialiśmy na różne tematy i się porozchodziliśmy. Ja poszłam do pokoju Harrego , Ola do Liama a Louis poszedł no Nialla tak jak Zayn. Harry zamknął drzwi na zamek.
- Tak na wszelki wypadek. Znając Louisa może nam wparować i powiedzieć ‘ Hej’. – uśmiałam się on tak samo. Zaraz był blisko mnie. Dzieliły na s tylko milimetry, a zaraz potem wpił się w moje usta. Odwzajemniłam jemu pocałunek. Jego ręce gdzieś błądziły po moim ciele aż w końcu zatrzymały się na biodrach. Ja swoje ręce miałam na jego lokach. Nie zauważyłam kiedy znaleźliśmy się na łóżku i w samej bieliźnie.
- Kocham Cię – szepną mi do ucha Harry przerywając na chwilę pocałunki. Uśmiechnęłam się do niego.
- Kocham Cię – szepnęłam mu do ucha. Teraz ja się wpiłam się w jego usta. Zszedł na szyje, tam został chwilę i z chodził dalej w dół. Gdy był na klatce piersiowej usłyszałam jak dzwoni mi telefon. Odchylił się ode mnie, abym odebrała telefon. Dzwoniła ciocia. Nigdy do mnie nie dzwoniła. Nawet w te wakacje. Odebrałam, po drugiej stronie usłyszałam szloch. Gdy się ciocia uspokoiła powiedziała mi przerażającą wiadomość. Ten dzień nie jest najlepszy. Czarne kropki przed oczami…
--------------
Hm... podoba się? Jest nowy rozdział. Piszcie czy wam się on podoba, bo muszę wam powiedzieć że mi się on podoba. Pozdrawiam wszystkich.